„Skazaniec 666” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 01-09-2019 20:37 ()


„Skazaniec 666” to pierwszy komiks utrzymany w klimacie horroru i pierwsza opowieść grozy w portfolio wydawnictwa Mandioca, które specjalizuje się w publikacji historii z Ameryki Łacińskiej. Jak więc wypada ten swoisty debiut i czy jest to komiks tak dobry, jak sprawia pierwsze wrażenie?

Na początku, zanim o samym komiksie warto dwa słowa napisać o tym, kim jest jego bohater, co to za postać, której dedykowano ten album?  Zé do Caixão to jedna z najmroczniejszych legend pochodzących z Ameryki Łacińskiej, poza Ojczyzną postać znana pod nazwą Coffin Joe. Jej ojciec Jose Mojica Marins stworzył go na potrzeby filmów, w których sam zagrał. Postać będąca synonimem zła, istota opętana pragnieniem znalezienia kobiety idealnej, która pocznie mu jego równie idealnego potomka. Józef Mogiła (bo tak po polsku brzmi jego nazwisko) wystąpił w dwóch filmach, a „Skazaniec 666” jest komiksowym dopełnieniem tej intrygującej i specyficznej trylogii.

„Wchodzący we mnie, zostawcie nadzieję” – Dante Alighieri

I rzeczywiście cytat rozpoczynający ten komiks w pełni oddaje to, co ma się za chwilę wydarzyć. Otóż bowiem trafiamy do pewnego więzienia, gdzie o nadziei tak naprawdę mało kto myśli, gdzie rządzi zło, a przebywający w nim ludzie rzadko kiedy patrzą w przyszłość z ufnością. Do miejsca odosobnienia trafia też pewien morderca. Morderca, który za ofiary obierał sobie tych niewinnych, czyli dzieci. Jego ciało ozdobione jest przerażającymi tatuażami, ukazującymi twarze każdej z jego młodych ofiar. W więzieniu szybko dosięga go ręka sprawiedliwości, morderca ginie w makabrycznych okolicznościach, a w sprawę w jakiś sposób wplątany jest główny bohater.

To dopiero jednak początek całej historii, to co najlepsze, najbardziej przerażające i najbardziej zaskakujące dopiero przed czytelnikiem. Autor opowieści Samuel Casal (poza komiksami tworzy też drzeworyty), wykreował prawdziwą mieszankę wybuchową. Nie odrzucił całkowicie wizji filmowej, ale doprawił ją własnym talentem i umiejętnościami. Dzięki temu poza straszeniem, poza gęstą i mroczną atmosferą czytelnik otrzymuje też historię bardzo zaskakująca i trzymającą w napięciu do samego końca. I choć przez moment można poczuć się w niej nieco zagubionym, to tak naprawdę uczucie to szybko ginie w oparach niezaspokojonej ciekawości i oczekiwaniem na finał. Scenariuszowo jest to rzecz skonstruowana niemalże perfekcyjnie. Wszystko ma tu swoje odpowiednie miejsce, całość – szczególnie jak na podjętą tematykę – jest niezwykle logiczna i łatwo w nią uwierzyć. Przeżywamy autentycznie opowieść, niemalże fizycznie odczuwamy nastrój brazylijskiego więzienia, a przy tym nierzadko się po prostu boimy albo przynajmniej czujemy nieswojo. Józef Mogiła przeraża swoją bezwzględnością, tym jak upiorny ma plan i z jaką brutalną konsekwencją do niego dąży. Przeraża i zaskakuje też sam finał opowieści, co sprawia, że niczym u Hitchcocka całość zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później jest tylko lepiej. I choć nadprzyrodzonych elementów w komiksie tym nie brakuje, to całość jest tak sugestywna, że nawet się nie obejrzymy, a jesteśmy pochłonięci przez wykreowany świat. A chyba o to w dobrym horrorze chodzi, aby trzymał nas przykutych do fotela i sprawiał, że czujemy lęk, gdy mamy od niego odejść. I choć dosłownie pokazanej przesadnej brutalności tutaj może nie ma wiele, to cała gęsta atmosfera sprawia, że historia trzyma nas w napięciu.

Na pewno ogromna w tym zasługa rysunków brazylijskiego artysty. Rysunków tyle specyficznych, ile często charakterystycznych dla brazylijskiej szkoły komiksowej i twórców, którym na co dzień bliska jest sztuka drzeworytu. Widzieliśmy to już w jednym z komiksów z portfolio Mandioci. Ogromne nagromadzenie czerni, plastyczne rysunki, niepokojące sceny w kadrach, projekty prezentowanych bohaterów i sugestywność każdego z rysunków wynoszą tę historię na wyższy poziom. Tego typu rysunki, które zastosował w komiksie Samuel Casal, w pełni oddają szaleństwo towarzyszące Józefowi, podkreśla jego ciekawy i bezwzględny charakter oraz sprawia, że pomimo braku (a może właśnie dzięki temu, że ich nie ma) prostych straszaków, jak morze krwi czy sceny gore, komiks potrafi wzbudzić w czytelniku strach. Oglądając te kadry – i nie znając nawet szczegółów historii – można poczuć się nieswojo, Casal operuje kreską, która idealnie oddaje nastrój tej opowieści.

Osobiście komiks ten przypadł mi do gustu. Kilka zwrotów akcji, sporo zaskoczeń, świetny nastrój, charakterystyczne i zapadając w pamięć rysunki, stworzyły razem rzecz naprawdę niebanalną. I choć często uważa się, że horror jest sztuką niższych lotów, to temu akurat nie brakuje inteligentnych rozwiązań, przemyślanego scenariusza i dobrze wykreowanej atmosfery łączącej strach z wszechogarniającym szaleństwem. A całość napisana jest tak, że wydaje się nam to opowieść, która może dziać się każdego dnia w każdym więzieniu na całym świecie. W końcu szaleństwo otacza nas non stop i wszędzie, czego przykłady mamy każdego dnia.

 

Tytuł: SKAZANIEC 666

  • Scenariusz: Adriana Brunstein i Samuel Casal
  • Rysunki: Samuel Casal
  • Tłumaczenie: Jakub Jankowski
  • Liternictwo: Robert Sienicki
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: twarda
  • Papier: Alto130g
  • Stron: 116
  • Format: 160x235mm
  • Cena: 55 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus