„Dwanaście prac Asteriksa” - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Edgar Allan

Dodane: 02-11-2014 20:06 ()


O dwójce walecznych Galów, którzy stawiają czoła całemu Cesarstwu Rzymskiemu, słyszało się nie raz, nie dwa. A co z ich frywolną wyprawą na Wyspę Rozkoszy? I szalonymi zmaganiami z biurokracją? To już fragment rzeczywistości znanej z animacji „Dwanaście prac Asteriksa”, która w tym roku obchodzi swoje 40-lecie. Czas zatem przypomnieć perełkę. Co by nie mówić – historia jest naprawdę oryginalna. Nie tylko ze względu na zmodyfikowaną wersję mitu o Herkulesie, ale również fakt, że scenariusz do filmu nie powstał na bazie żadnego istniejącego ówcześnie komiksu. Czy komiksowa poetyka nie jest zatem wyczuwalna? Ależ skąd! Pracą nad produkcją z 1976 roku podjęli się bowiem Rene Goscinny oraz Albert Uderzo, autorzy serii „Asteriks”.

Francuscy twórcy postanowili się zatem pobawić i poeksperymentować, jako że świat z „Dwunastu prac Asteriksa” jest rzeczywistością nieco alternatywną względem kanonicznych historii obrazkowych. Rzymianie nie są na przykład świadomi istnienia magicznego napoju Galów, element magiczny łączy się zaś z absurdem, choćby dlatego, że przejście ze starożytnej Jaskini prowadzi wprost na jedną ze stacji paryskiego metra… Goscinny i Uderzo opracowali nietypowe widowisko atrakcji.

Zresztą, już główne założenie fabularne otwiera duże pole do twórczych popisów. Rzymianie uważają, że skoro Galowie są niepokonani, to muszą być bogami. Aby obalić lub potwierdzić tezę ustalono zakład: Asterix i Obelix wykonają nietypowe prace na wzór misji Herkulesa. Jeśli się im uda – wieczna cześć i chwała. W innym przypadku – mniej optymistyczny finał, a później napisy końcowe.

A jak już nadchodzi koniec, to pojawia się smutek i pytanie. Tylko dwanaście prac?! Koncepcje są na tyle szalone i barwne, że równie dobrze można byłoby je rozłożyć na cały cykl. Animacja ma zaś kilkanaście mikro-rozdziałów poświęconych oddzielnym zadaniom. Na początku są zatem olimpijskie konkurencje oparte na prostych gagach, z czasem jednak zwiększa się trudność. Konsultacje z egipskim psychoterapeutą-hipnotyzerem? Stołowanie się u belgijskiego szefa kuchni? A później…

Crème de la crème, trzymając się kulinarnej terminologii, czyli wizyta na Wyspie Rozkoszy, gdzie miłosne sidła przygotowane są przez syrenie piękności, a nade wszystko skomplikowane zadanie w urzędzie. Antycznym, ale w którym zasady i funkcjonowanie przypomina dom wariatów. Czyli zupełnie jak dzisiaj, współcześnie. Druczek, podbicie, dodatkowe dokumenty, formularze, jeszcze jeden aneks do umowy i konsultacje sympatycznych pracowników. Aby żyło się lepiej!

Właśnie na takich elementach obudowana jest ta historia. Kontrolowane szaleństwo, absurdalny humor i parodystyczny charakter, czyli esencjonalna część komiksów z serii „Asteriks”. Przefiltrowanie współczesnych zachowań i obyczajów przez formułę rozrywkowej opowieści w czasach starożytnych, to doskonałe pomysły, które sprawdzają się w standardowym przedziale od 9 do 99 lat. Czysta radość, a przy tym świetna realizacja – komiksowe prace ożywione w formie animacji.

„Dwanaście prac Asteriksa” zawiera także smaczki dla koneserów jak choćby karykaturalne przedstawienie Brigitte Bardot pod postacią bogini Wenus. Piękno, pomysłowość i fantazja, która zdaje się nieśmiertelna. Pozycja do obowiązkowego przestudiowania.

 

Tytuł: „Dwanaście prac Asteriksa”

Reżyseria: Albert Uderzo, Pierre Watrin, Henri Gruel, René Goscinny

Scenariusz: Albert Uderzo, René Goscinny

Obsada:

  • Roger Carel
  • Pierre Tornade
  • Jacques Morel
  • Micheline Dax
  • Odette Laure
  • Jean Martinelli
  • Henri Labussière

Muzyka: Gérard Calvi

Montaż: Michèle Neny, Isabel García de Herreros, René Chaussy, Minouche Gauzins

Czas trwania: 82 minuty


comments powered by Disqus