Relacja z U-Bota

Autor: Craven Redaktor: Neratin

Dodane: 07-09-2006 08:34 ()


Wybierałem się na pierwszego jeszcze U-Bota, ale tak złośliwie mi się ułożyły sprawy ważniejsze, że nie dotarłem. Na szczęście dostałem drugą szansę i tym razem już z niej skorzystałem.

Do Łodzi dotarłem w piątkowe południe. Szkoła w której odbył się konwent okazała się imponująco duża i elegancka. Szkoda, że prace na jej terenie się nie skończyły – do budynku wchodziło się po deskach leżących na piachu, przez co i wewnątrz było go wiele. Akredytacja była jedynym ciasnym miejscem konwentu, na szczęście działała ona sprawnie.

Te dwa aspekty przenoszą się na cały konwent. Wszystko w porządku, zawsze jednak było jakieś „ale”. Program można było moim zdaniem znacznie odchudzić, najlepiej o jeden blok. Zniknęły by wtedy dziury oraz punkty w czasie których sale świeciły pustkami. Drażniące były natomiast zmiany w programie, rotacje sal, o których co gorsza nie zawsze informowano prowadzących – o zmianie (nawet teraz nie wiem z czego wynikającej) miejsca, gdzie miałem prowadzić konkurs filmowy dowiedziałem się z kartki przyklejonej do ściany przy akredytacji. Jeśli idzie natomiast o samą zawartość programu, to choć nie powalająca, była przyzwoita. Szczególnie miło wspominam prelekcje (również te nieoficjalne) w wykonaniu Andre, widowiskową prezentację kolejki nadprzewodnikowej Endera (szkoda, że tak mało ludzi się zjawiło) oraz rzeczową (przynajmniej wtedy gdy nie spałem) prelekcję o piratach Czeźwego.

Przy rozpadających się sanitariatach znanych z innych konwentów, U-Bot wypada wpost bajecznie lśniąc nie tylko niezniszczonymi ale i pracowicie czyszczonymi przez panie sprzątające łazienkami. Wśród innych zalet miejsca dodam bliskie i niedrogie lokale konwentowe (choć po pizzę warto było się wyprawić trochę dalej).

Obsługi nie widziałem zbytnio na konwencie, łatwiej dorwać było organizatorów. Prelekcje multimedialne wiązały się z nietypową dla mnie sytuacją, gdzie prelegent sam musiał zgłosić się po sprzęt, pokwitować odbiór i sam zająć się jego odpaleniem w sali prelekcyjnej. Ja osobiście miałem tu o tyle szczęście, że zapobiegliwie zajrzałem chwilę przed czasem do odpowiedniej sali by sprawdzić czy wszystko już przygotowane. Gdy stwierdziłem stan wręcz odwrotny, udałem się do organizatorki by spytać, czy ktoś przyniesie tam projektor i komputer. Wtedy to dowiedziałem się, że to robota dla mnie. Jakby tego było mało, gdy się rozkładałem na miejscu okazało się, że nie otrzymałem wszystkich kabli. O przedłużaczu mogłem tylko pomarzyć, więc zamontowanie wszystkiego tak by projektor rzucał obraz na nie oświetloną przez słońce ścianę i by widownia coś widziała było sporą akrobacją. Nie można było zrobić jednego bloku multimedialnego i posadzić w nim jedną osobę z obsługi by pilnowała sprzętu? Nie chodzi mi o to, że od montowania rzutnika spadła mi korona z głowy, ale można było to lepiej zorganizować.

Wstrzymam się od oceny działania ochrony. Jedyną styczność miałem z nią gdy do sypialnej sali wpadł drobny chłopaczek i spytał czy mamy alkohol. W pierwszej chwili pomyślałem, że potrzebny mu na klina, oraz że nawet gdybym był w jego posiadaniu głupio byłoby mi wspierać alkoholizm u tak młodej osoby. Po chwili dopiero zauważyłem napis na plakietce. Słyszałem jednak, że ochrona działała i spełniała swoje zadanie.

Informator nie był dezinformatorem, co drażniło mnie na wielu konwentach ostatnimi czasy. Opisy prelekcji informowały o czym miano na nich mówić, co ułatwiało planowanie. Szkoda tylko, że spora część tych opisów zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach – w tym mojej prelekcji (razem z opisami 4 godzin piątkowego programu), konkurs (ten opis akurat zniknął samotnie). Uratował się tylko opis mojej sobotniej prelekcji. Bardzo pozytywnie natomiast oceniam zakładki na marginesach informatora, które ułatwiały przeglądanie tegoż.

Podsumowując - U-Bot był dobrym konwentem, należy mu się czwórka z minusem. Szkoda tych kilku „ale” których można było uniknąć. Jeśli rok temu istotnie było słabiej, to można liczyć na naprawdę udaną zabawę w przyszłym roku.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...