George R.R. Martin „Dzikie karty" tom 5: „Brudne gry” – recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 04-04-2018 14:01 ()


Przestępczość – działanie wbrew regułom prawa – to profesja, która bywa zabójczo skuteczna. Kryminaliści zwolnieni są z moralnych zasad, niełatwo jest się im przeciwstawić. W naturze istotna jest harmonia, stąd też zło – zaszczepione w sercach (nie)zwykłych ludzi – konfrontuje się z dobrem. O tym, między innymi, traktuje książka „Brudne gry”, piąty już tom z bestsellerowej serii tworzonej pod patronatem George’a R.R. Martina.

Kronika dziejów z alternatywną wersją XX wiecznej historii USA zyskuje na coraz większym rozmachu. Wirus Dzikich Kart zmienił oblicze świata, wpłynął na światową politykę, ale, może co najciekawsze, na społeczną wrażliwość. Na widzenie innych – tak dżokerów, ludzi, którzy zmutowali w niekiedy karykaturalne formy dziwolągów, odmieńców i odszczepieńców z nadprzyrodzonymi umiejętnościami, jak i asów, czyli superherosów, niemalże mitycznych bogów, których moce mogą w znaczący sposób przemodelować rzeczywistość. A jak wiadomo z popkultury, z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność...

Akcja rozpisana w „Brudnych grach” rozgrywa się w czasie wydarzeń opisywanych w tomie „Wyprawa asów”, a także tuż po jego zakończeniu. O czym zaś traktuje piąty już tom? Należałoby wydzielić w tym miejscu trzy główne wątki stanowiące esencję powieści. Trzy wątki i trzech bohaterów – Żółw, Croyd Crenson oraz Tachion. Pierwszy – wątpiący w sens swojej heroicznej działalności obrońcy ludzkości, zmagający się z kryzysem tożsamości i licznymi wątpliwościami natury moralnej. Po co bronić? W jakim celu się poświęcać? Drugi – przeżywający kolejne, bolesne transformacje na ciele, które nie pozostawiają bez wielkiego wpływu na duszę. Pojęcie człowieczeństwa jest w tym kontekście rozpracowywane w bardzo różny i emocjonalnie angażujący sposób. Trzeci wreszcie – kosmiczny geniusz zmagający się z odpowiedzialnością wobec Ziemian. Tachion zmaga się ponadto z zagrożeniem, jakie generuje Crenson, próbuje dojść do porozumienia z nowo odnalezionym wnukiem Blaise’em, a także – i wcale nie najmniej ważne – z wojną gangów na ulicach Dżokerowa.

Bo na ulicach Dżokerowa rozgrywa się prawdziwe piekło, iście dantejskie sceny. Wojna między mafią i Widmowymi Pięściami zbiera krwawe żniwo, a wspomniana na początku przestępczość – działanie poza prawem i sumieniem – potrafi przynieść katastrofalne konsekwencje. Stąd też nic dziwnego, że zarówno asowie, jak i dżokerzy zmuszeni są do tego, aby wytoczyć wspólną krucjatę wymierzoną w przestępczy świat. „Brudne karty” to mozaikowa perełka (antologia zbierająca tuzów fantastycznej literatury) odsyłająca do zróżnicowanych konwencji gatunkowych – sci-fi, thriller, opowieść obyczajowa, romans – w której wyjątkowo echem wybrzmiewa problem inności. Społeczno-kulturowe przekraczanie granic, walka o tożsamość, cywilizacyjny postęp i kosmiczne mutacje, czyli Wirus Dzikiej Karty... Arcyciekawa seria zyskująca na wyrazistości z każdym kolejnym tomem.

 

Tytuły: Brudne gry

  • Wydawnictwo: Zysk i S-ka
  • Seria: Dzikie karty tom 5
  • Redaktor: George R.R. Martin
  • Przekład: Michał Jakuszewski
  • Tytuł oryginalny: Wild Cards 5: Down and Dirty
  • Liczba stron: 700
  • Format: 140 x 205 mm
  • Oprawa: miękka
  • ISBN: 9788365521859
  • Wydanie: wyd. 1
  • Cena: 45 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus