„The Wicked + The Divine" tom 1: „Faustowska zagrywka" - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Motyl

Dodane: 02-12-2017 16:13 ()


Mucha Comics nie ustaje w staraniach prezentacji co bardziej intrygujących tytułów ze stajni Image Comics. Jednym z nich z pewnością jest The Wicked + The Divine, którego pierwszy tom właśnie trafił na rynek. Nie Pomysł wyjściowi na historię wydaję się dość zajmujący. Co dziewięćdziesiąt lat na Ziemi pojawia się zastęp bogów, którzy spędzają wśród śmiertelników dwa lata. Później umierają i czekają aż minie cały cykl do kolejnego ich objawienia. Jak wiadomo, bogowie są próżnymi istotami, więc swoich ludzkich powłok szukają wśród gwiazdorów. Najlepiej zdeprawowanych i łaknących sławy idoli muzycznych. Któż bowiem we współczesnym świecie przyciąga atencję pospólstwa niż rozkapryszone i rozdarte gęby estradowych luminarzy.

Wśród bogów stąpających na tym ziemskim łez padole bez problemu można znaleźć boginię słońca Amaterasu, Baala Hadada, Sachmet czy Lucyfera. Ich przebywanie pośród ludzi nie oznacza się jednak potrzebą pomocy czy współczucia ziemskiej rasie. Bardziej sycą się naiwnością człowieka, wykorzystując go do swoich rozgrywek. Mimo że dwa lata to niezbyt długi okres, poszczególne bóstwa nie potrafią ze sobą współpracować. Na tym też polu zaczyna się kształtować główna intryga z udziałem samego Lucyfera, który, nomen omen, zostaje wrobiony w zabójstwo. Ot, ironia losu.

Początek serii Gillena i McKelviego jest dość nonszalancki, nie mamy tu dosłownie powiedziane, o co chodzi, śledzimy perypetie bogów przez pryzmat jednego czy drugiego ich występku. Pechowo Panteon bóstw znajduje poklask wśród młodzieży, jedną z nich jest Laura, która dostępuje możliwości poznania krnąbrnych celebrytów. To ona też usilnie stara się udowodnić niewinność jednego z nich. Czy jej się to uda?

Komiks Gillena ciekawy w głównym pomyśle rozczarowuje w kreacjach bohaterów. Ani współczesne inkarnacje bogów nie są sympatycznymi postaciami — możliwe, że takimi mieli być, ale trudno śledzić losy bohaterów, którzy co chwila wychodzą na dupków, ani też Laura nie może rozwinąć w pierwszym tomie skrzydeł. Kryminalna intryga również nie stanowi chwytliwej idei, bo wiele takich prześlizgnęło się już przez komiksy. Najmocniejszą stroną The Wicked + The Divine jest oprawa graficzna. Rysunki McKelviego udanie łączą w sobie fascynację muzyką ze światem mitologicznych bóstw. Całości dopełnia krzykliwa, jaskrawa paleta barw. Ilustracje tętnią zywiołowością i intensywnością kolorów. Od tej strony komiks jak najbardziej może się podobać.

Pierwsze koty za płoty. Mimo że album otwierający The Wicked + The Divine nie robi piorunującego wrażenia, to warto dać mu szansę. A nuż historia wyewoluuje w nieco bardziej zajmującą, niż wydawało się przed lekturą pierwszej części.

 

Tytuł: The Wicked + The Divine tom 1

  • Scenariusz: Kieron Gillen
  • Rysunki: Jamie McKelvie
  • Tłumaczenie: Piotr Czarnota
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Data publikacji: 31 października 2017 r.
  • Liczba stron: 160
  • Format: 180x275 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-61319-98-6
  • Wydanie pierwsze
  • Cena okładkowa: 65 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus