„Great Teacher Onizuka” tom 7 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 01-03-2023 22:57 ()


Komedia i to komedia pełną gębą – tak najkrócej można opisać siódmy już tomik serii Great Teacher Onizuka od wydawnictwa Waneko. Zapnijcie więc pasy, rozgrzejcie mięśnie brzucha i zapraszam do lektury wpierw poniższej recenzji a później samej mangi.

Jeśli czytaliście poprzednie odsłony – a konkretnie szóstkę – to wiecie, że sensei Onizuka ryzykował swoje życie dla jednej uczennicy, której groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Najlepiej charakter Onizuki oddaje to, że rzucił się on na pomoc dziewczynie, która chciała go wymiksować z roli nauczyciela, a przyklasnęłoby temu, co najmniej kilku innych nauczycieli, którym Onizuka jest nie w smak. Jak się zapewne domyślacie, intryga ta nie wypaliła, a sensei stał się bohaterem, co jeszcze mocniej rozwścieczyło tych, którzy nie życzą mu specjalnie dobrze. No i tu wkraczamy w odsłonę siódmą tej – na nowo wydawanej przez Waneko – mangi. I to wkraczamy „na pełnej”, jak to się kolokwialnie mówi, gdyż jest to tomik chyba najbardziej humorystyczny z dotychczasowych. We wcześniejszych recenzjach wspominałem i wskazywałem na to, że pod płaszczykiem komedii mamy do czynienia z poważniejszymi treściami czy ze zwróceniem uwagi na poważne problemy nie tylko znane z japońskich szkół. Jeśli przymierzacie się do siódmej części, to raczej o tym wszystkim zapomnijcie, bowiem teraz czeka was czysta rozrywka i komedia w dosłownym znaczeniu tego słowa. Będą tu obgryzane przez węże – cytując Onizukę – wacki, będą pojedynki z gangsterami, będą żarty z nauczycieli, będą w końcu kolejne próby „zaliczenia” (tak, również nie do końca świadomych dziewczyn), które podejmie Onizuka. Wszystko to standardowo w oparach ogromnego absurdu wyczuwalnego na każdej z kolejno otwieranych stron. Znajdziecie tutaj też po raz kolejny zresztą taką dawkę specyfiki, że niekiedy aż złapiecie się za głowy. Ot cała charakter japońskiego komiksu w jednym miejscu i to obserwowany przez szkło powiększające. Przykład? Czternastolatka, która odgrywa rolę dziewiętnastolatki i na którą „leci” Onizuka. To mogło się pokazać tylko w mandze i tylko w tej konwencji przejdzie bez skandalu.

Cała ta część jest zresztą dość mocno skandalizująca, co w sumie jest wpisane w DNA tej serii, więc już chyba tak mocno – jak na początku – nie dziwi. Stąd też nie szokują już specyficzne rozwiązania fabularne, które stawiają Onizukę w roli superbohatera czy momenty, w których obserwujemy jego pomysły na edukację, a które doprawdy ciężko uznać za prawdopodobne. Ta konwencja jest szczególnie widoczna w najnowszym tomiku, więc przygotujcie się na ogromne pokłady absurdu, ale doprawionego niezwykle mocnym humorem, co zagwarantuje wam kupę śmiechu. Naprawdę. Jeśli kupujecie taką konwencję, to uśmiejecie się mocno.

Specyfika cyklu tradycyjnie też widoczna jest w warstwie graficznej, tak charakterystycznej dla tej serii. Brzydota walczy na kadrach z pięknem, a realne kadry z takimi, które w żaden sposób takimi nie są. Ogromna sprzeczność płynie do nas z plansz tej mangi, co chyba tylko dodaje jej kolorytu. Czasami ilość tekstu nieco przytłacza, szczególnie jak trzeba stosować niewielką czcionkę, ale idzie się przyzwyczaić i polubić. Zresztą te kadry dodatkowo jeszcze podkręcają zawarty w mandze humor, więc nie ma co się czepiać. Słowo – po raz pierwszy w sumie, odkąd recenzuję ten tytuł – należy się też tłumaczowi, a w zasadzie trio tłumaczy pracujących nad tą mangą – które to trio wykonało kawał roboty. Roboty świetnej, ale być może też nieco kontrowersyjnej? Otóż w polskim tłumaczeniu na nasze realia zostały przetłumaczone żarty wypowiadane przez bohaterów, więc tu i ówdzie pojawiają się postaci powszechnie dzisiejszej młodzieży znane jak Young Leosia czy wszem wobec krytykowana stacja telewizyjna. Takich przerywników jest naprawdę dużo i docenić należy wkład pracy tłumaczy. Miłośnicy jak najwierniejszego odwzorowania oryginału mogą pewnie nieco kręcić nosem, ale chyba całkiem niepotrzebnie.

Czy siódma odsłona „GTO” jest powiewem świeżości? I tak, i nie. Czy jest inna od poprzednich? Również i tak, i nie. Z jednej bowiem strony dostajemy sporą część tego, co już znamy, widzimy Onizukę, który nie zmienił się od początku mangi (myśli tylko o tym, aby w końcu pozbyć się miana prawiczka) i kłopoty, które fundują mu zawistnicy, również są podobne, jednakże jest też druga strona medalu. Do tej pory nie było jeszcze chyba aż tak komediowo, więc w tym znanym nam schemacie pojawia się coś innego, a i cała reszta jest tak przyjemna, że nie czujemy znudzenia tymi „ogranymi” motywami. Zresztą, o czym mowa, w końcu to Great Teacher Onizuka, czyli jedna z najwyżej ocenianych i kultowych już chyba wytworów japońskiej popkultury i szkoły komiksowej.

 

Tytuł: Great Teacher Onizuka tom 7

  • Scenariusz: Toru Fujisawa
  • Rysunki: Toru Fujisawa
  • Wydawnictwo: Waneko
  • Tłumaczenie: Aleksandra Watanuki, Mateusz Łukasik, Amelia Lipko
  • Wydanie: II
  • Data publikacji: 22.01.2023 r.
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: miękka, obwoluta
  • Format: 114x162 mm
  • Stron: 186
  • ISBN: 9788382420296
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus