Marko Kloos „Frontlines” tom 5: „W ogniu walki” - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 02-01-2019 17:30 ()


„W ogniu walki” - kolejny tom cyklu Marka Kloosa „Frontlines” pokazuje, że autor powoli wraca, odzyskuje dawny poziom, po niewielkim spadku formy i znów oferuje znakomitą rozrywkę z gatunku space opery.

Niby ten tom nie serwuje nam niczego nowego, czego Kloos nie zaprezentował nam we wcześniejszych tomach. Jest dużo walki, tak w przestrzeni kosmicznej, jak i naziemnych potyczek. Jest równie widowiskowo, równie w skali makro, bo i same Dryblasy to nie byle insekty, ale raczej zaraza z tych olbrzymich.Jednak „W ogniu walki” czytało mi się zdecydowanie lepiej niż tom poprzedni. Kloos znów podkręcił obroty, przeniósł po raz pierwszy arenę walki na terytorium Dryblasów, czyli zajętego i sterraformowanego przez nich Marsa, ale też pozwolił Ziemianom zacząć wygrywać. Owszem, nie obyło się bez kłopotów. Owszem, nie obeszło się bez niezliczonej ilości tarapatów i klasycznych „sytuacji bez wyjścia”, z których jednak nasz dzielny wojak Grayson jednak wyjście znajduje... Kloos nadal korzysta z tego samego zestawu sprawdzonych elementów, z których składa pozornie znaną już doskonale z wcześniejszych części układankę. 

Tak, zawsze jest jakieś „ale”. W tym tomie autor pozwala nam poczuć smak zwycięstwa i dreszczyk emocji z tym związany. Pozwala nam odkryć kolejne tajemnice niezwykłej rasy Obcych, która najechała nasz Układ i z całą pewnością są to elementy ciekawie urozmaicające znany nam obraz. Mocnym punktem zarówno tego tomu, jak i całej serii jest patos żołnierski, uwidaczniający się wręcz na każdym kroku. To wojskowi, zwłaszcza ci bez najwyższych stopni, to dla autora prawdziwi bohaterowie każdego konfliktu, także i w powieści. Ci z pierwszej linii, często przypadkowi żołnierze, których w wir walk rzuciła sytuacja, a nie świadomy (mniej lub bardziej), samodzielny wybór wojskowej ścieżki zawodowej, często okazują się naprawdę godni miana bohaterów.

W przeciwieństwie do polityków, skupionych na dbaniu o własne dobro, to właśnie żołnierze, nawet kiedy zajmą miejsce elit politycznych u szczytu władzy, pozostają prostymi, szczerymi i twardymi wojakami, o ustabilizowanym, prostym systemie wartości i solidnym moralnym kręgosłupie, gdzie schemat wyborów jest klarowny. Taki wydźwięk jest charakterystyczny dla całej serii, ale też nie powinien dziwić w cyklu o kosmicznej wojnie z Obcymi. Jeśli szukacie więc solidnej porcji kosmicznej nawalanki w stylu „Żołnierzy kosmosu”, czy „Wiecznej wojny” to ta seria jest dla Was. Autor znakomicie rozgrywa relacje pomiędzy Graysonem i jego żoną, zwłaszcza w drugiej części tomu. Choć sam związek może się w kontekście całej serii zdawać nieco przesłodzony i wyidealizowany, to jednak akcent na osobiste relacje bohaterów dobrze uzupełnia fabułę i czyni ją bardziej emocjonalną. Zwłaszcza w „W ogniu walki” ten element pozwala autorowi sprawnie grać z czytelnikiem na jego emocjach i odkryć karty dopiero na ostatnich stronach.

Widać, że to jeszcze nie koniec. Widać, że Kloos nadal będzie prowadził z Dryblasami nierówną wojnę, gdzie szala zwycięstwa będzie się przechylać to na korzyść jednych, to drugich, częściej jednak obydwie strony będą tkwić w impasie. Pozostaje więc czekać na kolejną część serii „Frontlines”, mając nadzieję, że utrzyma poziom „W ogniu walki”. Polecam!

 

Tytuł: Frontlines" tom 5: „W ogniu walki”

  • Autor: Marko Kloos
  • Wydawca: Fabryka Słów
  • Tłumaczenie: Piotr Kucharski
  • Data wydania: 05.2018 r.
  • Liczba stron: 476
  • Oprawa: miękka
  • Format: 125×195mm
  • ISBN-13: 9788379641628
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus