Stała się bezwzględna i przebiegła jak Jason Bourne - "Okrucieństwo" Stotta Bergstroma

Autor: Bukowy Las Redaktor: Motyl

Dodane: 04-07-2017 21:50 ()


Gwen Bloom mieszka tylko z ojcem, pracującym w Biurze Bezpieczeństwa Dyplomatycznego. Często podróżuje z nim po świecie, dzięki czemu mówi pięcioma językami i potrafi przetrwać z najbardziej niezbędnym bagażem. Poza tym jest niezłą gimnastyczką i uczy się w nowojorskiej szkole dla dzieci bogaczy i dyplomatów. Jej życie wywraca się do góry nogami, kiedy ojciec znika bez śladu podczas misji w Europie. A córka dowiaduje się, że był agentem CIA. Oficjalne poszukiwania kończą się fiaskiem. Dziewczyna nie przyjmuje tego do wiadomości i postanawia, że sama odnajdzie ojca. Zmienia tożsamość i rozpoczyna własną krucjatę. Staje się twardą młodą kobietą, wymierzającą sprawiedliwość. Tropy prowadzą ją do paryskich slumsów, nocnych klubów Berlina i wreszcie do siedziby mafijnej rodziny w Pradze. Wie, że aby przeżyć i uratować ojca, musi postępować tak okrutnie, jak ludzie, którzy go uwięzili.

DO CZEGO JESZCZE BĘDZIE MUSIAŁA SIĘ POSUNĄĆ, BY URATOWAĆ OJCA?

„Bergstrom znakomicie opisuje metamorfozę Gwen z nieśmiałej licealistki w bezwzględną zabójczynię, pamiętając również o cenie, jaką zapłaciła za tę przemianę. Okrucieństwo to mroczna historia pełna nagłych zwrotów akcji”. PUBLISHERS WEEKLY

„Wyobraźcie sobie, że Jason Bourne ma siedemnaście lat i jest dziewczyną. To chyba najkrótsze podsumowanie Okrucieństwa – historii o sprycie, niebezpieczeństwie, dawaniu w kość (tak, i to dosłownie). Uważaj, Katniss: nadchodzi Gwendolyn. Ta dziewczyna skopie ci tyłek!”. JON PAGE

 

 

Kolejny SMS, kolejna wystukana kciukiem odpowiedź. Roman pochyla się ku mnie i mówi:

-Przepraszam, muszę lecieć.

-Ale wszystko w porządku? - pytam.

-To… słuchaj, muszę się z kim spotkać. W interesach.

-Rozumiem.

-Chodzi o to, że… wiesz, obecnie nie szukam nikogo na stałe - wyjaśnia, po czym wyjmuje z kieszeni gruby rulon banknotów i wręcza mi kilka z nich.

-Na taksówkę do domu - dodaje. Rzuca na stół jeszcze parę, regulując rachunek za napoje i wbiega po schodach na górę. Zastanawiam się, z kim musi się tak nagle spotkać… i w jakiej sprawie? Czekam chwilę, a potem idę za nim.

Na zewnątrz tłoczą się turyści w T-shirtach, między którymi łatwo śledzić Romana w eleganckim garniturze. Podążam ulicą, zachowując bezpieczną odległość, pilnując, żeby między nami zawsze znajdowało się kilkanaście osób. Po bruku trudno mi chodzić w butach na obcasach, więc zdejmuję je i niosę w dłoni. Ktoś gwiżdże na mój widok, ktoś inny składa mi niewybredną propozycję. Ignoruję ich i trzymam się tropionej zwierzyny.


comments powered by Disqus