„Gnat”: „Rose” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 26-10-2018 21:58 ()


Podobał Wam się "Gnat"? Jeśli chcielibyście wrócić do Doliny, to nadarzyła się ku temu okazja. We wrześniu, ukazał się w Polsce prequel oryginalnej serii. Na początek dwie istotne uwagi: nie czytajcie "Rose" bez wcześniejszej lektury trzech tomiszczy "Gnata"; w omawianym albumie nie uświadczymy kreskówkowych mieszkańców Gnatowa.

Nieobecność kuzynów i szczurostwory pozbawione pamiętnego akcentu komediowego odciskają widoczne piętno na nastroju, który panuje w "Rose". Komiks jest utrzymany w dużo poważniejszym tonie i choć w "Gnacie" nie brakowało brutalniejszych scen, to tu trudno szukać przełamania ich lżejszymi wstawkami. Odmienny ciężar gatunkowy staje się widoczny dość szybko i dlatego nie dajcie się zmylić, "Rose" nie jest komiksem all-ages"Gnat" był utworem międzypokoleniowymi, ale jego prequel w moim odczuciu nie nadaje się dla najmłodszych.

Historia skupia się na dwóch siostrach Harvestar — Rose i Briar. Tę pierwszą znamy (czytelnicy "Gnata") jako twardą niczym orzech babcię Ben, tę drugą jako sługę zła. Wiele prequeli jest niepotrzebnych. "Rose" nie wymyśla koła od nowa, czy też zaskakując rewelacjami, rzuca nowe światło na historię znaną z głównej serii. Mamy okazję lepiej poznać Rose, przeczytać uporządkowaną genezę Władcy Szarańczy i zobaczyć, jak tytułowa bohaterka staje przed niemożliwym wyborem. I dokonuje go.

Spotkałem się z zarzutami wobec warstwy graficznej komiksu. Za tę nie odpowiada Smith i właśnie ten argument powtarzał się przynajmniej w kilku opiniach. Choć i dla mnie świat "Gnata" tożsamy jest z Jeffem Smithem w podwójnej roli scenarzysty i rysownika, to przy "Rose" ilustrator został dobrany perfekcyjnie. Nie ma tu śmieszków, przy których brak cartoonowego stylu byłby dotkliwy. Charles Vess — bo to on wziął na siebie brzemię rozrysowania skryptu Smitha — odwalił kawał kapitalnej roboty. Vess urodził się do malowania światów fantasy, baśniowo-mityczne lokacje i postaci to domena, w której należy do ścisłej czołówki komiksowych artystów. Ma on na koncie między innymi komiksową wersję bestsellerowego "Nigdziebądź" Neila Gaimana i 75. zeszyt serii "Sandman" tego samego autora – "Sen nocy letniej", będący pierwszym komiksem w historii, który zdobył nagrodę literacką (World Fantasy Award). Kreskę Vessa doborowo dopełnia zastosowana kolorystyka — nie jestem w żadnej mierze specjalistą — ale wygląda jak malowana akwarelami.

Album "Gnat: Rose" to twór niejednoznaczny. Traktowany jako samodzielny byłby jednym z wielu fantasy środka zalegającym na półkach. Zdaje za to egzamin jako prequel do głównej sagi, nie popadając jednocześnie pod kategorię "musisz przeczytać". Fani świata stworzonego przez Smitha nie będą żałować zakupu, ale jeśli nie zdecydują się na zakup, to nie stracą wiele. Za dwa razy więcej (biorąc pod uwagę cenę okładkową) można nabyć o wiele lepsze fantasy, jakim jest "Miecz Ardeńczyka". W przypadku tego komiksu twarda oprawa nie wydaje się nadużyciem.

 

Tytuł: „Gnat”: „Rose” 

  • Scenariusz: Jeff Smith
  • Rysunki: Charles Vess
  • Przekład: Jacek Drewnowski
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 19.09.2018 r.
  • Oprawa: twarda
  • Stron: 144
  • Format: 170x260
  • ISBN: 9788328135284
  • Cena: 49,99 zł


Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus