„Lucky Luke”: „Lucky Luke na siodełku” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 13-11-2022 17:14 ()


Rewolwerowiec szybszy od własnego cienia tym razem musi wykazać się innym rodzajem szybkości. Pomagając nieco ekscentrycznemu wynalazcy, testuje mianowicie nowy pojazd. Zapalony rowerzysta, który nie lubi rysować koni, czyli Mawil, wysłał Lucky Luke’a w podróż przez prerię na… rowerze.

Albert Overman to wynalazca, który chce zrewolucjonizować rynek bicykli. Wyrusza zatem do San Francisco, żeby wziąć udział w wielkim wyścigu bicykli. To dla niego okazja, by pochwalić się swoim wynalazkiem oraz podjąć rywalizację z rowerowym potentatem Albertem Augustusem Pope’em. Jednak podróż przez Dziki Zachód to nie jest łatwa sprawa. Na szczęście los skrzyżował ścieżki jego oraz Lucky Luke’a. Rewolwerowiec pomógł mu mianowicie, gdy napadło na niego dwoje rzezimieszków. Groźna Smith i nie mniej niebezpieczny Wesson musieli uznać wyższość rewolwerowca, ale ta porażka tylko ich rozwścieczyła. Gdy nasz bohater wspólnie z Overmanem wyruszyli pociągiem do San Francisco, dwójka bandytów podążyła ich śladem i zorganizowała zamach. W wyniku eksplozji podróżnicy zostali rozdzieleni. Lucky Luke został na środku prerii zupełnie sam.

No może nie do końca, bo traf chciał, że odnalazł skrzynię Overmana, w której był rower. Okazało się, że eksplozja go nie uszkodziła. Rewolwerowiec rusza zatem na jednośladzie przez prerię, żeby odnaleźć Overmana i oddać mu jego cacko. Lucky Luke wie bowiem, jak ważny dla wynalazcy jest udział w wyścigu. Czy jednak uda mu się przebyć niezwykle niebezpieczny teren na tym bądź co bądź eksperymentalnym wehikule? Czy w ogóle zdoła się nauczyć jazdy na tym dziwnym urządzeniu? Podróż nie będzie łatwa również dlatego, że na swojej drodze pozbawionych skrupułów bandytów, niezbyt chętnych do pomocy wieśniaków oraz drażliwych Indian.

Markus Witzel Mawil, urodzony w 1976 roku w Berlinie Wschodnim twórca znany przede wszystkim ze swojego dzieła „Kinderland” mierzy się z legendą. Od razu trzeba powiedzieć, że jego rysunki w niczym nie przypominają klasycznych komiksów z Lucky Lukiem, ale też nie po to został zaangażowany do tego projektu, żeby imitować kreskę Morrisa. Miał stworzyć opowieść o najszybszym rewolwerowcu Dzikiego Zachodu w swoim stylu. Bez wątpienia fani klasycznych historii będą musieli się do jego stylistyki przyzwyczaić. Nieco koślawe postaci i rozedrgane tła rysowane odrobinę chwiejną kreską nie wszystkim fanom klasycznej frankofońskiej kreski przypadną do gustu, ale mają one w sobie pewien niezaprzeczalny urok. Poza tym artysta bardzo umiejętnie prowadzi swoją narrację, rozkładając kolejne sekwencje zdarzeń na efektownie wyglądające kadry. Ta umiejętność oddania ruchu i dynamiki poszczególnych scen jest wyjątkowo atrakcyjna. Jeśli zaś chodzi o opowieść, to Mawil oferuje bezpretensjonalną komedię pomyłek utrzymaną w slapstickowym stylu, która doskonale pasuje do opowieści o rewolwerowcu szybszym od własnego cienia. Wydarzenia biegną w błyskawicznym tempie i naprawdę wiele się tutaj dzieje. Lucky Luke znów musi wykazać się pomysłowością, wytrwałością i odwagą, by doprowadzić sprawy do końca.

 

Tytuł: Lucky Luke: Lucky Luke na siodełku

  • Scenariusz i rysunki: Mawil
  • Tłumaczenie: Katarzyna Łakomik
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 12.10.2022 r.
  • Objętość: 64 strony
  • Format: 21,5x29,0
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • ISBN: 978-83-281-5295-3
  • Cena okładkowa: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus