"Przekraczając granice" - recenzja

Autor: Argante Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 08-02-2011 14:55 ()


 

Po lekturze powieści Oksany Pankiejewej mam bardzo - bardzo - mieszane uczucia. 'Przekraczając granice' to pod każdym względem na tyle specyficzna powieść, że nie jest łatwo jednoznacznie ją ocenić. Nie znaczy to, że jest aż tak dobra - ani też, że jest aż tak zła. Z niewątpliwych plusów: mimo dość pokaźnej grubości czyta się ją jednym tchem. Minus: sporo w niej językowego kiczu. Rezultat: trudno nawet powiedzieć, że jest nierówna. Po namyśle zatem stwierdziłam, że recenzję najlepiej będzie ująć w formę kwestionariusza - w ten sposób, drogi potencjalny czytelniku Pankiejewej, najłatwiej mi będzie wyjaśnić, dlaczego to takie zawiłe. 

Pierwsze pytanie: czy lubisz literaturę rosyjską? Chodzi mi o tę właściwą tylko dla niej, trudną do określenia, intensywną atmosferę, która ją przenika: bezpośredniość w przedstawieniu postaci, gęsty od emocji, specyficzny realizm, charakterystyczną nutę naturalizmu w połączeniu z brakiem wyraźnego podziału na sferę realną i wyimaginowaną. W wydaniu fantastycznym ten element jest również obecny - jedni to uwielbiają, innych to razi, ale z pewnością trudno tego nie zauważyć. W pewnym stopniu pasuje tu określenie 'realizm magiczny', ale to zupełnie co innego niż obrazy, które kojarzą się z prozą Marqueza. To nie znaczy, że opisywany świat jest odrealniony - przeciwnie, nawet pojawiająca się w nim magia nakreślona jest z fotograficzną szczerością, a reakcje bohaterów na nierealne wydarzenia wydają się niepokojąco znajome. Oczywiście, to może być skutek nadmiernego spożycia alkoholu. Ale nie musi. Jeśli wiesz, co mam na myśli, i to, o czym mówię, nie sprawia ci przyjemności w lekturze, nie sięgaj po 'Przekraczając granice' - nastrój charakterystyczny dla literatury rosyjskiej znajduje się tam w dużym stężeniu. Jeśli jednak wymienione elementy kojarzą ci się pozytywnie - albo mój opis nic ci nie mówi i chciałbyś przekonać się na własnej skórze, o czym mówię - przejdź do następnego pytania. 

Czy lubisz mieszanie gatunków? Fantasy, które okazuje się być SF, albo SF, które okazuje się być alegorią polityczną, albo powieść, która na początku sprawia wrażenie satyry, by później niepostrzeżenie zmienić się w romans? Ten konkretny przypadek to... New Weird nie będzie dobrym słowem, chociaż... to fantasy, ale w pewnym sensie SF, a chyba głównie powieść obyczajowa (z istotnymi nawiązaniami do realnej geografii, historii i polityki). Niecodzienności konwencji towarzyszy raczej niewybredne poczucie humoru, doprawiające całość tak, że jej smak staje się naprawdę trudny do określenia. 

Akcja rozgrywa się w jednym z wielu światów równoległych, który, z uwagi na obecność magii i monarchii, najłatwiej zaklasyfikować jako fantasy. Mimo to pojawia się w nim (co najmniej jedna) partia o bardzo kolektywistycznym podejściu do ekonomii, rozbudowane i drobiazgowo przestrzegane reguły prawne, a także specjaliści od nieszczęśliwych wypadków na usługach służb specjalnych. Świat ten jest w jakiś sposób - niewyjaśniony w powieści - połączony z naszym, w jego różnych punktach czasowych, od współczesności po czasy, w których umysł ludzki może łączyć się z komputerem przewodem podłączanym z tyłu głowy, jak w 'Matriksie'. Jeśli nie gustujesz w tego typu mieszankach - to nie jest powieść dla ciebie. W przeciwnym razie czytaj dalej. 

Czy przywiązujesz dużą wagę do zasady znanej jako brzytwa Lema? Jeśli tak, muszę cię ostrzec, że powieść Oksany Pankiejewej mnoży byty zdecydowanie ponad potrzebę. Wszystko, co wydarza się w powieści - może z wyjątkiem klątwy 'martwy małżonek', skutkującej niepowtarzalnym problemem etycznym i politycznym - z niewielkimi zmianami mogłoby zdarzyć się naprawdę. Maszyneria, w której obracają się jednocześnie tak skomplikowane trybiki jak multiwersum, nekromancja i rzeczywistość wirtualna, pracuje właściwie głównie na potrzeby problemów uczuciowych, dyplomatycznych i detektywistycznych, co wydaje się bezprzykładnym ontologicznym marnotrawstwem. Z drugiej strony, takie podejście pozwala autorce na skupienie się na bohaterach, wszystkich bez wyjątku sympatycznych i realistycznych. Król-ironista, błazen-uwodziciel, nożownik-poliglota i skrytobójczyni lecząca się z traumy mają bardzo prawdziwe osobowości i wynikające z nich problemy, odbijające się na losach ich państwa i świata, ale przede wszystkim na ich własnym życiu i życiach innych. Jeśli nie po to sięgasz po fantastykę, żeby znajdować w niej paskudną złożoną codzienność, wybierz inną lekturę - ale jeśli psychologia ci niestraszna, kontynuuj lekturę: to może być książka dla ciebie. 

Czy lubisz fantastykę humorystyczną? Być może to pytanie powinno znaleźć się wcześniej, bo 'Przekraczając granice' jest napisana w konwencji wyraźnie komicznej. Jednocześnie jest to komizm zupełnie inny niż ten znany z Pratchetta - dosłowny, czasem nieco niesmaczny, i czasem bardziej, a czasem mniej oryginalnie eksploatujący metodę wywracania baśni na nice. Element parodii nie jest może istotny dla fabuły, ale czasem rzuca się w oczy tym bardziej, że, jeśli dobrze odczytuję intencje autorki, to parodia nie tylko literacka, ale i historyczno-polityczna. Niektóre dowcipy pojawiające się w książce są już mocno brodate, a inne wyjaśnione nieco zbyt dokładnie, by bawić - ale to kwestia gustu, a o gustach trudno dyskutować. Zaletą humoru zawartego w powieści jest to, że mimo swej toporności nie zgrzyta w zestawieniu z poważnymi, zabarwionymi goryczą problemami bohaterów. Najlepiej widać to chyba we fragmentach, w których pojawia się plotkarska nimfa, tancerka i terapeutka, posiadająca niezwykłą umiejętność widzenia aury zdradzającej emocjonalną historię spotykanych przez nią ludzi; obrazy, które widzi Azille, to jednocześnie trafne i zapadające w pamięć metafory konkretnych odczuć i związanych z nimi trudności. 

Jeśli uważasz, że etykę i psychologię lepiej traktować z tolkienowską powagą, zrezygnuj z lektury tej powieści. W przeciwnym razie, jeśli doczytałeś do tego miejsca, sięgnij po nią - choćby z ciekawości, jaka jest książka, która łączy tyle sprzecznych cech. Na zakończenie ostrzegę jeszcze tylko, że z pewnych podobieństw do telenoweli i z niejasnego zakończenia wnioskuję, że będzie kolejna część, a może nawet wiele, więc ci, którzy obawiają się wciągnięcia w tasiemcowe sagi, niech trzymają się od tej książki z daleka - autorka zdecydowanie zna się na tworzeniu nieprzewidywalnych fabuł, więc jej twórczość wciąga jak odkurzacz. Jeśli chodzi o mnie, to przy całej pstrokatości książki Oksany Pankiejewej, raczej nie powstrzymam się przed sprawdzeniem, co będzie dalej.

 

Tytuł: Przekraczając granice 

Autor: Oksana Pankiejewa

Tłumaczenie: Marina Makarewskaya

Autor okładki: Paweł Zaręba, Artur Sadłos

Wydawca: Fabryka Słów

Data wydania: 17.09.2010 r.

Liczba stron: 592

ISBN-13: 978-83-7574-209-1

Oprawa: miękka

Wymiary: 125 x 195 mm

Seria: Obca Krew

Cena: 39,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...