„Twisted-Wonderland” tom 1: „Zdarzenia w Heartslabyulu” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 29-08-2023 22:13 ()


Nastolatek trenujący kendo nagle trafia do innego świata. Nie wie, gdzie jest, nie wie, jak to się stało, w końcu nie wie też, jak wrócić do przyjaciół i znajomych. Wielu z was pewnie zakrzyknie teraz „ile razy już to było?!”. I będziecie mieć rację, gdyż mangowy gatunek isekai jest w ostatnich latach nad wyraz eksplorowany przez japońskich twórców. Nie jest więc zaskoczeniem, że wśród części czytelników może pojawić się już uczucie przesytu. Jeśli jednak dodam, że w tym wypadku Yu trafia do świata Twisted-Wonderland, w którym to świecie nie są niczym dziwnym i obcym postacie rodem z Disneya jak Królowa Kier czy sam Król Lew, to wtedy poczujecie większe zainteresowanie? Nie? To odkryję ostatnią kartę, a mianowicie taką, że najnowsza propozycja od Egmontu oparta jest na mobilnej grze (podobno hit) od Disneya pod tym samym tytułem. Jeśli choć trochę was zainteresowałem, czytajcie dalej.

Za opowieść odpowiadają trzy osoby:

- Yana Toboso (fabuła i projekt postaci)

- Wakana Hazuki (scenariusz)

- Sumire Kowono (rysunki)

Trio to stworzyło wspólnie mangę „Twisted Wonderland”, której głównym bohaterem jest niejaki Yu, uczeń szkoły średniej, który nagle i w niewyjaśnionych okolicznościach znika ze swojego świata i ląduje w tajemnej szkole magii, jako ten, który ma być niby obdarzony ogromnym talentem magicznym, z czego nie zdaje sobie nawet sprawy. Na miejscu bardzo szybko wplątuje się w nielichą kabałę i aby wyjść z niej zwycięsko musi dokonać odważnego czynu. Jak do tego doszło, czy mu się udało i co to za czyn dowiecie się oczywiście w trakcie lektury pierwszego tomiku, jednakże tak z grubsza prezentuje się fabuła pierwszej części. Jak to zwykle bywa w początkowych odsłonach serii, debiutancki zeszyt służy do zawiązania głównej intrygi, pierwszemu poznaniu bohaterów i wciągnięciu nas w wir wydarzeń. „Twisted” nie jest odskocznią od tej reguły, dlatego właśnie w ten sposób wygląda dostępny na rynku tomik. Tomik, w którym nie brakuje dynamicznych momentów i scen akcji, ale też sporej ilości magii i awanturniczych zdarzeń będących udziałem uczniów niniejszej szkoły. I choć „jakaś” intryga jest, to jednak czujemy się w tym świecie zagubieni, podobnie zresztą jak sam Yu, gdyż niewiele nam jest wytłumaczone, a za to różnego rodzaju bohaterów mamy na pęczki. Na końcu jednak pozostajemy z pytaniem w głowie – czym jest ten świat i o co w nim chodzi? A paradoksalnie to chyba dobre poczucie, bowiem wzbudza w nas pewien rodzaj zaciekawienia i zaintrygowania, gdyż chcemy dowiedzieć się, o co ta cała afera. Nie do końca można się temu dziwić. Sam świat jest naprawdę specyficzny i nietypowy, ale nie może być też inaczej, jeśli w takich okolicznościach spotykamy bardzo znane postaci z uniwersum Disneya, a do tego twórcy często puszczają do nas oczko – tak, mam na myśli siedem krzesełek w domku postaci niegrzeszących wzrostem… Takim smaczków znajdziecie co najmniej kilka, co zapewne podkręci wasz odbiór tej historii.

Egmont, wchodząc na grunt (ponownie wchodząc) mang w Polsce, podszedł do sprawy tyle nietypowo, że ukazuje on znane już nam opowieści z innej perspektywy. „Gwiezdne Wojny” były pierwszym przykładem a teraz mamy do czynienia z drugim. I przyznać muszę, że takie łączenie światów się całkiem nieźle sprawdza i może się podobać. Zresztą dla Disneya to nie pierwszyzna, wystarczy wspomnieć serię gier „Kingdom Hearts”, która przez długi czas łączyła „Final Fantasy” z postaciami Disneya. O KH wspominam nieprzypadkowo, bowiem znając ją, nie opędzicie się od poczucia, że ta manga jest jej graficznym wiernym odwzorowaniem. Projekty postaci, wszechobecne klucze… „Twisted” to połączenie „Alicji w Krainie Czarów” z „Kingdom Hearts” właśnie. A ponadto? Cóż. Ponadto można rzec mangowy standard, czyli postaci z fikuśnymi fryzurami i charakterystycznymi oczami, duża dynamika poszczególnych kadrów, jeszcze więcej onomatopei czy też bitewnego chaosu tam, gdzie jest na to miejsce. Niby niewiele, ale z drugiej strony w tym pierwszym tomiku chyba dość, aby zaintrygować graficznym połączeniem Disneya z mangą. Rzekłbym wręcz, że tytuł ten może się czytelnikom spodobać.

„Twisted-Wonderland” jest komiksem dla mnie nietypowym, że z jednej strony nie ma on w sobie nie wiadomo jak wielkiego pierwiastka przyciągania i oryginalności, żeby z miejsca się w nim zakochać, ale z drugiej jest to seria, której pierwszy tomik zasiał w głowie ziarno zaciekawienia, co wydarzy się dalej i o co w tej całej intrydze chodzi. Czy to wystarczy, aby sięgnąć po resztę historii? Odpowiedzieć na to pytanie musicie sobie niestety sami, jednakże, aby była to odpowiedź przemyślana, musicie zapoznać się z pierwszym tomikiem mangi od Egmontu.

 

Tytuł: Twisted-Wonderland tom 1: Zdarzenia w Heartslabyulu

  • Scenariusz: Wakana Hazuki
  • Rysunki: Sumire Kowono
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 23.08.2023 r.
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 14,8x21,0 cm
  • Stron: 196
  • ISBN: 9788328164284
  • Cena: 32,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus