„Transformers”: „Przebudzenie bestii” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 10-06-2023 21:47 ()


Po pięciu latach po udanym lekkim restarcie serii, jakim był Bumblebee, Paramount Pictures ponownie chce zabrać widzów do świata Transformerów. Z jakim skutkiem? Niestety, tylko niewiele lepszym niż ostatnie dokonania Michaela Baya na tym polu.

Akcja Przebudzenia bestii rozgrywa się w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wcześniej krótkie wprowadzenie przedstawia główne zagrożenie, czyli wiecznie głodnego Unicrona, który przemierza wszechświat, pożerając planety. Obecnie dobrał się do globu bronionego przez Maximali. Zwierzęcy wojownicy muszą uznać wyższość galaktycznego uzurpatora i jego popleczników, jednak grupce robotów udaje się uciec, zabierając ze sobą klucz transprzestrzeni umożliwiający błyskawiczne przemieszczanie się po galaktykach. Dla Unicrona to idealne narzędzie na podbój wszechświata. Dlatego też wysyła on za Maximalami swoje oddanego sługę, Scourge’a. Mijają tysiąclecia, na Ziemi muzealna stażystka bada posąg o nieznanym pochodzeniu, gdy tymczasem drugi bohater tej zwariowanej przygody, były żołnierz Noah Diaz, rozpaczliwie poszukuje zatrudnienia, przypadkowo mieszając się w kradzież samochodu, który niekoniecznie lubi wykonywać polecenia kierowcy. Tak oto łączą się losy robotów, ludzi, międzygalaktycznych podróżników i tajemniczego artefaktu, który niesie ze sobą olbrzymie zagrożenie, ale może być też jedyną drogą powrotu Autobotów na Cybertron.  

Studio Paramount Pictures nie wyciąga wniosków z popełnionych błędów. Mając w ręku blisko pięciomiliardową franczyzę, najwyraźniej jakość scenariuszy (o zgrozo, za obraz odpowiada pięciu scenarzystów!) nie odgrywa dla włodarzy wytwórni istotnej roli. Schemat nie uległ bowiem żadnej zmianie, dostajemy tylko nowe twarze w rolach nieprzekonujących ludzkich protagonistów, wymianie ulegają roboty, które mogą skupić na sobie większą atencję kamery, a zagrożenie przybiera zawsze podobnego kształtu, czyli rychłego unicestwienia Ziemi przy pomocy jakiegoś wihajstra czy zaawansowanej technologii. Pomysł kalkowany wielokrotnie zmienia się tylko otoczenie walki – w tym wypadku finałowa batalia rozgrywa się w malowniczych rejonach Peru. Wydaje się zatem, że Bumblebee był niezamierzoną aberracją, wypadkiem przy pracy, którego potencjał na kontynuację został w Przebudzeniu bestii zmarnotrawiony.

W obrazie Stevena Caple’a Jr. dostajemy lansowaną na siłę nową filozofię Optimusa Prime’a i jego oddanych wojowników. Są nieufni wobec ludzi, dbają o własne interesy i chcą za wszelką cenę uciec z ziemskiego więzienia. Inne podejście mają Maximale, którzy przysięgli bronić ludzi przed kosmicznym zagrożeniem. Tym razem naprzeciw robotom nie stają jednak Decepticony, a pomioty stworzone przez Unicrona  - Terrorcony. Ich konfrontacja z Autobotami jest przewidywalna i schematyczna, a finał pozbawiony pazura i dość sztampowy. Ludzcy bohaterowie potrzebują mnóstwo czasu, aby się dotrzeć, a i tak ich zaangażowanie w finalnej rozwałce można skwitować stwierdzeniem: więcej szczęścia niż rozumu. Scenariusz jest pełen fabularnych mielizn, a pomysły twórców na przeniesienie akcentów na wykorzystanie innych Autobotów niż dotychczas odbywa się z minimalnym wykorzystaniem kreatywności. Zapewne dla dziesięciolatków będzie to mile spędzony czas w kinie, ale starsi widzowie mogą się poczuć mocno rozczarowani. W ostatnim z wywiadów Anthony Hopkins swój udział w produkcjach o Thorze nazwał „bezsensownym aktorstwem”. Ciekawe, jak utytułowany aktor nazwałby swój występ w najgorszej odsłonie tej serii, czyli Transformers: Ostatnim rycerzu?

Najlepszym i chyba najciekawszym elementem produkcji jest ostatnia scena zwiastująca crossover między dwoma uznanymi markami Hasbro. Zanim jednak do niego dojdzie, Przebudzenie bestii musi przekonać decydentów wytwórni (najlepiej za pomocą góry dolarów), że warto jeszcze w to wyeksploatowane uniwersum inwestować. Niezmiennie animowany film sprzed blisko czterdziestu lat pozostaje niedoścignionym wzorem najbardziej udanej produkcji o Transformerach i nic nie wskazuje na to, że ta sytuacja w najbliższym czasie ulegnie radykalnej zmianie.

Ocena: 5/10

Tytuł: Transformers: Przebudzenie bestii

Reżyseria: Steven Caple Jr.

Scenariusz: Joby Harold, Darnell Metayer, Josh Peters, Erich Hoeber, Jon Hoeber

Obsada:

  • Anthony Ramos
  • Dominique Fishback
  • Luna Lauren Velez
  • Dean Scott Vazquez
  • Peter Cullen
  • Ron Perlman
  • Peter Dinklage
  • Michelle Yeoh
  • Pete Davidson
  • Liza Koshy
  • John DiMaggio
  • Michael Kelly

Muzyka: Jongnic Bontemps

Zdjęcia: Enrique Chediak

Montaż: William Goldenberg, Joel Negron

Scenografia: Louis Dandonneau, Brent David Mannon, Michael Nallan, Ann Smart

Kostiumy: Ciara Whaley

Czas trwania: 127 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus