„Wednesday” - recenzja pierwszego sezonu

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 03-01-2023 21:25 ()


Cokolwiek by nie mówić o różnych projektach serwowanych przez pionierów masowego streamingu, to serial Wednesday jest naprawdę niesamowity. Widać tu rękę znakomitego twórcy, jakim jest Tim Burton.
 
Dla ścisłości nigdy nie oglądałem oryginalnej Rodziny Addamsów więc odniesienia żadnego nie mam. Zupełnie na świeżo Wednesday zacząłem oglądać trochę pod wpływem recenzji, które natrafiałem notorycznie w sieci. Zwykle stronię od wszelkich horrorów, szczególnie tych psychodelicznych. Tutaj dałem się skusić tej dodatkowej komediowej otoczce i nie żałuję ani trochę. Jenna Ortega zagrała niesamowitą rolę psychopatycznej, introwertycznej Wednesday Addams, która pod kamienną miną i stoickim spokojem ukrywa tak wielką masę emocji, że miałem kilka razy wrażenie, że bohaterka eksploduje. Stworzenie takiej postaci to musiało być nie lada wyzwanie. Wyszło cudnie.
 
Wcale nie gorzej spisali się innych aktorzy. Emma Myers wcielająca się w Enid, czyli współlokatorkę głównej bohaterki była doskonałym balansem dla niezbyt ekspresyjnej Wednesday. Wulkan emocji i charakteru, ale podszyty niepewnością i brakiem wiary w siebie. Hunter Doohan jako Tyler był naprawdę czarujący, a w zestawieniu z Xavierem granym przez Percy'ego Hynesa White'a byli bombową mieszanką konkurującą po cichu o względy Wednesday. Bardzo ciekawe jest to, że chociaż serial w teorii jest produkcją spod sztandaru grozy, to twórcy bardzo zgrabnie wpletli tu wątki typowe dla kina dla nastolatków. No i wisienka na torcie - oczywiście główna bohaterka i to jak zmienia się ona w trakcie całego sezonu. Pewnie nie każdemu się to spodoba, ale w moim przekonaniu wyszło bardzo dobrze.
 
W serialu znalazło się też miejsce dla aktorów starszego pokolenia, żeby nie nazwać ich wyjadaczami. Swoje doświadczenie wnieśli na plan Gwendoline Christie, Christina Ricci, Jamie McShane, Luis Guzmán oraz Catherine Zeta-Jones. Jak to można podsumować? Bomba! Groteskowo przerysowani rodzice Wednesday powodowali u mnie odruchy mniej więcej takie same jak u bohaterki, jednak chyba takie było założenie. Szeryf i dyrektorka byli tajemniczymi postaciami, o jakieś głębszej historii, a każde ich pojawienie się na ekranie stawiało znak zapytania o to, co zostanie nam ujawnione. Nie przekonała mnie do swojej roli tylko Ricci. Była raczej irytująca i nie wnosiła wiele kiedy już się pojawiała. Oczywiście każda postać miała jakąś rolę do odegrania, ale bez zdradzania fabuły nic więcej napisać się nie da.
 
Jak już wspominałem, znać tutaj rękę mistrza. Burton wycisnął ze wszystkich naprawdę maksa. Swoje kilka groszy dorzucili Danny Elfaman i Chris Bacon zajmujący się oprawą muzyczną. Ta wyszła genialnie. Nie inaczej jest ze scenografią i kostiumami. Akademia Nevermore to majestatyczny pałac pełen tajemnic. Prezentuje się on w bardzo intrygujący i dopracowany sposób. Podobne odczucia mam w odniesieniu do innych scenerii, bez znaczenia czy w przestrzeniach otwartych, czy zamkniętych. Jeśli zaś chodzi o garderobę, to jest ona bardzo przemyślana i niebanalnie komponuje się z charakterem danej postaci, podkreślając go subtelnie i klimatycznie.
 
Ogromna szkoda, że serial ma tylko osiem odcinków. Chociaż po sukcesie, jaki odniósł, nie mam wątpliwości, że kolejne sezony się pojawią. Oby tylko nie zmieniono twórców. Świat przedstawiony przez Burtona pokazał tutaj niesłychany potencjał. Naprawdę chcę dowiedzieć się więcej o syrenach, wampirach i wilkołakach, tym bardziej że jedna z tych grup została zupełnie zmarginalizowana.
 
 
Dwa słowa trzeba też powiedzieć o efektach wizualnych i specjalnych. Oczy, pazury i kły wypadały super. Rączka to w ogóle coś niesłychanego zresztą nie tylko pod kątem wizualnym, ale wszystkiego, co wnosi do historii. Kłopot mam tylko z jednym z antagonistów. Były sceny, w których miałem wrażenie, że jednemu z grafików wysiadł komputer i w postprodukcji zabrakło przynajmniej jednej warstwy wykończenia postaci. Wiem, że stwór miał być odrealniony, ale trąciło od niego fuszerką. Nie mogę tego powiedzieć o bohaterach futrzastych i łuskowatych. Te kreatury były bardzo ładnie stworzone. To samo tyczy się wszelkich efektów związanych z żywiołami - ogień, woda, błyskawice - było ślicznie.
 
Wednesday na pewno nie jest serialem dla dzieci, w końcu jest tu sporo makabrycznych scen, ale już nastolatkowie i starsi widzowie to odbiorcy, którzy nie powinni tym serialem pogardzić. Jest śmiesznie, jest emocjonalnie, momentami jest lekko strasznie. Wszystko zostało bardzo dobrze zbalansowane i naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego sezonu. Jest to kawał świetnej produkcji rozrywkowej.
 
PS. Wujek Fester w wykonaniu Freda Armisena jest kosmiczny! Był to epizod, ale cudowny.
 
Ocena: 8,5/10
 
Tytuł: Wednesday
 
Reżyseria: Tim Burton, James Marshall, Gandja Monteiro
 
Scenariusz: Alfred Gough, Miles Millar, Kayla Alpert, April Blair, Matt Lambert
 
Obsada:
  • Jenna Ortega
  • Gwendoline Christie
  • Riki Lindhome
  • Jamie McShane
  • Hunter Doohan
  • Percy Hynes White
  • Emma Myers
  • Joy Sunday
  • Georgie Farmer
  • Naomi J. Ogawa
  • Christina Ricci
  • Luis Guzmán
  • Catherine Zeta-Jones

Muzyka: Chris Bacon, Danny Elfman

Zdjęcia: David Lanzenberg, Stephan Pehrsson

Montaż: Jay Prychidny, Ana Yavari, Paul G. Day

Kostiumy: Colleen Atwood

Czas trwania: 45 minut (x 8 odcinków)

 

Pierwotnie tekst powstał dla Subiektywnie o Fantastyce i Kulturze


comments powered by Disqus