„Superman”: „Odrodzony” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-07-2018 23:54 ()


New 52 (Nowe DC Comics) wyjątkowo krzywdząco obeszło się z ostatnim synem planety Krypton. Pięć lat przyszło czekać fanom pierwszego superbohatera na to, by „S” na klacie ponownie zaczęło oznaczać nadzieję. Jeśli ktoś jeszcze tęskni za wersją Supermana z New 52 (<słychać odgłos cykania świerszcza>), to z pewnością pozostaje w zatrważającej mniejszości. Oryginalny Superman sprzed „Flashpointu” wraz z rodziną szybko zadomowił się w Odrodzonym Uniwersum DC i w sercach - zarówno nowych, jak i starych fanów.  Album “Superman: Odrodzony” wreszcie na trwale zespala super-rodzinkę z rzeczywistością DC Rebirth i definitywnie wieńczy wątek z New 52. I dobrze. Inną kwestią pozostaje, czy również robi to w zadowalający sposób.

Mówi się, że cel uświęca środki, co samo w sobie może być najkrótszym, ale też najcelniejszym podsumowaniem tomu. Od początku obecnej inkarnacji serii „Action Comics”, najciekawszym wątkiem był „drugi Clark”. W pełni ludzki niebędący Supermanem i z numeru na numer coraz bardziej przyprawiający o gęsią skórkę. W “Superman: Odrodzony” zostaje ujawniona jego tożsamość i… o rany! Zarówno w tym przypadku, jak i przy Mr Ozie miałem w głowie listę pretendentów do tychże postaci. W obu nie trafiłem. I o ile prawdziwa tożsamość Oza irytuje mnie do dziś (polscy czytelnicy muszą jeszcze trochę na to poczekać), to przy fałszywym Clarku wciąż towarzyszy mi zaskoczenie. Kompletnie nie spodziewałem się takiego twistu fabularnego, który może silnie polaryzować zwłaszcza wśród osób niesiedzących głębiej w losach Supermana. Do autorów obu serii z Kryptonijczykiem - których to „Odrodzony” stanowi crossover - dołączył legendarny Paul Dini („Batman: TAS”) i w dodatkowej opowiastce przystępnie zaprezentował motywację kontrowersyjnego antagonisty. Do momentu wspomnianego twistu czytelnikowi towarzyszy nieustanne poczucie niepokoju, które dzielimy wraz z Lois i Clarkiem, próbującymi rozwikłać zagadkę sobowtóra. Potem klimat zmienia się o 180 stopni i czyni głęboki ukłon w stronę Srebrnej Ery, do czego idealnie pasują rysunki Douga Mahnke i Patricka Gleasona. Jednocześnie Dan Jurgens, Peter Tomasi i Patrick Gleason nie odchodzą od nacisku na aspekt rodziny, który jest siłą pisanych przez nich supermanowych komiksów. To Jon/Superboy jest słońcem, wokół którego krąży fabuła „Odrodzonego”.

Niemałych trudności przysparza mi omawianie albumu bez zdradzania ważnych elementów i dlatego polecam zapoznanie się z galerią okładek z końca tomu dopiero po zakończonej lekturze. Jedna z alternatywnych okładek przedstawia bowiem zdemaskowanego sobowtóra Clarka Kenta.

Fani Człowieka ze Stali może i zasługiwali na lepszy komiks niż ten, jakim w istocie jest “Superman: Odrodzony”, ale bez dwóch zdań jest to album potrzebny, który ostatecznie zrobił swoją robotę. Dla czytelników „Action Comics” jest to kolejny przystanek w opowiadanej na łamach tejże serii historii (podobnie było z „Superman: Lois i Clark” z Drogi do Odrodzenia). Z kolei, jeśli śledzicie wyłącznie „Supermana”, to pomimo punktu zwrotnego, pominięcie „Odrodzonego” nie wywoła u Was poczucia zagubienia. Dzięki wyraźnemu akcentowi rodzinnemu i zaskoczeniu związanemu z sobowtórem Clarka nie żałuję czasu spędzonego przy tej historii. Nie mam wątpliwości, że jest to jedna z tych pozycji, które nie pozostawiają wielbiciela klasycznej superbohaterszczyzny obojętnym.

Tytuł: „Superman”: „Odrodzony

  • Scenariusz: Dan Jurgens, Paul Dini, Peter J. Tomasi, Patrick Gleason
  • Rysunki: Doug Mahnke, Jaime Mendoza, Christian Alamy
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 25.07.2018 r.
  • Wydawca oryginału: DC Comics
  • Objętość: 156 stron
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 39,99 zł


Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus