"Kriss de Valnor" tom 2: "Wyrok walkirii" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 03-04-2012 23:07 ()


O ile „Nie zapominam o niczym!” okazało się miłym zaskoczeniem na spin-offowej mapie uniwersum „Thorgala”, tak „Wyrok walkirii” ten optymistyczny obraz brutalnie zamazuje. Seria, która powinna stać się, obok sztandarowego tytułu, silnym punktem świata stworzonego przez Van Hamme’a i Rosińskiego niestety rozczarowuje. A zawód jest tym większy, że autorzy w kiepskim stylu pogrzebali szansę na interesującą interpretację początków Kriss de Valnor.

Pośpiech przeważnie jest złym doradcą, co też znajduje odbicie w niniejszym albumie. Oczekując na wyrok Kriss snuje dalszą część opowieści o swojej trudnej młodości, wspólnych wojażach z Sigwaldem Akrobatą, zemście na oprawcach, aż do chwili, kiedy jej drogi skrzyżowały się z nieznajomym Wikingiem. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, w jakim momencie wojowniczka kończy wspomnienia, wszak jej przygód na łamach „Thorgala” nie sposób zmienić. Sente najwyraźniej wyszedł z założenia, że im prędzej dobrnie do kluczowego spotkania w burzliwej „biografii” Kriss, tym seria nabierze większego kolorytu. Na pewno presja czasu między premierami kolejnych tomów wymusiła skrótowe omówienie niektórych wątków, ale w głowie nie mieści się pobieżne potraktowania losów tak charyzmatycznej i niejednoznacznej heroiny.

W pierwszej odsłonie autor zgrabnie pokazał, że czynników kształtujących osobowość dorastającego dziecka może być wiele i nie muszą się składać nań wyłącznie wspomnienia o pejoratywnym zabarwieniu. Poznanie dobrodusznego Sigwalda wlało nieco otuchy w serce Kriss, sygnalizując że nie każdy napotkany człowiek jest jednoznacznie zły. Niestety zamiast kontynuować wędrówkę w sferę delikatnych uczuć dziecka, które lada chwila stanie się kobietą, Sente wybrał najbardziej oczywiste i wygodne rozwiązanie. Rzucił Kriss w wir vendetty, tłumacząc tym samym jej niezrównoważoną psychikę. Jak już bohaterka zaspokoiła żądzę zemsty to bez oporów kroczyła ścieżką wybrukowaną krwią oponentów.

Kolejnym, nie mniej poważnym zarzutem jest zbyt szybkie dotarcie do wydarzeń znanych z „Łuczników”. Potencjał Kriss jest tak wielki, że z powodzeniem można było nakreślić kilka albumów z okresu jej młodości, wzbogacić przeszłość matki Aniela o postaci dotąd nieznane, tym bardziej, że gdzieś tam w oddali kołatał się wątek Kahaniela. W zamian autor uraczył nas migawką ze wspomnień, często używaną na potrzeby filmowych narracji, doprawioną przewidywalną końcówką, która narzucała się sama po ostatnich kadrach „Statku miecza”.

Do przeciętnego scenariusza „Wyroku walkirii” dopasowały się rysunki Giulio de Vity, który zapomniał najwyraźniej jak powinna wyglądać twarz Kriss. Pod względem graficznym album jest nierówny, a ręka włoskiego rysownika już nie tak pewna. Mówiąc krótko – mamy festiwal pod tytułem: „Dwadzieścia twarzy Kriss de Valnor. Która lepsza?”. Oprócz naturalnej zmiany facjaty bohaterki, spowodowanej dorastaniem, Giulio de Vita popisał się pełną niekonsekwencją w ukazywaniu oblicza tej postaci. Wystarczy jedynie przywołać strony 35, 36, 38, na każdej z nich Kriss prezentuje się inaczej. Mało tego, na stronie 36 jej buzia nosi znamiona zmian anatomicznych jak po użyciu botoksu. Zresztą, na tym kadrze wygląda ona po prostu ohydnie. Dorzucając do tego całostronicowe lub prawie całostronicowe, chaotycznie zagospodarowane kadry, z których nic nie wynika – druga część pod względem graficznym wypada słabo. Nie można obojętnie przejść obok takiej postawy rysownika, który pierwszą częścią udowodnił, że zna się na swoim fachu. Czy wszystkie niedociągnięcia można zwalić na goniące autora terminy? Raczej nie.

Po lekturze „Wyroku walkirii” pozostaje duży niesmak, a co gorsza trudno wyzbyć się uczucia, że spin-offy powstały wyłącznie w jednym celu – generowania dodatkowych zysków. Patrząc przez pryzmat dokonań autorów odpowiedzialnych za rozbudowę uniwersum „Thorgala”, chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby albo dać już święty spokój „gwiezdnemu dziecku” i przestać kompromitować się graficznymi potworkami, albo pójść całkowicie w klimaty fantasy - do świata elfów, skrzatów, magicznych krain i Strażniczki Kluczy. Bez Thorgala i jego rodziny. Aż chce się zawołać Van Hamme wróć!

 

Tytuł: "Kriss de Valnor" tom 2: "Wyrok walkirii"

  • Scenariusz: Yves Sente
  • Rysunek: Giulio De Vita
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 10.04.2012 r.
  • Format: A4
  • Druk: kolor
  • Stron: 48
  • Papier: kredowy
  • Oprawa: miękka/twarda
  • Cena: 22,99 zł/29,99 zł

 

     

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...