„Lex Luthor: Człowiek ze stali” - recenzja

Autor: Beniamin Redaktor: Motyl

Dodane: 10-08-2018 23:18 ()


Uczynienie ze złoczyńcy centralnej postaci opowieści to zadanie niełatwe, można nawet powiedzieć, że karkołomne. Zazwyczaj antagoniści ukazywani są w złym świetle, więc co takiego musi się stać, aby zasłużyli na choć niewielkie odkupienie?

W przypadku Lexa Luthora – zaprzysięgłego przeciwnika Człowieka ze Stali – niezbyt wiele. Szef LexCorpu to człowiek wpływowy, biznesmen posiadający ogromne możliwości, filantrop, a równocześnie geniusz. Nie odbiega od normy krezusów, finansowych potentatów, ludzi władzy, których codziennie oglądamy w wiadomościach. Wielokrotnie słyszy się o nadużyciach czy machinacjach zmierzających do zwiększania strefy wpływów osób będących u sterów cywilizacji. Lex jest komiksową egzemplifikacją takich postaw, z tym że ma on swojego naturalnego przeciwnika, którym od zawsze był i będzie Kryptonijczyk. Kontrast tych dwóch osobowości to zderzenie się odmiennych światopoglądów. Altruizm przybysza posiadającego prawie boskie moce kontra arogancja zachłannego człowieka, pożądającego atencji innych i starającego się udowodnić, że tylko on pretenduje do miana zbawcy ludzkości. Lex to Prometeusz swoich czasów, którego karą za zuchwalstwo będzie wieczna bezsilność.

Mówi się, że bohater jest tak ciekawy, jak złoczyńcy, z którymi przychodzi mu się mierzyć. W tym przypadku ma to jednak negatywny wydźwięk. W komiksie Briana Azzarello i Lee Bermejo potomek Jor-Ela od pierwszych stron sprawia wrażenie posępnego i złowieszczego herosa, górującego nad maluczkimi mieszkańcami Metropolis. Z kolei Luthor jawi się jako żywiołowy i energiczny lider, który pragnie dokonać zmian w swoim ukochanym mieście. Autorzy wybielają Lexa na tyle, ile mogą sobie pozwolić. Zwraca on uwagę na swoich pracowników, jest raczej spokojny, a nie wybuchowy, w rozmowach uchodzi za miłego i kulturalnego. Tymczasem każda wizja Supermana jest bardzo podobna do kolejnej, mroczny wyraz twarzy z dwoma rozżarzonymi punkcikami zamiast łagodnego wzroku. Postawa Człowieka ze Stali jest odpychająca i każe się zastanowić czy wątpliwości Lexa nie są bezpodstawne. Jednak jakby nie próbować przedstawić naczelnego wroga Kal-Ela, metody działania i sposób myślenia szefa LexCorpu pozostają takie same. Obojętnie czy Superman będzie pogodnym bohaterem uśmiechającym się i machającym do ludzi, przelatując nad miastem, czy też chłodnym, niedostępnym i skrytym herosem obserwującym wszystko z dystansu, to zawsze będzie miał w Lexie swojego przeciwnika.

Obsesja i żądza posiadania władzy toczy umysł Luthora, którego pragnienie sprostania boskiej istocie nie tylko zaślepia, prowadzi do podejmowania błędnych decyzji, ale jest ponadludzkim wyczynem. Dlatego też bawi się on w stwórcę, aby postaci o pozaziemskim rodowodzie przeciwstawić godnego przeciwnika. Przekracza granice etyki i moralności w imię postępu i wyższego dobra, a przynajmniej takie ma przekonanie. Autorzy nie doprowadzają jednak do konfrontacji dwóch najpotężniejszych istot w Metropolis. Luthor w swoim stylu korzysta z marionetek, sam pozostaje w cieniu, nie odsłania się, zajmuje bezpieczną pozycję, tchórzy w obliczu wyzwania. Traci na tym fabuła opowieści, która nie wykorzystuje potencjału ani naczelnego szwarccharakteru DC Comics, ani możliwości konfrontacji z budzącym grozę Supermanem. Bo czy można i należy uszlachetniać postać będącą dotychczas przesiąkniętą złem? Szalony naukowiec, pazerny biznesmen, egocentryk i megaloman. Nie wiadomo jak bardzo należałoby osłodzić ten wizerunek, aby jego motywacja sprawnie funkcjonowała wpisana w ramy niniejszej fabuły.

Niepokojącą i gęstą atmosferę komiksu o futurystycznym posmaku oddają ilustracje Lee Bermejo, fotorealistyczne, brudne, przyciemnione, nadające większego realizmu postaciom i wydarzeniom. Zabieg ten zastosowany został z powodzeniem w celu silniejszego zaakcentowania perspektywy Luthora. Bez wątpienia największym atutem tego dzieła jest właśnie jego strona graficzna. Bermejo nie boi się podkreślać heroicznych wyczynów Człowieka ze Stali, a kilka scen konfrontacyjnych, zwłaszcza z obrońcą Gotham w tle, wypada nadspodziewanie spektakularnie.

Dwie silne osobowości, dwa punkty postrzegania świata ścierające się nieustannie od blisko osiemdziesięciu lat. Mimo że pozycja Azzarello i Bermejo wyróżnia się sposobem ujęcia odwiecznego konfliktu, a także fantastyczną oprawą graficzną, to jednak czuć po lekturze tej opowieści mocne uczucie niedosytu.

 

Tytuł: „Lex Luthor: Człowiek ze stali” 

  • Scenariusz: Brian Azzarello
  • Rysunki: Lee Bermejo
  • Tusz: Mick Gray
  • Kolory: Dave Stewart
  • Format: 170×260 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • ISBN-13: 9788377186190
  • Cena: 39,99 zł

comments powered by Disqus