„Czarny młot” tom 1: „Tajna geneza” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 22-09-2017 06:41 ()


Jeff Lemire jest jednym z najzdolniejszych autorów swojego pokolenia, co udowadniał niejednokrotnie, tworząc zarówno komiksy mainstreamowe, jak i te pretendujące do miana artystycznych pereł. Jego autorskie wizje zachwycają  nie tylko dojrzałością fabularną, ale również charakterystycznym stylem graficznym. Kanadyjski twórca zasłynął trylogią Opowieści z hrabstwa Essex, które otworzyły mu wrota do kariery w największym amerykańskich wydawnictwach. Zanim jednak nakreślił historię o chłopcu wychowującym się na prowincji, w głowie kłębił mu się inny projekt. Zarzucony na lata ujrzał niedawno światło dzienne. Tym tytułem jest właśnie Czarny młot.

Można w nim zauważyć elementy pasujące do debiutanckiej historii Lemire’a, akcja również rozgrywa się na farmie, z dala od zatłoczonych metropolii.  Jej mieszkańcami jest grupa tajemniczych i dziwnych osobowości. Okazuje się, że są to superbohaterowie, którzy broniąc swojego świata przed okrutnym Antybogiem, zostali uwięzieni w równoległym świecie, a ich lider – Czarny młot – poświęcił życie w tym starciu. Teraz wydają się bezsilni, nie mogąc w pełni korzystać ze swoich mocy, skazani na banicję w świecie, który wydaje się tak różny od ich domu. Starają się nie wychylać i wmieszać w tłum, ale z czasem narastająca w nich frustracja przybiera na sile.  Pierwszy album cyklu koncentruje się na każdej z postaci, przybliża jej historię, a także nakreśla relacje między nietypowymi herosami.

Nie jest to opowieść superbohaterska sensu stricto, a herosi w trykotach nie mierzą się z problemami doskwierającymi lokalnym mieszkańcom. Lemire czyni z nich samych główną atrakcję tej obyczajowej historii.  Powoli rozwija charakter każdej z postaci, odkrywa ich przyszłość i wzajemne relacje. Umiejscowienie akcji odgrywa tu istotną rolę. Autor preferuje prowincję, co pokazał już w swoich dziełach pokroju Opowieści z hrabstwa Essex czy The Nobody, ale w tym przypadku ma ona podwójne znaczenie. Pozwala toczyć się fabule ospale, z drugiej pokazać kontrast względem bohaterów – ludzi czynu, którzy do tej pory nie siedzieli bezczynnie i nie czekali na zbawienie, a sami nieśli nadzieję. Widzimy ich niemoc i bezradną walkę z tą prowincją, która stała się dla nich prawdziwym przekleństwem.

Lemire nie poprzestaje jednak na tym. Nawet jak odsłania wcześniejsze perypetie bohaterów, to teraz pokazuje ich bardziej intymne życie. Są jakby nadzy, pozbawieni mocy, kolorowych kostiumów, pewności siebie. Pragnął przywrócić poprzedni ład, ale nie wiedzą jak, błądząc w tej niegościnnej dla nich rzeczywistości. Każda pomyłka, potknięcie może okazać się brzemienne w skutkach. Ukrywają się nie przed arcypotężnym wrogiem, a lokalną społecznością, która z pewnością zgotowałaby im krwawy lincz. Obserwowanie ich zmagań z prozą życia jest najlepszym, co Lemire mógł wymyślić. Superbohaterowie nigdy nie byli bardziej bezradni.

Lemire składa hołd Złotej Erze Komiksu w najlepszym stylu, a w pod maską jego bohaterów niejednokrotnie znajdziemy odniesienia do dobrze znanych nam komiksowych herosów. Autor z finezją przekształca doskonale znane wzorce i nadaje im świeżości.  Duża w tym również zasługa ilustracji  Deana Ormstona, którego rysunki nadają wyrazistości wizji Lemire’a, a także wpasowują się nastrojem w klasykę komiksu superbohaterskiego.

Czarny Młot to bez wątpienia jedna z ważniejszych tegorocznych premier na naszym rynku, tytuł, który pozwala spojrzeć na gatunek superbohaterski z innej strony. Lemire udowadnia, że w zalewie stereotypowych opowieści potrafi dostarczyć coś oryginalnego.

 

Tytuł: Czarny młot tom 1: Tajna geneza

  • Scenariusz: Jeff Lemire
  • Rysunki: Dean Ormston
  • Kolor: Dave Stewart
  • Okładka: Jeff Lemire
  • Wydanie: I
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 09.2017
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 180
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus