„Kajtek i Koko w kosmosie” tom 2: „Twierdza tyrana” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 05-08-2018 22:43 ()


Barwna wersja najdłuższej i prawdopodobnie najbardziej udanej opowieści autorstwa Janusza Christy to jedna z najlepszych rzeczy, która przytrafiła się w tym roku polskim czytelnikom. Zamiar dokończenia inicjatywy rozpoczętej w całkiem już zamierzchłym roku 1991 to wprost rzecz ujmując fantastyczny pomysł i z jego szybkiej realizacji (wszak pierwszy tom ukazał się ledwie dwa miesiące przed drugim) może tylko i wyłącznie cieszyć. Co prawda prace trójmiejskiego mistrza prezentują się wybornie także w czerni i bieli, niemniej wraz z edycją kolorową szansa dotarcia do pokolenia młodych odbiorców znacząco wzrosła.

Ogólnie renesans zainteresowania dorobkiem Christy zdaje się nabierać rozpędu. Swoje z pewnością zrobiły zupełnie nowe historie z udziałem wykreowanych przezeń bohaterów (vide zbiory krótkich form „Obłęd Hegemona”, „Łamignat Straszliwy” oraz zapowiedziany na listopad album zawierający „pełnometrażową” opowieść), a zapewne także dostępne od kilku lat gry planszowe („Wielki wyścig”, „Przygody Wojów”). W przekonaniu piszącego te słowa „Kajtek i Koko w Kosmosie”, jako dokonanie wspomnianego twórcy być może dotąd młodszym wiekiem odbiorcom nieznane, ma ogromną szansę zwiększyć tę popularność. Natomiast dla starych fanów jest to niewątpliwa gradka; zwłaszcza że dosycenie pomysłami opowieści o kosmicznych wojażach obu załogantów parowca „Kakaryka” jest na tyle znaczne, że z przyjemnością się do niej powraca, za każdym razem odnajdując coś nowego.

W „Twierdzy tyrana” (w tej edycji obejmującej również wydanych przed laty „Kosmicznych piratów”) przygoda trwa w najlepsze. Kajtek i Koko odwiedzają planety gwiazdozbioru Oriona (tam bowiem wyprawił ich Profesor Kosmosik), a kolejne wyzwania sypią się jak z rękawa. Kooperując z robotem typu Mepron 18, duet przyjaciół trafia wprost do bazy owładniętego manią władzy Orionidy Zarzura. Taktyka według schematu „prosto w paszcze smoka” jawi się co prawda jako wzorcowy wręcz przykład głupoty. Niemniej „dusza zespołu” w osobie nadrabiającego dzielnością za swego przyjaciela Kajtka ani myśli darować kosmicznemu despocie kontynuowania przezeń jego procederu. Biorąc pod uwagę, że Zarzur dysponuje wysoko zaawansowaną technologią (w tym armią różnego typu robotów), realizacja owego zamierzenia wydaje się mało prawdopodobna. Bystrzak Kajtek ani myśli jednak rezygnować co daje asumpt do kolejnych zawirowań fabularnych i gwałtownych zwrotów akcji.

Faktycznie, bo mistrz Janusz ani myślał marnować choćby kadru i tym samym akcja gna na kolokwialne złamanie karku, a pomysł goni pomysł. Podobnie jak przy okazji „Zabłąkanej rakiety” także i tutaj znać oczytanie autora w literackiej fantastyce, a w konsekwencji twórcze przetworzenie klasyki tego gatunku (m.in. „Pozytronowego detektywa” Isaaca Asimova) na potrzeby jego autorskiej sagi. Christa chwilami wręcz antycypował - jak chociażby w kontekście społeczności zdominowanej przez kobiety co być może doceni część czytelników serii „Y – ostatni z mężczyzn”. Kreowanie pozaziemskich ras i takich przejawów fauny i flory, nawet jeśli sprawiało mu niemało problemów, to nie daje się tego na kartach tej opowieści odczuć. Kawalkada coraz to nowych osobowości przetacza się przez kolejne kadry, udatnie zwiększając zasób uniwersum (dosłownie!) tej opowieści. Autor raz za razem osiąga swój zasadniczy cel, tj. zaskakuje czytelników nierzadko tragikomicznymi rozwiązaniami fabularnymi. Okoliczność, że pomimo pół wieku od rozpoczęcia prezentacji tej opowieści (pierwszy epizod „… w Kosmosie” opublikowano w „Wieczorze Wybrzeża” 29 kwietnia 1968 r.) ów model humoru nic nie stracił na swej pierwotnej mocy oddziaływania, po raz kolejny wystawia celujące świadectwo jej pomysłodawcy i realizatorowi.  

Analogicznie rzecz się ma w kontekście jego rysunkowych dokonań. Po dziesięciu latach codziennej prezentacji coraz to bardziej wymyślnych przygód Kuka, Ryka, Kajtka-Majtka, Profesora Kosmosika i wreszcie Kajtka i Koka Janusz Christa był już pewnym swej ręki i głowy wprawionym fachowcem. Do tego niepozbawionym owej „iskry bożej”, za której sprawą efekt jego twórczości z powodzeniem absorbował (i wciąż absorbuje!) uwagę czytelników w bardzo zróżnicowanym wieku. Pomimo stosowanej przezeń maniery skierowanej teoretycznie do młodszych czytelników (dziecięce proporcje rozrysowywanych postaci etc.) wytrawność tego autora przejawia się w całokształcie ujmowania świata przedstawionego – bez względu na to, czy mamy do czynienia z orionidzkimi technologiami, czy też plenerami obcych światów eksplorowanych przez tytułowych bohaterów. Wszystko to sopocki klasyk wykonał z pełną starannością. Nie pozostaje zatem nic innego jak wyczekiwać kolejnych odsłon tej długowiecznej serii.

 

Tytuł: „Kajtek i Koko w Kosmosie” tom 2: „Twierdza tyrana”

  • Scenariusz i rysunki: Janusz Christa
  • Kolory: Janusz Christa i Arkadiusz Salamoński
  • Wydawca: Egmont Polska
  • Data publikacji: 11 lipca 2018
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21,5 x 28,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 96
  • Cena: 39,99 zł 

Zawartość niniejszego albumu opublikowano pierwotnie w dzienniku „Wieczór Wybrzeża” w roku 1968.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus