"Złoty kompas" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 06-12-2007 20:43 ()


Interpretacja „Władcy Pierścieni" autorstwa Petera Jacksona postawiła poprzeczkę bardzo wysoko dla wszystkich produkcji fantasy. Próbę dorównania mistrzowi podjęli Andrew Adamson ekranizując „Opowieści z Narnii" oraz Vaughn w „Gwiezdnym pyle". Jednak największe szanse na dorównanie dziełu Tolkiena miała ekranizacja innej trylogii - „Mrocznych materii" Philipa Pullmana. No właśnie, miała...

Zapał oraz najszczersze chęci nie zawsze idą w parze z realizacją filmu. „Złoty kompas" jest interesującym i niezwykle widowiskowym obrazem fantasy. Nie oznacza to, że jest udaną ekranizacją książki Pullmana. W gruncie rzeczy grzechy Chrisa Weitza - reżysera i scenarzysty w jednej osobie, można wymieniać bez liku.

Pierwszy tom cyklu nosi tytuł „Zorza północna" i został przemianowany na „Złoty kompas" z czysto marketingowych pobudek. Zacznijmy od tego, że przyrząd, który w filmie wzbudza wiele emocji, nazywa się aletheiometr, a nie złoty kompas. I wbrew początkowym przesłankom, jest tylko jednym z elementów w rozmyślnie skonstruowanej przez autora trylogii układance.

Książka Pullmana ukazuje atrakcyjną wizję uniwersum, gdzie istnieją światy równoległe, a wszystko łączy pył. Historia rozpoczyna się w alternatywnej Anglii. W tej rzeczywistości ludziom towarzyszą dajmony, które występują pod postacią zwierząt i są wyrazem ludzkiej duszy. Dajmony dzieci przybierają najróżniejsze kształty, stąd na ekranie mamy do czynienia z niezliczoną liczbą przemian zwierzaków, co naprawdę wygląda imponująco. Wraz z okresem dorastania dajmon przybiera ostateczną postać i staje się podatny na pył.

Główną bohaterką obrazu jest dwunastoletnia Lyra Belacqua. Na krok nie odstępuje od niej Pantalaimon, który przyjmuje postać kota, owada lub myszy. Dziewczynka pobiera nauki w Kolegium Jordana, a przy okazji przysparza sporo kłopotów wykładowcom. Pod opieką rektora zostawił ją wuj - Lord Asriel, który wyruszył w kolejną podróż badawczą na północ. Lyrą interesuję się Marisa Coulter, kobieta zajmującą jedną z czołowych pozycji w Magistraturze. Kiedy przyjaciel zabaw dziewczynki - Roger zostaje porwany przez członków Generalnej Rady Oblacyjnej, potocznie zwanej Grobalami, Lyra postanawia wyruszyć mu na ratunek. Ucieka od pani Coulter i wspólnie z Cyganami udaje się w pełną niebezpieczeństw podróż do krainy, gdzie na niebie królują czarownice, a ziemią władają mocarne panserbjorny.

W obrazie Chrisa Weitza nie brakuje plejady gwiazd. Dakota Blue Richards idealnie pasuje do roli Lyry. Debiutująca na dużym ekranie aktorka z wyczuciem godnym rutyniarza wcieliła się w nastoletnią bohaterkę. Parafrazując wypowiedziane niegdyś słowa - „ona nie gra Lyry, ona nią jest". Co tu dużo mówić, znane nazwiska w tym filmie grają w cieniu Dakoty. Wybór reżysera okazał się niezwykle trafiony, a przed młodziutką aktorką otwierają się drzwi do wielkiej kariery. Nicole Kidman nareszcie można oglądać w roli, która pasuje do jej image'u, czyli lodowatej jędzy. W końcu nie musi udawać słodkich minek czy sztucznych uśmiechów. Nie zmienia to faktu, że jej twarz wygląda coraz mniej naturalnie i tylko patrzeć, jak się posypie. Lorda Asriela, a zarazem wuja Lyry, wykreował Daniel Craig. Prezentuje się dostojnie, starając się przy okazji udowodnić, iż nie boi się zaszufladkowania w roli Bonda. Na to już chyba za późno. Na dalszym planie mamy weterana - Sama Elliota w roli aeronauty oraz Evę Green jako Serafinę Pekkalę. Weitz dość skrupulatnie dobierał obsadę, jakby kierując się kluczem. Obie aktorki wystąpiły niedawno u boku Craiga (Green w „Casino Royale", Kidman w „Inwazji").

