„Gra o wszystko” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 09-01-2018 22:35 ()


Świat hazardu nie był tak atrakcyjny, odkąd Molly Bloom wkroczyła na scenę. Drapieżna, seksowna, inteligentna kobieta, która zmusiła mężczyzn do gry według własnych reguł. Znalazła doskonały przepis na sukces. Jednak sukces ten nie tylko okupiła skrupulatną i precyzyjną pracą, ale też dała się ponieść jego falom. Gdy masz w ręku same dobre karty co może pójść nie tak? Możesz nie wytrzymać presji i pęknąć, gdy ktoś zablefuje. Ten motyw, jakże istotny w grze w pokera idealnie ilustruje też życie Molly, która nie szczędziła środków, aby być poza wszelkimi podejrzeniami, a mimo to dała się złapać. Ludzkie zmysły otępia zamiłowanie do pieniędzy, a tych bohaterce nie brakowało.

Film Sorkina rzuca nieco światła na życie pokerowej księżniczki, która stworzyła samonapędzający się biznes, do którego walili drzwiami i oknami najsłynniejszy celebryci, sportowcy, aktorzy, by zostawiać u niej setki tysięcy dolarów. Trudne dzieciństwo pod okiem apodyktycznego ojca, sportowa porażka i duma to czynniki, które niewątpliwe ukształtowały Molly. Bystra, nieunikająca ciężkiej pracy, ale też pokornie znosząca poniżenia od swego szefa w końcu postanowiła pójść na swoje. Stworzone przez nią jaskinie hazardu aranżowane w luksusowych hotelach w Los Angeles, a później Nowym Jorku, to pokaz oszołamiającej kariery od niepozornej myszki do potentatki ryzykownej branży. I to w dużej mierze w zgodnie z literą prawa. Jednak presja, naciski i morderczy tryb życia spowodowały, że musiały pojawić się używki, a niektóre żelazne zasady zostały nagięte. To był początek końca imperium Molly, które przyciągało nie tylko wpływowych i bogatych ludzi znanych z pierwszych stron gazet, ale też zamożne, podrzędne szumowiny niszczące reputację pokerowej baronowej.

W obrazie wspomnienia mieszają się z teraźniejszością bohaterki, która musi stanąć przed sądem i odpowiedzieć za swoją działalność. Myli się jednak ten, kto myśli, że twórcy zaprezentują nam soczysty dramat sądowy. Nie, nie ma takiej potrzeby. Postać Molly, jej osobowość i życie naznaczone różnymi doświadczeniami to doskonały materiał na film. Soczystą, mięsistą biografię z mocnymi dialogami i silną postacią kobiecą osadzoną w jej centrum. Taką też gra Jessica Chastain, która przykuwa uwagę nie tylko niezwykle wyrazistą i porywającą kreację, ale też seksapilem. Łączy w sobie zarówno dziką drapieżność, jak i niewinną wrażliwość, ukazuje szerokie spektrum emocji, a jej kreacja jest realistyczna. Idris Elba w roli jej adwokata niknie przy mikrej, ale walecznej aktorce. To jej monologi zapadają w pamięć. Gdy prowadzi dynamiczną wymianę zdań, zawsze wychodzi z tej swoistej szermierki słownej zwycięsko. Męski świat reprezentują również enigmatyczny gracz – słynny aktor, który pojawiał się u Molly (mówi się, że może chodzić o Tobeya Maquire’a) w interpretacji Michaela Cery, a także ojciec bohaterki, w którego wcielił się Kevin Costner. Próbują oni stać się przeciwwagą dla gwiazdy Molly, ale żadnemu aktorowi ta sztuka się nie udaje, choć całkiem blisko był tego Costner.

Mimo że Sorkin nie porusza ani przez moment uczuciowego życia Molly Chastain pozostawia duże pole do domysłów. Aktorka rządzi na ekranie, a jej kolejne wydekoltowane kreacje przyciągają uwagę widza. Bez wątpienia Grę o wszystko należy uznać za udaną próbę przybliżenia niezwykle barwnej, ale też tragicznej osobowości. W tej partii o własne życie Molly do końca nie dawała za wygraną, co w rezultacie okazało się fartownym posunięciem. Polecam szczególnie miłośnikom biografii i pokera.    

Ocena: 7/10

Tytuł: „Gra o wszystko” 

Reżyseria: Aaron Sorkin

Scenariusz: Aaron Sorkin

Obsada:

  • Jessica Chastain
  • Idris Elba
  • Kevin Costner
  • Michael Cera
  • Jeremy Strong
  • Chris O'Dowd
  • J.C. MacKenzie

Muzyka: Daniel Pemberton

Zdjęcia: Charlotte Bruus Christensen

Montaż: Alan Baumgarten, Elliot Graham, Josh Schaeffer

Scenografia: David Wasco

Kostiumy: Susan Lyall

Czas trwania: 140 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus