"Kung Fu Panda" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 21-06-2008 15:56 ()


Jest duży, tłusty, wiecznie głodny i marzy by zostać jednym z wybitnych wojowników. Czy panda może zostać mistrzem Kung Fu? Według twórców nowej produkcji studia DreamWorks, może. A przy tym dostarcza widzom mnóstwa widowiskowej akcji i zabawnych sytuacji.

„Legendy mówią o legendarnym wojowniku”, mocarnym a zarazem przystojnym. Tymi słowami zaczyna się film i już na początku wiemy, że luźny styl opowiadania historii zapewni nam widowisko najwyższych lotów. Gdyby w dziele Osborne'a i Stevensona jedynie żart odgrywał kluczową rolę, to obraz byłby niewart polecenia. Jednakże wszystko świetnie się uzupełnia. Mamy akcję, żwawo galopującą do przodu, sekwencje walk są zrobione po mistrzowsku, a także zachwycającą animację. Każda postać posiada swój niepowtarzalny styl walki, co okazało się niezwykle atrakcyjnym zabiegiem. Ponadto twórcy postanowili w epickim stylu ukazać świat starożytnych Chin, który jest doskonale widoczny na ekranie (nasuwają się skojarzenia z „Przyczajonym tygrysem i ukrytym smokiem” oraz „Hero”). Mamy świątynię, wioskę, wspaniałe pejzaże, oraz typowe chińskie prowincje. No i co najważniejsze, mamy pandę o imieniu Po.

Na co dzień pracuje u swojego ojca, z którym łączy go, można stwierdzić na pierwszy rzut oka, wątpliwe pokrewieństwo. Widocznie Po nie przejmuje się tym drobiazgiem. Uwielbia zajadać się kluskami, a jak mawia jego papa: ”bulion mają we krwi”. W miejscowej świątyni mistrz Oogway zamierza wyznaczyć jednego z uczniów Shifu (Potężna Piątka) na smoczego wojownika. Oczywiście Po nie może przepuści takiej okazji i pragnie zobaczyć swoich ulubieńców na żywo. Wybuchowe, wręcz fajerwerkowe pojawienie się pandy na arenie wydarzeń sprawia, iż to on zostaje namaszczony na wybrańca. Cóż, tylko załamać ręce i wiać gdzie nogi poniosą, bo przerażający, wszechpotężny i niepokonany Tai Lung właśnie uciekł z więzienia i wraca w rodzinne strony spragniony zemsty.

Co na to wszystko Po? Chęci do walki mu nie brak, apetytu też, tylko nie posiada odpowiednich umiejętności. Jednak Mistrz Shifu odkrywa, że niepohamowana żądza pochłaniania pokarmów w niespotykanych ilościach może okazać się przydatna w treningu. Panda wkracza do gry…

Po jest uroczo fajtłapowaty, nie sposób nie darzyć sympatią tego bohatera. Jego zgłębianie tajników sztuk walki okraszono sporą dawką humoru oraz świetnymi sekwencjami akcji. Niektóry sceny pokazane w zwolnionym tempie naprawdę robią wrażenie. Ucieczka z więzienia, walka na moście czy trening pandy to widowiskowa uczta dla oka.

Historia ukazana w „Kung Fu Pandzie” jest prosta, momentami banalna, ale od filmu czysto rozrywkowego więcej nie należy wymagać. Niewątpliwie do plusów należy zaliczyć harmonijne rozłożenie akcentów w produkcji. Humor doskonale przeplata się z akcją, a gdy trzeba to twórcy pozwalają sobie na chwilkę zadumy, zarzucenie mądrym powiedzeniem, które dla młodszej widowni może, ale nie musi mieć moralizatorski charakter. Wszak otrzymujemy bajkę starą jak świat, tylko w nowym wydaniu, a główny bohater przywdziewa szaty pluszowego misia pandy, zamiast rycerza w lśniącej zbroi. Od zera do bohatera, zawsze należy wierzyć we własne możliwości oraz chyba najważniejsze: nigdy nie można spisywać nikogo na straty. To podstawowe przesłania tego obrazu. Recepta na sukces jak widać prosta i w tej właśnie prostocie należy upatrywać wielką popularność filmu.

W oryginalnej wersji dialogowej głosów postaciom użyczyły gwiazdy światowego kina: Jack Black, Angelina Jolie, Jackie Chan i Dustin Hoffman. W polskiej wersji językowej może są trochę mniej znane gwiazdeczki naszych seriali, jednak w przeciwieństwie do dubbingowanych produkcji bazujących na politycznym dowcipie, od „Kung Fu Pandy” bije świeżość. Bartosz Wierzbięta naprawdę dał wyraz swoich umiejętności i pokazał, na co go stać. W filmie mamy typową grę słowem, masę zabawnych dialogów, a resztę uzupełnia humor sytuacyjny.

W porównaniu do „Shreka Trzeciego”, przygody pandy nie nudzą i bawią pełne 90 minut. Praktycznie przez cały seans można się śmiać, a nawet popłakać ze śmiechu. Jak tylko pojawia się panda to już robi się na duszy wesoło. Bo jak tu się powstrzymywać od śmiechu, skoro Po musi pokonać groźnego wojownika, a jak sam podkreśla, ma problemy z pokonaniem schodów.

Film polecam dla widzów w każdym wieku, nikt nie powinien się na nim nudzić. Chwila relaksu z pandą nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Gdzie pięść nie może, tam brzuszek pomoże. Gdy techniki brak, do ataku rusza zad. Jednym słowem, „Kung Fu Panda” to wyśmienita rozrywka dla całej rodziny.

 8/10

Zobacz także:

 

Tytuł: "Kung Fu Panda"

Reżyseria: Mark Osborne, John Stevenson

Scenariusz: Jonathan Aibel, Glenn Berger

Pomysł historii: Ethan Reiff, Cyrus Voris

Obsada:

  • Jack Black - Po
  • Dustin Hoffman - Shifu
  • Angelina Jolie - Tigress
  • Ian McShane - Tai Lung
  • Jackie Chan - Monkey
  • Seth Rogen- Mantis
  • Lucy Liu - Viper
  • David Cross - Crane
  • Randall Duk Kim - Oogway

Zdjęcia: Yong Duk Jhun

Muzyka: Hans Zimmer, John Powell

Scenografia: Raymond Zibach

Czas trwania: 91 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...