„Liga Sprawiedliwości” - recenzja druga

Autor: Wojciech Wilk Redaktor: Motyl

Dodane: 19-11-2017 15:40 ()


Nie będę ukrywał, po całkiem znośnym występie Wonder Woman grupowego występu sztandarowych postaci DC wyglądałem ze sporymi nadziejami. Jako że stylistyka Zacka Snydera nie do końca mnie przekonuje, informacje o ingerencji Jossa Whedona odbierałem jako dobry prognostyk. Łudziłem się, że w końcu dostaniemy produkt mogący konkurować z filmami Marvela. Po seansie pozostało jednak wielkie rozczarowanie.

Liga Sprawiedliwości to produkt niewykończony, niekompletny, podziurawiony montażowymi nożycami i posklejany z wizji dwóch autorów. Widać rękę Snydera w jego mrocznej wizji świata DC i nazbyt radosny, a nawet kuriozalny styl Whedona, przejawiający się nachalnymi żartami.  Zlepek scen, a nie pełnoprawny film – tak rysuje się pierwszy – a miejmy nadzieję, że nie ostatni, bo szkoda potencjału – występ czołowych superbohaterów DC.

Fabuła to sztampa podrasowana niespecjalnie dopracowanymi efektami komputerowymi. CGI razi w przypadku każdorazowego pojawienia się Człowieka ze Stali, a terraformowanie Ziemi na kształt matecznika Steppenwolfa charakteryzuje się podrzędnymi efektami na miarę produkcji z połowy lat 90. ubiegłego stulecia. Już nawet nie chodzi o ich dopracowanie, ale o samą wizualizację badziewia niszczącego ludzki świat. Za grosz w tym oryginalności i atrakcyjności. Rachityczny przeciwnik, którego mimika twarzy nie jest najmocniejszą stroną oraz najprostszy schemat – czekam na herosów w swojej bazie, a potem niszczę planetę i ich upokarzam – to fabuła, której nie powstydziłby się żaden siedmiolatek. Dodając do tego raptem kilka fajnych dialogów i wątki niczym z telenoweli, mamy obraz nędzy i rozpaczy. Najwyraźniej nikt z decydentów Warnera i DC nie zauważył, że kino w ciągu ostatnich dwudziestu lat ewoluowało, a kreskówkowe historyjki powinny zostać w animacjach, a nie być przeszczepiane na grunt fabularnych perypetii popularnych bohaterów.

Aktorzy tego dramatu w solowych występach prezentują się niezgorzej, ale w połączeniu nie tylko nie bardzo łapią ducha drużyna, ale też interakcje między nimi zasadzają się tylko na jednej, sprawdzonej płaszczyźnie. Humorze. W innych przypadkach otrzymujemy niepokojąco absurdalne i prostackie dialogi, a sytuacji nie ratują dość przeciętne sceny konfrontacyjne, charakteryzujące się w dużym stopniu sztucznością wynikającą z nieumiejętnego lub niedopracowanego korzystania z dobrodziejstw technologii cyfrowej. Słabo wypadają sceny pod wodą, wśród społeczności Aquamana. Wątki są też natychmiast ucinane, nie mają szans na rozwinięcie, z uwagi na dość krótki czas filmu. Chyba że jest to celowy zamysł, albowiem dłuższy seans z takimi niedoróbkami byłby całkowicie niestrawny.

Również aktorzy nie zawsze potrafią sprostać powierzonym im rolom. O ile Gal Gadot i Jason Momoa nieźle wczuwają się w swoich bohaterów, szczególnie w scenach walk, o tyle mający ciągłe rozterki Bruce Wayne w kreacji Bena Afflecka oraz zdziwaczały i nadpobudliwy Barry Allen w interpretacji Ezry Millera wywołują uśmiech politowania. Dodatkowo robienie cykora z ponoć najszybszego człowieka na Ziemi to nietrafiony zabieg. Komediant w tej ekipie nie był potrzebny. Szkoda również, że postaci drugoplanowe nie odgrywają tutaj żadnej znaczącej roli. To wielkie niedopatrzenie. Identycznie jak brak wyraźniejszego zaakcentowania zagrożenia, jakie niesie pojawienie się na świecie parademonów. No właśnie, pojawienie się to zbyt wiele powiedziane, bo przybysze z kosmosu również nie są tu zbyt eksploatowani. Dużo motywów jest nieprzemyślanych lub źle wykorzystanych. Aktorzy robią, co mogą, aby trzymać fason, ale jak wciska się w ich usta kuriozalne dialogi, to nawet wysokie umiejętności nie pomogą w tym zakresie.

Liga Sprawiedliwości rozczarowuje, a to rozczarowanie jest tym większe, że przy takiej ekipie aktorskiej i zaangażowanych środkach finansowych powinniśmy dostać film jakościowo podobny do Avengers. Nic takiego się jednak nie stało i trudno nie wierzyć, że filmowe DC dość szybko runie, wypluwając dalej takie gnioty. Nadzieje rozpłynęły się wraz ze sceną po napisach i powrotem postaci będącej przejawem braku świeżych pomysłów na pchnięcie tego uniwersum w odpowiednim kierunku. Na szczęście innych komiksowych produkcji przez najbliższe lata nie zabraknie. Za filmowym DC nie ma co tęsknić. 

Ocena 3/10

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości"

Reżyseria: Zack Snyder   

Scenariusz: Zack Snyder, Chris Terrio, Joss Whedon   

Obsada:

  • Ben Affleck    
  • Henry Cavill
  • Ezra Miller
  • Amy Adams    
  • Diane Lane
  • Jason Momoa 
  • Jeremy Irons    
  • Ray Fisher 
  • Gal Gadot
  • Billy Crudup
  • Connie Nielsen
  • Ciarán Hinds
  • Jesse Eisenberg

Zdjęcia: Fabian Wagner

Muzyka: Danny Elfman  

Montaż: David Brenner, Richard Pearson, Martin Walsh  

Scenografia: Dominic Capon   

Kostiumy: Michael Wilkinson

Czas trwania: 120 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji

 


comments powered by Disqus