„Złotemu kompasowi" nie można odmówić wielkiego rozmachu, z jakim został nakręcony. Od scen bije przepych nie mniejszy niż w wysokobudżetowych produkcjach minionego lata. Pojawienie się na ekranie Iorka Byrnisona, pancernego niedźwiedzia, robi niesamowite wrażenie. Zresztą, cały świat wykreowany przez Pullmana ma do zaoferowania zastępy oryginalnych bohaterów i pomysłów. Poszczególne postacie w książce są drobiazgowo opisywane. Począwszy od Cyganów, czarownic, na zwyczajach panujących w krainie pancernych niedźwiedzi kończąc. Fabuła niezbyt długiego filmu (spodziewałem się co najmniej dwugodzinnego seansu) zwyczajnie nie wytrzymuje takiego natłoku wątków. Znając powieść, nie przeszkadza to w odbiorze filmu. Widzowie, którzy nie czytali pierwszego tomu, mogą odczuwać lekki chaos. Próba upchnięcia wszystkich atrakcyjnych wątków w dość krótkim filmie minęła się z celem.

Największym mankamentem obrazu jest zakończenie. Typowy cliffhanger, którego trzeba się było spodziewać, licząc na kolejne ekranizacje, został obdarty z całej puenty książki Pullmana. Względy finansowe wzięły górę nad wymową pierwowzoru literackiego. Przy produkcji podnosiły się głosy, że film jest antykatolicki, a wszechwładna Magistratura porównywana do instytucji Kościoła. Weitz wszystkie aspekty mogące świadczyć o wspomnianej wymowie skrzętnie w filmie zatuszował. Jednak to nie wszystko. Ku mojemu zaskoczeniu kilka spektakularnych scen, które można było podziwiać w zwiastunach filmu zwyczajnie zostało wyciętych. Nie wiem jaka idea zaświtała w głowach włodarzy New Line Cinema, ale na pewno nie uczyniła filmu lepszym. Biorąc pod uwagę problemy studia, które roztrwoniło pieniądze zarobione na „Władcy pierścieni", ekranizacja „Zorzy północnej" wydaje się być przykładem skoku na kasę (budżet filmu wyniósł 150-180 milionów dolarów, źródła podają różne kwoty).

Szkoda, że dystrybutor nie zdecydował się na większą niż jedna liczbę kopii z napisami. Trochę żal, iż nie można usłyszeć głosu Iana McKellena (Gandalf) jako Iorka, a także pozostałych aktorów. Wersja dubbingowana zawsze powoduje zubożenie obrazu. Niestety, polskich aktorów podkładających głosy rzadko stać na przejaw geniuszu („Shrek"). W tym przypadku radzą sobie co najwyżej znośnie.

„Złoty kompas" prezentuje się jako solidne kino fantasy, rozrywka dla całej rodziny. Niestety na ekranie pełnym magii nie widać ducha powieści Pullmana. Wielbiciele cyklu mogą wyjść z seansu lekko zawiedzeni.

 

Tytuł: „Złoty kompas"

Reżyseria: Chris Weitz

Scenariusz: Chris Weitz

Na podstawie powieści „Zorza północna" ("Northern Lights") Philipa Pullmana

Obsada:

  • Dakota Blue Richards - Lyra Belacqua
  • Daniel Craig - Lord Asriel
  • Nicole Kidman - Marisa Coulter
  • Sam Elliott - Lee Scoresby
  • Eva Green - Serafina Pekkala
  • Jim Carter - John Faa
  • Charlie Rowe - Billy Costa
  • Ben Walker - Roger
  • Tom Courtenay - Ojciec Coram
  • Clare Higgins Ma Costa
  • Freddie Highmore - Pantalaimon (głos)
  • Ian McShane - Ragnar Sturlusson (głos)
  • Ian McKellen - Iorek Byrnison (głos)

Zdjęcia: Henry Braham

Muzyka: Alexandre Desplat

Scenografia: Dennis Gassner, Andy Nicholson

Montaż: Anne V. Coates

Kostiumy: Ruth Myers

Czas trwania: 113 minut


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...