„Kaznodzieja” tom 4 - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 09-04-2018 22:26 ()


Obraz upadku, a dokładnie autodestrukcji niektórych bohaterów komiksowej serii „Kaznodzieja” zapisuje się w pamięci równie mocno (jeśli nie mocniej), co główny temat opowieści, czyli poszukiwanie Boga. Garth Ennis potrafi tworzyć niezwykle sugestywne portrety postaci naznaczone tragizmem, ale również bardzo przewrotnie ujętym pięknem.

Na okładce czwartego tomu zbiorczego polskiej edycji „Kaznodziei” zauważamy agenta Starra. To właśnie jemu poświęcono na początku najwięcej miejsca w tym epizodzie komiksowej historii. Dane nam będzie zatem poznać wojskową młodość rzeczonego, a co za tym idzie, otrzymujemy również odpowiedzi na pytania związane z jego życiową filozofią, która zakłada, że cel uświęca środki. Właśnie między innymi dlatego został przyjęty do służby w ramach „Graala”, fanatycznie nacechowanej organizacji religijnej, która skrywa sekret mogący odmienić losy współczesnego świata. Bo w takich kategoriach należy mówić o istnieniu potomków Jezusa Chrystusa.

Do odkrycia jest jednak znacznie więcej. Kto wie, czy nie najciekawszą, a z całą pewnością jedną z najbardziej tragicznych jest opowieść o młodzieńczych latach Gębodupy, chłopaka dorastającego w latach 90., który wzorem swojego idola – Kurta Cobina – postanowił odebrać sobie życie strzałem z dubeltówki. Samobójczy akt zakończył się jednak niepowodzeniem. Chłopak ze zmasakrowaną twarzą stanowi symbol autodestrukcji, a także świadectwo braku zrozumienia, niedostatków rodzinnej miłości. Ennis stworzył bardzo ujmującą opowieść obyczajową, która umiejętnie łączy się z jednostkową perspektywą zbuntowanego nastolatka, a także szerszymi problemami społeczno-kulturowymi. A także postacią Jessiego Custera.

Tytułowy bohater wraz z ultraniebezpieczną dziewczyną Tulip oraz ciągle nienasyconym wampirzym przyjacielem Cassidy zostaje rzucony w wir wydarzeń, który prowadzi do bardzo nieoczekiwanej konfrontacji pomiędzy wspomnianą trójką, agentem Starrem a Świętym od Morderców. Konsekwencje tego spotkania będą fatalne w skutkach. Bo sprowokują nieoczekiwany romans, odejście kluczowych postaci, niewolę, a następnie wyzwolenie. Wyjątkowo dramatyczne, ale i fascynujące sceny zapisane zostały w czwartym tomie tej powieści drogi, co doskonale utrwalił na obrazach nieodżałowany Steve Dillon. Brytyjskiego artystę w akcie stworzenia tym razem wspomogli również i inni, niemniej cenieni artyści, jak choćby Peter Snejbjerg, Carlos Ezquerra czy Richard Case. Artystyczna mozaika różnorodnych motywów stanowi wartość samą w sobie.

Niebywale ciekawie rozwijają się dzieje amerykańskiego kaznodziei, na którego drodze przypadkiem (?) pojawiła się nieboska siła, dzięki której Custer posiadł moc wpływania na wolę śmiertelników. Jednak misja Jessiego chcącego odnaleźć Boga i postawić go przed swoistym sądem, aby ten odpowiedział za chaos, który dzieje się na Ziemi, stanowi tylko jedno z wielu poziomów tej kultowej serii. Groza łączy się z romansem, sensacyjny thriller z opowieścią obyczajową, a wszystko rozpisane jest na niesłabnących i wyjątkowych bohaterów, którzy niestrudzenie walczą o swoje.

 

Tytuł: Kaznodzieja tom 4

  • Scenariusz: Garth Ennis
  • Rysunki: Steve Dillon
  • Kolor: Matt Hollingsworth
  • Okładka: Glenn Fabry
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 14.03.2018 r. 
  • Przekład: Maciej Drewnowski
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 372 stron
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-3409-6
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus