"Szninkiel" - recenzja

Autor: Mateusz Krakowiak Redaktor: Motyl

Dodane: 18-01-2009 18:31 ()


Kto nie zna panów Rosińskiego i Van-Hamme’a? Jeśli komuś nic nie mówią te nazwiska, to na pewno wszyscy, którzy mają choćby blade pojęcie o komiksie, znają kultowego już „Thorgala”. Kolejnym wspólnym dziełem tego duetu jest „Szninkiel”.

Sam komiks do najmłodszych nie należy. Pierwsze wydanie to 1988 rok, które pojawiło się nakładem Spółki Wydawniczo-Poligraficznej „Orbita”. Otrzymujemy ponad 160-stronnicowy album formatu A-4.

Na początku znajduje się krótki prolog zilustrowany obrazami świata zwanego Daarem, świata surowego i niegościnnego. Wszystkich jego mieszkańców łączy jedno – wojna, której początków nie pamiętają nawet najstarsi. Poznajemy Nieśmiertelnych – trzy główne szwarccharaktery wraz z ich okrutnymi i bezlitosnymi armiami odpowiadają za całe piekło trawiące Daar. Podczas jednej z wielu bitew (chociaż określenie rzeź o wiele bardziej pasuje) poznajemy głównego bohatera, Szninkla – J’ONa.

Ocalały, wolny i samotny rozpacza nad własnym losem. Nagle ciszę rozrywa potężny głos, oczom J’ONa ukazuje się - pod postacią ogromnego, czarnego, gładkiego kamienia – Władca Stworzyciel Światów. Powierza małemu bohaterowi misję zakończenia wojny. Jeśli Szninkiel nie podoła zadania Stworzyciel unicestwi świat w apokalipsie ognia. Aby J’ON nie czuł się bezbronny Władca obdarza go wielką mocą. Tak rozpoczyna się pełna niebezpieczeństw i lęku długa podróż Szninkla.

Patrząc na czarno-białe rysunki Rosińskiego od razu przychodzą na myśl albumy „Thorgala” – „Upadek Brek Zarith”, czy „Łucznicy”. Rysownik dba o szczegóły kreowanego świata. Twarze bohaterów świetnie wyrażają emocje, cechy charakteru, z oczu bije groza, nienawiść, a czasem strach. Doskonałe cieniowanie zastępuje kolory i nadaje rysunkom surowości, smutku, braku nadziei. Cała opowieść podzielona została na 10 rozdziałów, którego każdy tytuł to imię jednego z bohaterów lub nazwa miejsca ważnego dla fabuły.

Skąd my znamy takie opowieści - zło rozrywające świat, nadciągająca zagłada i samotny wybraniec, którego celem jest zaprowadzenie pokoju i ocalenie wszelkiego życia od nieuchronnego końca. Mogłoby się wydawać, że temat jest całkiem oklepany. Jednak w przeciwieństwie do innych tego typu historii, nie odnajdziemy tu heroicznych czynów, poświęcenia, bohaterstwa.

To świat, w którym nadzieja już dawno umarła, a ci którzy jeszcze się nią kierują, to naiwni głupcy. Bestialskimi armiami kieruje jedynie zaspokojenie własnej agresji, nienawiści, żądzy krwi. Niewolnicy pragną wyłącznie przetrwać kolejny dzień.  

Do ludu Szninkli, ludu niewolników należy główny bohater. Postury niziołka, o ogromnych czarnych oczach, pragnie żyć jak najdłużej. W wypełnieniu swej misji nie kieruje się wzniosłymi ideami ratowania Daaru. Daje się ponieść wirowi wydarzeń, pozwala, aby inni kierowali jego losem. Nie budzi naszej sympatii, jest tchórzliwy, marudny i myśli ciągle o zaspokojeniu własnych potrzeb. Pragnie uciec od wydarzeń tego świata, aby w spokoju i bezpieczeństwie dotrwać do końca swoich dni.

Cała atmosfera komiksu tchnie nienawiścią, strachem, szaleństwem, chaosem. Czujemy zbliżającą się zagładę. Fabuła trzyma w napięciu do samego końca, a przewrotne zakończenie zmusza nas do zadania sobie pytania – kto tak naprawdę zwyciężył? Gdzie jest dobro i zło?

„Szninkla” polecam każdemu, kto ma dość opowieści o pompatycznych bohaterach kierującymi się szlachetnymi ideami. Każdemu, kto pragnie poznać gnijący, przeżarty złem i strachem świat, kto pragnie wyciągnąć coś więcej z komiksu i zapytać – a co by było gdyby...? Oczywiście jest to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów twórczości Rosińskiego i Van Hamme’a. Jednocześnie komiks jest skierowany zdecydowanie do starszego czytelnika, a to za sprawą chociażby rysunków przedstawiających pole bitewne usłane trupami, ostre momentami dialogi, a także nie brakuje scen erotycznych.

Podsumowując „Szninkiel” to naprawdę świetne, doskonałe dzieło. Wciągająca fabuła, wyraziści bohaterowie, czytelnik oddaje się atmosferze historii. Jeśli można się do czegoś przyczepić to rysunki, w których nagromadzenie dużej liczby szczegółowych elementów może przyprawić o delikatny oczopląs, a także jak dla mnie osobiście zbyt „krótka” historia, którą pochłania się w ciągu pół godziny.

I na sam koniec niech przemówią czyste fakty świadczące o doskonałości „Szninkla”, czyli liczne nagrody m.in.: Grand Prix Alp – Szwajcaria festiwal komiksu w Sierre – 1988, Nagroda Dziennikarzy – festiwal komiksu Durbuy – Belgia 1988, nagroda dla najlepszej postaci komiksowej za rok 1988.

 

Tytuł: "Szninkiel"

Scenariusz: Jean Van Hamme

Rysunki: Grzegorz Rosiński

Wydawca: Orbita

Data wydania: 1988

Wydawca oryginału: Editions du Lombard

Format: A4

Papier: offsetowy

Oprawa: miękka

Druk: czarno-biały


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...