„Saga Winlandzka” tom 10 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 02-09-2022 10:44 ()


Jak co roku – tak i w tym również – na początku sierpnia na wyspie Wolin odbył się Festiwal Słowian i Wikingów. O tej jednej z największych w Europie imprez wczesnośredniowiecznych, na których można obcować z kulturą Wikingów, wspominam nieprzypadkowo, gdyż Morze Bałtyckie a wręcz tereny przylegające do granic naszego kraju również widziały w historii – o czym mówią niektóre badania naukowe - ślady tych dzielnych wojowników. Jeśli więc chcecie o Wikingach dowiedzieć się czegoś więcej, czegoś nowego to albo wpadnijcie w przyszłym roku na ten event, albo… zajrzyjcie do „Sagi Winlandzkiej” Makoto Yukimury, której to premierę dziesiątego tomu mieliśmy całkiem niedawno.
 
Zresztą ten podwójny tom (manga wydawana przez Hanami łączy dwie oryginalne części w jeden tom) pięknie komponuje się z wolińskim festiwalem, gdyż możemy obecnie obserwować epizod zatytułowany „Konflikt na Bałtyku”. Wszystko więc składa się na całość, tym bardziej więc może was to zachęcić do lektury mangi. O tej padło już zresztą wiele słów przy okazji dziewięciu poprzednich recenzji więc przynajmniej część z was wie już, z czym ma do czynienia i na co może liczyć. Dziesiąty tom nie jest tutaj wyjątkiem, o czym przekonacie się za chwilę.
 
Jak już wspomniane zostało powyżej, najnowsza odsłona serii skupia swoją uwagę na konflikcie rozgrywającym się na morzach Bałtyku. Klany czy raczej obozy – jak są tutaj nazwane – walczą ze sobą brutalnie, a kierujące nimi motywacje są całkiem od siebie różne. Część szczególnie tych wysoko postawionych walczy o wpływy i władanie podbitymi krainami, jednak ci będący niżej w hierarchii, a jednocześnie najbardziej wojowniczy, brutalni i ryzykujący swoim życiem, szukają po prostu wrażeń i szansy na cóż…wyżycie się. Tworząca się przez to mieszanka robi się wybuchowa i trudno znaleźć miejsce dla tych, którzy chcą po prostu normalnie żyć. A kimś takim stał się obecnie główny bohater sagi niejaki Thorfinn. Jak będzie – i czy w ogóle będzie – potrafił się odnaleźć w takiej sytuacji były wojak? Przekonacie się właśnie podczas lektury tego tomiku, gdyż mangaka postawi przed nim nieliche przeszkody do pokonania.
 
„Saga Winlandzka” od samego początku imponowała swoim rozmachem i w tej kwestii absolutnie nic się nie zmienia aż do tej pory. Japończyk tworzy obraz genialny w swoim polocie, a krzyżowanie losów - nazwijmy to umownie - świata z problemami jednostki wychodzi mu doskonale. Wspominałem już kiedyś, że w mandze tej dosłownie wszystko, każda decyzja ma znaczenie i jeśli nie od razu to na pewno po jakimś czasie będzie miała ona swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Yukimura tworzy w ten sposób bardzo przemyślany i intrygujący obraz, a obserwowanie zmagań z rzeczywistością bohaterów staje się wybornym doznaniem. Nie inaczej jest w tomie dziesiątym, w którym śledzimy losy Thorfinna, który wbrew sobie zmuszony jest podejmować dwuznaczne moralnie decyzje. Nadaje to tytułowi dodatkowej wartości, a postaciom psychologicznej głębi. Połączenie historycznych faktów i detali z japońskim sznytem i nutą dynamicznej historii przygodowej sprawiło, że „Saga Winlandzka” stała się tytułem, nad którym warto się pochylić. Ten wspomniany chwilę wcześniej realizm i rozterki moralne bohaterów to jedno, a drugie to kolejna z warstw tej historii. Nie brakuje tu awanturniczych scen, epickich bitew czy pojedynków prowadzonych między poszczególnymi wojownikami, chcącymi po prostu podbić swoje ego, kolejną rozłupaną głową. Tym samym manga jest nie tylko intrygująca, ale też niezwykle dynamiczna i obfitująca w sceny walk i akcji. Najnowszy tom jest tego idealnym przykładem, gdyż śledzimy nie tylko starcia wielkich obozów, ale i awanturki prowadzone przez lokalnych watażków. I owszem są to niekiedy sceny mające mało wspólnego z rzeczywistością, jednakże nadające całej historii dodatkowych barw. Nie ma chyba – w najnowszym tomie – elementu, którego brakowałoby, aby określić tę część jako po prostu bardzo dobrą. Jest zarówno wielka intryga, jak i dużo akcji, ale jest też kilka weselszych momentów, a niekiedy przyjdzie nam też się w pewien sposób wzruszyć. Mamy tu więc nie tylko pełną paletę kolorów (paradoksalnie przy czarno-białej oprawie), ale i cały wachlarz emocji.
 
Jak przypomniał ostatnio na swoich kanałach social media wydawca, Hanami w narzuconym sobie cyklu wydawniczym powoli dogania już Japonię. Oznacza to, że już wkrótce będziemy na bieżąco z przygodami Thorfinna i reszty. Oznacza to też jednak, że wydawca raczej zwolni, niż przyspieszy wydawanie polskiej edycji, aby czytelnik nie musiał czekać specjalnie długo na tworzone już na bieżąco tomy. Cóż, nie pozostaje więc nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i cieszyć lekturą kolejnych tomów „Sagi Winlandzkiej”.
 

Tytuł: Saga Winlandzka tom 10

  • Autor: Makoto Yukimura
  • Wydawnictwo: Hanami
  • Format: 150 x 210 mm
  • Ilość stron: 452
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: offset
  • Data publikacji: 16.05.2022 r.
  • Komiks dla dorosłych
  • ISBN-13: 9788365520746
  • Cena: 69,99 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus