„Skład główny” tom 3 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 06-07-2017 22:05 ()


Niebawem po tym, kiedy u schyłku 2010 r. ofertę polskiej filii Egmontu uzupełnił tytuł w wykonaniu m.in. dobrze znanego polskim czytelnikom Régisa Loisela, okazało się, że owa pozycja doczekała się wręcz entuzjastycznych ocen garstki rodzimych odbiorców (w tym także piszącego te słowa) oraz chłodnego odbioru całej reszty. Efekt był taki, że niezadowalające wyniki sprzedaży uniemożliwiły kontynuowanie tego przedsięwzięcia pod szyldem wspomnianego wydawcy, a gronu wielbicieli „Składu głównego” pozostało wypisywanie zażaleń na przysłowiowy Berdyczów.

Szczęśliwie jednak doczekaliśmy tzw. lepszych czasów, a wraz z nimi kontynuacji przypadków mieszkańców wioski Notre-Dame-des-Lacs. Nie dość na tym wznowiono także tom pierwszy, a przy okazji tegorocznej odsłony Festiwalu Komiksowa Warszawa wydawnictwo Ongrys (bo właśnie ów wydawca podjął się publikacji kompletu wydań zbiorczych tej serii) do dystrybucji trafił trzeci i ostatni zbiór „Składu głównego”. Tym samym po blisko siedmiu latach od pierwszej prezentacji wspólnego dokonania Loisela, Jeana-Louisa Trippa i Françoisa Lapierre’a, również czytelnicy nad Wisłą i Narwią mają możliwość zaopatrzenia się w kompletną edycję tego cyklu.

Zapoznając się z albumami wchodzącymi w skład trzeciego wydania zbiorczego niniejszej serii, chciałoby się rzec: „Kropla drąży kamień”. A to z tego względu, że powolne, acz systematyczne sączenie nowinek obyczajowych przez osiadłego w wiosce Serge’a Brouilleta przyniosło oczekiwane przezeń efekty. Cicha, spokojna miejscowość usytuowana z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, w niespełna dwa lata przeobraża się nie do poznania. Jeszcze do niedawna wstrzemięźliwe niewiasty – i to zarówno młode, jak i nieco bardziej dojrzałe - ochoczo pląsają w rytm robiącego naonczas furorę Charlestona oraz przywdziewają pstrokate, a zarazem podkreślające ich wdzięki suknie. Na swój sposób jeszcze ciekawsze zjawiska rozgrywają się w zaciszu miejscowych domostw. Dotyczy to zresztą również Marie, centralnej osobowości tej serii, a zarazem właścicielki tytułowego Składu głównego, która po wizycie w Montrealu zaznała namiastki wielkiego świata i tym samym daje się poznać jako – ujmując rzecz umownie – kobieta wyzwolona. Zgodnie z oczekiwaniami piszącego te słowa proces przepoczwarzenia przysłowiowego grajdoła w nominalną oazę swobód wszelakich nie mógł rzecz jasna ominąć opiekuna miejscowej wspólnoty parafialnej w osobie księdza Rejeana. Co prawda już wcześniej dał się on poznać jako osobnik niedojrzały, ewidentnie niezdecydowany w kontekście podejmowania życiowych wyborów, a jego wartość jako duchowego przewodnika mieszkańców Notre-Dame-des-Lacs sprowadzała się do asystowania staruszkowi Noelowi przy budowanym przezeń statku. Dopiero w niniejszym tomie twórcy serii zdecydowali się wyłożyć wszystkie karty na stół, jadąc po przysłowiowej bandzie.

W tym też tonie ogólnie utrzymane zostały fabuły wszystkich trzech zebranych tu opowieści („Charleston”, „Kobiety”, „Notre-Dame-des-Lacs”), które za sprawą dosłowności części wątków znacznie ustępują prowadzonym z większym wyczuciem fabułom poprzednich odsłon serii. Ogólnie trudno opędzić się od poczucia, że autorom śpieszyło się z przejściem do sedna podjętej przez nich inicjatywy, tj. prezentacji procesu przeobrażenia z ich perspektywy gnuśnego społeczeństwa tradycyjnego w otwartą komunę, wolną od zahamowań w sferze obyczajowej i każdej innej. Stąd tym razem trudno mówić o rustykalnej urokliwości, z którą mieliśmy do czynienia na wcześniejszych etapach cyklu. Miast tego autorska spółka zafundowała odbiorcom swojej pracy przegląd zbieraniny niespójnych i nieprzekonujących osobowości, które niejako z dnia na dzień przechodzą nagłą i tym samym nieautentyczną przemianę. Momentami (w tym zwłaszcza w finale opowieści) skala ogólnego „przesłodzenia” jest wręcz nieznośna. O ile bowiem we wcześniejszych epizodach tej serii jej twórcy umiejętnie przeplatali sceny rustykalnej idylli z trudami codzienności, o tyle w tym przypadku mamy do czynienia z niekończącym się festiwalem uciech, równie nieprawdopodobnym, jak w przypadku wzmiankowanej chwilę temu reorientacji postaw życiowych większości mieszkańców Notre-Dame-des-Lacs. Rozczarowanie jest tym większe, że środki, którymi Loisel i Tripp zdają się posługiwać w forsowaniu „jedynej słusznej” opcji światopoglądowej, są ordynarnie dosłowne, niwelujące korzystne wrażenie obu poprzednich zbiorów.

Bez względu na utyskiwania piszącego te słowa w kontekście fabularnej strony przedsięwzięcia, także w tym przypadku nie zawiódł zespół plastyków odpowiedzialnych za jego zilustrowanie. Stąd raz jeszcze daje o sobie znać wyjątkowość połączenia talentu wspomnianych obu panów „doprawionych” kolorystyką Françoisa Lapierre’a. Mimo że sposób ujmowania rzeczywistości kreowanej w wykonaniu współtwórcy „W poszukiwaniu Ptaka Czasu” to zjawiskowość sama w sobie, to jednak trudno nie zauważyć, że pod wpływem dosycenia płynnymi przejściami pomiędzy poszczególnymi odcieniami szarości perfekcyjnie zakomponowane kadry zyskują na dodatkowej głębi i wyrazistości. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z opowieścią w dużej mierze osadzoną w realiach bliskich wciąż nie w pełni okiełznanej przyrodzie tego typu zabieg stylistyczny, pogłębiający wizualną wrażeniowość, daje poczucie trafnie dobranej strategii plastycznej. Co najmniej kilka zbliżeń oblicza Marie (m.in. na stronie 113 i 232) można uznać wręcz za popis sprawnego ujmowania emocji chwili. Owo zjawisko nie ogranicza się zresztą jedynie do wspomnianej postaci i stąd cały album wręcz tętni od różnorodności wprawnie uchwyconych nastrojów. Rzecz jasna nie mogło zabraknąć immanentnej dla stylistyki Loisela groteskizacji, dzięki czemu zagorzali entuzjaści jego talentu z dużym prawdopodobieństwem poczują się w pełni dopieszczeni. Przewaga ziemistych barw zostaje zachowana, co dopełnia spójności tegoż wydania zbiorczego z wcześniejszymi albumami.

Mimo że zwieńczenie „Składu głównego” razi ideologiczną nachalnością i ambicjami do osobliwej tresury potencjalnych czytelników, to wciąż tytuł pozytywnie wyróżniający się na tle reszty bogatej oferty naszych wydawców, z niepowtarzalną atmosferą, galerią charakterystycznych osobowości, a nade wszystko pięknie zilustrowany. Wielbicieli komiksu frankofońskiego do zapoznania się z tą propozycją wydawniczą zapewne przekonywać nadmiernie nie trzeba. Niewykluczone jednak, że także ci spośród czytelników, którzy na ogół zwykli przyswajać innego typu odmiany komiksu również mogą liczyć na ogólnie satysfakcjonującą lekturę.

 

Tytuł: „Skład główny” tom 3

  • Tytuł oryginału: „Magasin Général: Charleston. Lesfemmes. Notre-Dame-des-Lacs”
  • Pomysł serii: Régis Loisel
  • Scenariusz i rysunki: Régis Loisel i Jean-Louis Tripp
  • Kolory: François Lapierre
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Jakub Syty
  • Wydawca wersji oryginalnej: Casterman
  • Wydawca wersji polskiej: Ongrys
  • Data premiery wersji oryginalnej: 4 listopada 2015 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 24 maja 2017 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 21,5 x 29 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 280
  • Cena: 135 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w formie osobnych albumów: „Charleston” (23 listopada 2011), „Lesfemmes” (17 listopada 2012) i „Notre-Dame-des-Lacs” (15 października 2014).

Dziękujemy wydawnictwu Ongrys za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus