„Nie zadzieraj z fryzjerem” - recenzja

Autor: Michał "Saladyn" Misztal Redaktor: Kiriana

Dodane: 15-10-2008 18:51 ()


Nie zadzieraj z fryzjerem to typowa Sandlerowska komedyjka — nic przełomowego ani powalającego — tak głupia, że czasem nawet bardzo śmieszna. Akurat jestem trochę w klimatach izraelsko — arabskich, a żeby tego było mało, w filmie znalazłem sporo odniesień do własnego życia. Ukazany tam fast-food jako żywo przypomniał mi nasze żarty z Burger Kinga, a wspomniany Zohan (nie licząc nadprzyrodzonych zdolności) zachowuje się niemalże w stu procentach jak Chris Rice — asystent managera ze wspomnianego Burger Kinga. Podobieństwo było uderzające, więc jeżeli chcecie zobaczyć w kinie jakąś komedię, to czemu akurat nie tą?

A kim jest Zohan? Żydowskim superagentem posiadającym niemalże nadludzkie moce (i pociąg seksualny). Skrycie marzy o zmianie stylu życia, gdyż znudziło mu się już zabijanie wrogów Izraela w niekończącej się wojnie domowej. Korzystając z okazji (walka z bohaterem terrorystów — Phantomem) pozoruje swoją śmierć i ucieka do Nowego Jorku, by zostać fryzjerem w renomowanym salonie. Niestety jest różnica między amerykańskim snem a rzeczywistością, poza tym Zohan jest nieco „niedzisiejszy” i pewny siebie (co pewnie wynika z faktu, iż był bohaterem narodowym w swojej ojczyźnie). Jakoś sobie chłopak radzi, wykorzystując swoja małpią zwinność (niezależnie od tego, czy robi precla z bandyty, czy też „w specjalny sposób” zajmuje się starszymi klientkami salonu fryzjerskiego), ale w końcu zauważa go i rozpoznaje palestyński taksówkarz, którego Zohan kiedyś sklepał (mało tego — zarekwirował mu jego kozę!). Ta zniewaga krwi wymaga, a skoro infolinia Hamasu zawiesiła działalność, ściągają do USA głównego adwersarza Zohana — terrorystę znanego jako... Phantom.

Sporo tutaj walk, prawie wszystkie teksty lecą z akcentem. Jednak pomyli się ten, kto uważa, że humor mierzy w Żydów i Arabów. Tak naprawdę dostaje się Amerykanom i kapitalizmowi. Izraelczycy i Palestyńczycy orzą, jak mogą swoją „ziemie obiecana”, ledwo wiążąc koniec z końcem i nie mają czasu na konflikty (nie liczę chamskich docinek, ale żadna ze stron nie jest drugiej dłużna). To Amerykanie prowokują agresje między nimi.

Humor łóżkowy mnie nie rozbawił. Co innego niektóre teksty, dla przykładu:

Arab: My mamy najgorzej! Nikt nas nie lubi!
Żyd: My też nie mamy lekko — myślą, że my to wy!

Genialna jest też scena, w której Salim dzwoni do Phantoma, posłusznie wklepując chyba dwudziestocyfrowy numer telefonu. Wszystkie kolejne cyferki podane są po arabsku i, kurcze, to śmieszy!

Nagie tańce Zohana wywoływały salwy śmiechu w kinie. To kobiety, za przeproszeniem, tak chichotały. Można wybrać się do kina, ale jakoś specjalnie was nie zachęcam, bo to nie jest humor dla każdego. Lekki i niezobowiązujący film na wolne popołudnie. 

5/10

Tytuł: „Nie zadzieraj z fryzjerem” 

Reżyseria:  Dennis Dugan

Scenariusz: Adam Sandler, Robert Smigel, Judd Apatow

Obsada:

  • Adam Sandler    
  • John Turturro
  • Emmanuelle Chriqui
  • Nick Swardson    
  • Lainie Kazan    
  • Ido Mosseri
  • Rob Schneider
  • Dave Matthews

Muzyka: Rupert Gregson-Williams

Zdjęcia: Michael Barrett   

Montaż: Tom Costain

Scenografia: Perry Andelin Blake

Kostiumy: Ellen Lutter

Czas trwania: 113 minuty  

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...