„Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 11-02-2009 17:22 ()


 

 

Czy zastanawialiście się kiedyś jak by to było, gdyby czas na chwilę zmienił swój bieg? Czy ludzie poruszaliby się na ulicach do tyłu, a słońce najpierw zachodziło, a potem wschodziło? Co by nam dała taka zamiana ról? David Fincher w swoim najnowszym dziele „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” ukazuje nam przepięknie zilustrowaną historię człowieka, który przyszedł na ten świat, jak sam mówi, w dość niezwykłych okolicznościach.

Benjamin urodził się jako starzec mając umysł niemowlaka. Jego matka zmarła w połogu, a ojciec widząc w dziecku potwora postanowił go porzucić. Chłopiec został przygarnięty przez nową rodzinę – pensjonariuszy domu starców, a przybrana matka potraktowała go niczym spełnienie modlitw i marzeń, bowiem sama nie mogła zajść w ciążę. Fincher dostarcza nam bajkę w pełnym słowa tego znaczeniu. Mamy brzydkie kaczątko – niechciane i odrzucone, któremu nikt nie daje szans na przetrwanie. W jego życiu pojawia się zastępcza matka, kobieta o gołębim sercu. Następnie, poznaje uczucie miłości od pierwszego wejrzenia, przeżywa niesamowite przygody, a także dramaty, z którymi zmierzają się otaczający go ludzie. Cały czas będąc świadom, iż jest wyjątkowy, a jego ciało podąża w odwrotnym kierunku – młodnieje z minuty na minutę – aby w finale doświadczyć swego rodzaju paradoksu.

„Ciekawy przypadek” to ten rodzaj filmu, który przywraca znaczenia słów magia kina, czar i urok gawędziarskich opowieści. Produkcja jest skrzętnie przemyślana - począwszy od swoistej spowiedzi umierającej Daisy, po umiejscowienie akcji filmu. Nowy Orlean to zlepek różnych kultur, ale także miasto, które najbardziej ucierpiało podczas huraganu Katrina - Fincher doskonale wykorzystuje te atuty jako fundamenty swojej bajki. Żywot Benjamina Buttona składa się z obserwacji zachowań licznych postaci dalszego planu. Wychowując się w domu starców ma wiele okazji do podpatrywania nestorów, sam będąc tylko chłopcem. Twórcom udało się idealnie ująć reakcje i uczucia dziecka uwięzionego w ciele starca.

Obraz tylko na pierwszy rzut oka wydaje się być historią prostą i jednowymiarową. Tak naprawdę fabuła rozgrywa się na wielu płaszczyznach. Dzięki prostemu zabiegowi narracyjnemu, w spektrum wydarzeń otrzymujemy całą gamę protagonistów. W samym środku umieszczony jest Benjamin, który niejako „oprowadza” nas po swoim życiu  (głos zza kadru). Scenarzyści na potrzeby obrazu kreują całe zastępy trzecioplanowych postaci, które pojawiają się dookoła Benjamina. To dzięki nim chłopak poznaje różne uczucia, uczy się i zaczyna odkrywać świat. Całość spina klamrą związek pary głównych bohaterów. "Ciekawy przypadek" to także rozważania na temat śmierci – która nie opuszcza go przez cały czas. Benjamin codziennie widzi jak  ludzie, których kocha i szanuje, odchodzą z tego świata. Twórcy starają się odpowiedzieć na pytanie - czym tak naprawdę jest miłość – ojca do syna, narodu do ojczyzny, przybranej matki do dziecka, czy w końcu Benjamina i Daisy?

Motyw bohatera-odmieńca oraz niektóre wątki mogą posłużyć do porównywania Benjamina Buttona z Forestem Gumpem. Niemniej jednak jest to krzywdząca opinia dla obrazu Finchera, ponieważ widać tylko powierzchowne podobieństwa. Jego dzieło różni się fabułą opartą o strukturę pudełkową, czyli „opowieści w opowieści”, a także genialnie zobrazowanym "efektem domina" (epizod we Francji), w którym bohater zastanawia się co by było, gdyby jedno z wydarzeń potoczyło się inaczej. Autor ubarwia swoją produkcję o anegdoty i parabole, sprawiając, że nie tylko sama postać Benjamina intryguje, ale cały świat go otaczający. To opowieść o ludziach, ich troskach, niepowtarzalnych talentach, ich życiu i umieraniu. Każdy ma przypisaną rolę i miejsce we wszechświecie. Fincher przedstawia, jak poszczególne elementy, które z naszej perspektywy wydają się na pozór nieistotne, mogą mieć wielką wagę.

Dowiadujemy się o rzeczach powszechnie znanych - przemijaniu, starości, samotności, miłości, ideałach i codziennych problemach. Zmieniają się także nastroje snutej opowieści, od radości dziecka po melancholijny ton, kiedy pojawia częsty bywalec domu starców - śmierć.  Twórca "Siedem" odsłania różne formy i stadia starości – zaczynając od lokatorów pensjonatu Queenie, na Benjaminie i Daisy kończąc. Pokazuje, jak sobie radzić w tych trudnych dla ludzi chwilach, jak starzeć się z godnością. Jesień życia w jego odczuciu posiada wiele barw, choć nie wszystkie mienią się kolorami tęczy.

Cichym bohaterem obrazu jest sam czas pokazany tutaj pod wieloma postaciami. Jedną z nich jest cudowna przypowieść o niewidomym zegarmistrzu, a drugą historia, która nieodłącznie towarzyszy bohaterom. Gdyby "Ciekawy przypadek" był wyłącznie opowieścią o Buttonie to film byłby zdecydowanie mniej atrakcyjny.

Silną stroną obrazu są kreacje aktorskie, szczególnie Brada Pitta, który tą rolą udowadnia, iż z łatwością może się wcielić w każdą postać, jest wszechstronnym aktorem. Trochę w jego cieniu wypada Cate Blanchett, ale mimo to między bohaterami widzimy rodzącą się chemię na ekranie. Specjaliści od charakteryzacji spisali się bez zarzutu, pokazując bohaterów w różnych okresach ich życia. Na drugim planie króluje Taraji P. Henson (Queenie), a także mistrzyni epizodów Tilda Swinton, która nawet z niewielkiej rólki jest wstanie zrobić niezapomnianą kreację. Ponadto w obrazie mamy wiele barwnych charakterów – pigmej, kapitan Mike, którzy dzięki takiej konstrukcji scenariusza na krótki moment stają się gwiazdami produkcji. Dzieło uzupełniają zapierające dech w piersiach efekty specjalne – dopracowane w każdym elemencie i wynoszące obraz na wyższy poziom estetyki. To nie tylko bohaterowie, ale czas, wystawne dekoracje i scenografie - wszystko układa się w harmonijną całość. Wizualnie „Ciekawy przypadek” to majstersztyk, każdy dolar zainwestowany w film został należycie wykorzystany (budżet opiewał na 150 milionów dolarów).

Dostrzegalnym minusem jest nieproporcjonalnie rozłożony akcent na początkowy i końcowy etap żywota Benjamina. Jednakże pierwsze lata jego życia wydają się być ciekawiej skonstruowane i dają większe możliwości twórcom niż te zaprezentowane w drugiej połowie XX wieku.

Davidowi Fincherowi w swojej baśni udało się ująć jedną istotną kwestię. Co tak naprawdę oznacza dla nas życie? Z jednej strony, na co dzień spotykamy się ze śmiercią bliskich, z drugiej staramy się żyć pełną piersią. Tą zasadą kierował się bohater grany przez Brada Pitta. Nie oglądając się na nic, nie czekając na przychylność losu, podążał do końca. Czasu nie można zatrzymać, to do niego należy ostatnie słowo. „Ciekawy przypadek Benjamina Butona” to rodzaj filozoficznej odysei w głąb ludzkiego umysłu, odsłaniającej lęki i niedoskonałości, a także wyraziście podkreślającej nasz indywidualizm i niepowtarzalność każdej jednostki. Nikt z nas nie jest taki sam i dlatego nasze życie nabiera tylu barw.

7/10

        Korekta: Ania Stańczyk

Tytuł: Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

Reżyseria: David Fincher

Scenariusz: Eric Roth, Robin Swicord

Obsada:

  • Brad Pitt     
  • Cate Blanchett
  • Tilda Swinton
  • Julia Ormond
  • Faune A. Chambers
  • Jason Flemyng
  • Elias Koteas
  • Eric West  
  • Taraji P. Henson

Muzyka: Alexandre Desplat      

Zdjęcia: Claudio Miranda     

Montaż: Angus Wall, Kirk Baxter

Kostiumy: Jacqueline West     

Czas trwania: 167 minut

 

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...