"Dziewczyna i Murzyn" - recenzja

Autor: Ania Stańczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 08-07-2012 11:43 ()


Od najmłodszych lat wszystkim dziewczętom na świecie wpaja się przekonanie, że miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Czy Sophie również uda się stworzyć kolejną baśniową historię?

Przystępując do „Dziewczyny i Murzyna” można spodziewać się ckliwego romansidła, epatującego radosnymi zapewnieniami o niesłabnącej sile ludzkich uczuć. Ona – rodowita Belgijka spotyka w obozie dla uchodźców chłopaka z Togo. Reszty łatwo się domyślić. Autorka na kartach komiksu przedstawia jednak realną, a przynajmniej realistyczną historię dwojga młodych ludzi, którzy próbują ze sobą być. Momentów pełnych różanych obłoczków jest zdecydowanie niewiele, a cała opowieść ma ostatecznie raczej gorzko – melancholijny wydźwięk. W jej tle dodatkowo stale przewija się panorama problemów, z jakimi borykają się uchodźcy i ich gospodarze. Biurokracja, nietolerancja, paradoksy prawne to codzienność. Mamy tu również do czynienia z próbą pokazania zjawiska uchodźctwa z dwóch punktów widzenia. Czy Belgów – a wraz z nimi cały świat cywilizacji euroamerykańskiej – stać na podejmowanie w swych progach absolutnie każdego przybysza z Trzeciego Świata? Jak gęste powinno być sito selekcji, przez które przechodzą starający się o azyl? Gdzie kończy się zwykły brak zaufania, a zaczyna chorobliwa podejrzliwość? Widzimy również świat zachodni poprzez pryzmat rozmów Abou – tytułowego Murzyna – i jego kolegów. Czy rzeczywiście jest on spełnieniem marzeń? Czy jest dla nich obcy i niegościnny? A może niewiele w gruncie rzeczy różni go od togijskiej wioski na skraju sawanny?

Strona graficzna komiksu nie jest olśniewająca, ale też wolna od poważnych uchybień. Na uwagę zasługuje staranne komponowanie scen z postaciami w ruchu, opisanymi giętkim, ale mocnym konturem. Dzięki czemu ich sylwetki zyskują dodatkowego, dekoratywnego wymiaru. Rysunki stanowią raczej uzupełnienie dla opowiadanej historii, ale ich bezpretensjonalność zdecydowanie działa na plus narracji. Nie przytłaczają jej, a raczej wydobywają to, co najistotniejsze.

Warto zwrócić uwagę na bohaterów drugoplanowych, bez których komiks ten zdecydowanie straciłby na uroku. W moją pamięć szczególnie wryły się postacie rodziców głównej bohaterki. Dialogi z ich udziałem dodają historii humoru i świeżości.

„Dziewczyna i Murzyn” to pozycja podejmująca w przystępny sposób problem inności i różnic kulturowych. Czytelnik nie spotka tu jednak zbyt wiele natrętnego moralizatorstwa. Zamiast tego autorka postawiła na próbę naświetlenia zjawiska uchodźctwa z różnych punktów widzenia. Paradoksalnie jednak stara się przy tym zachować względną obiektywność narracji, co udaje się z lepszym lub gorszym skutkiem. Miłośnicy historii obyczajowych z przyjemnością sięgną po ten komiks, zwolenników mocnych wrażeń może momentami nudzić.

 

Tytuł: "Dziewczyna i Murzyn"

  • Scenariusz: Judith Vanistendael
  • Rysunek: Judith Vanistendael
  • Tłumaczenie: Łukasz Wróbel.
  • Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
  • Data wydania: 03.2012 r.
  • Stron: 144
  • Format: 170x240 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: offsetowy
  • Druk: cz.-b.
  • Cena: 49 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.

   


comments powered by Disqus