„Lewiatan” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 04-11-2020 18:00 ()


Przez blisko dwie dekady Brian Michael Bendis uchodził za jedną z najważniejszych „wunderwaffe” Domu Pomysłów w zmaganiach tego wydawnictwa o rząd dusz czytelników. Mimo że najbardziej cenione utwory zrealizował on jeszcze w poprzedniej dekadzie (by wspomnieć choćby „remasterowanie” przezeń Spider-Mana czy zaimplantowanie w ramy uniwersum Marvela Jessiki Jones), to jednak jego aktywność nadal pozostawała znaczna (vide „All-New X-Men”), a nazwisko rzeczonego niezmiennie wymieniane było w gronie najbardziej cenionych twórców.

Nie zaskakuje zatem okoliczność, że jego „zmiana barw klubowych” (co miało miejsce równo trzy lata temu, w listopadzie 2017 r.) wzbudziła zaskoczenie przemieszane ze wzmożonym oczekiwaniem. Tym bardziej że zarząd DC Comics (bo to oczywiście pod „sztandar” tegoż wydawcy udał się rzeczony) powierzył mu oba solowe tytuły traktujące o Człowieku ze Stali, tj. „Action Comics vol.2” i „Superman vol.3”. Efekt jego poczynań co prawda spodziewanego entuzjazmu nie spowodował; niemniej znać było, że kryje się za nimi zamierzenie obejmujące swym zasięgiem znacznie rozleglejsze przestrzenie uniwersum DC niż tylko jego „supermaniczny” zakątek. Stąd właśnie wynikło najważniejsze wydarzenie w ramach tej rzeczywistości kreowanej ubiegłego roku.

W dużym skrócie: niezidentyfikowany osobnik dysponujący zaawansowaną technologią doprowadził do likwidacji i przejęcia aktywów najbardziej wpływowych agencji wywiadowczych świata. W efekcie skoordynowanej, a przy tym arcyprecyzyjnie przeprowadzonej akcji D.E.O., Spyral i Argus zostały de facto zmiecione z powierzchni ziemi. Nie dość na tym brutalnej sile uległy także tajne stowarzyszenia (m.in. Kobra), które nie raz i nie trzy spędzały sen z powiek przedstawicielom superbohaterskiej społeczności. Ta okoliczność nie pozostawiła cienia wątpliwości, iż wspomniani mają do czynienia z adwersarzem o rzadko spotykanym potencjale. Nie dość na tym z dużym prawdopodobieństwem ustawicznie monitorujący poczynania herosów, wśród których na pierwszą linię zmagań wysuwa się tzw. grupa detektywów. Jak nie trudno się domyślić w jej gronie odnajdujemy m.in. Batmana i Questiona, choć istotną rolę w tej opowieści odgrywa także Lois Lane. A to z tego względu, że klucza w powodzeniu swego przedsięwzięcia Lewiatan (bo to właśnie z jego machinacjami zmuszeni są zmierzyć się wspomniani) upatruje w osobie Supermana.

O tyle to nie zaskakuje, że tak jak wspomniano pomysłodawca tego wydarzenia w osobie Briana Michaela Bendisa odpowiadał za serie poświęcone właśnie tej postaci. Stąd o zaczątkach głównej intrygi ów autor poinformował czytelników na stronicach „Superman-Action Comics” (zob. „Nadejście Lewiatana”). Odbiorcy tej z kolej pozycji dowiedzą się o pewnych istotnych wydarzeniach post factum. Nie zaburza to jednak w sposób istotny jej odbioru jako takiej. Gorzej natomiast z ogólną jakością prowadzonej intrygi. Mimo licznych zwrotów akcji, złudnych tropów oraz dążenia do generowania poczucia permanentnej inwigilacji żadna z tych jakości fabularnych nie została tutaj w satysfakcjonujący sposób ujęta. Tak jak gdyby wspomagający Bendisa scenarzyści (wśród nich m.in. Greg Rucka i Matt Fraction) nie w pełni zrozumieli jego zamysł bądź też najzwyczajniej nie byli władni stanąć na wysokości zadania. Szkoda, bo dysponując sformowaną z interesujących osobowości drużyną, mieli pełne możliwości do zaproponowania opowieści porównywalnej choćby z „Rodem M” czy historią Sentry’ego zaprezentowaną w serii „New Avengers”. Koncentrowanie uwagi na małżonce Człowieka ze Stali zapewne miało na celu zwiększenie popularności publikowanego w tym samym czasie solowego tytułu z jej udziałem. Okazało się jednak rozwiązaniem nietrafionym i forsowanym na siłę. Wszystko to sprawiło, że niniejszej historii brak wartkiego i angażującego czytelnika polotu, tak charakterystycznego dla Bendisa z czasów jego najbardziej udanych realizacji. Zaangażowani w ów projekt plastycy dali z siebie autentycznie wiele (w tym także Alex Maleev, wraz z którym wspomniany odbył znakomity staż przy serii „Daredevil vol.2”). Cóż jednak począć, gdy ma się do czynienia z nieudolnie rozpisanym scenariuszem…

Pomimo szumnych zapowiedzi i przysłowiowego „wyczekiwania niewyczekiwanego” dotychczasowa aktywność Bendisa w gronie twórców poszerzających zakres uniwersum DC wypadła co najwyżej umiarkowanie. Wydarzenie rozgrywające się w kontekście poczynań Lewiatana niestety wpisuje się (choć być może nie do końca z winy tego akurat autora) w ową całościową ocenę dokonań rzeczonego. Fortunnie nie jest to porażka tego „kalibru” co „Kryzys bohaterów” według skryptu przecenianego Toma Kinga. Niemniej po współtwórcy serii „Jessica Jones: Puls” zasadnie spodziewać się można było zdecydowanie więcej.

 

Tytuł:  „Lewiatan”

  • Tytuł oryginału: „Event Leviathan”
  • Scenariusz: Brian Michael Bendis, Greg Rucka, Matt Fraction, Mark Andreyko
  • Szkic i tusz: Alex Maleev, Yanick Paquette, Mike Perkins, Steve Lieber, Eduardo Pansica, Júlio Ferreira
  • Kolory: Nathan Fairbairn, Paul Mounts, Fco Plascencia
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Jakub Syty
  • Konsultacja merytoryczna: Wojciech Nelec
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 31 marca 2020 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 7 października 2020 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,5 x 26,3 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 264
  • Cena: 79,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w postaci mini-serii „Event Leviathan” nr 1-6 (sierpień 2019-styczeń 2020) oraz wydania specjalnego „Superman: Leviathan Rising Special” nr 1 (maj 2019).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus