„Batman” tom 9: „Bloom” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 25-06-2017 22:53 ()


Stwierdzenie, w myśl którego Gotham to jedna z najbardziej niebezpiecznych metropolii uniwersum DC (nie wyłączając ośrodków miejskich zamieszkiwanych przez agresywnych Khundów, a może nawet stołecznego grodu planety Apokalips) to co najwyżej eufemizm wymagający głębszego rozpoznania tematu. Wszak jakby mało było wydarzeń znanych jako „rok zerowy”, osobliwych gier Jokera i machinacji Trybunału Sów na scenę wkracza kolejny, zupełnie nowy oponent z ambicjami dotkliwego sponiewierania mieszkańców miasta strzeżonego niegdyś przez zamaskowane alter ego Bruce’a Wayne’a.

Pan Bloom (bo o nim właśnie mowa) zadanie ma znacząco ułatwione. Wszak Mroczny Rycerz przepadł w niewyjaśnionych okolicznościach, a pomimo starań zarówno lokalnych władz, jak i jego naśladowców Gotham po raz kolejny chyli się ku upadkowi. Posługując się nieznaną wcześniej odmianą biotechnologii, Bloom przeobraża zainfekowanych przezeń osobników w sobie podobne monstra, czego konsekwencją jest – który to już raz - chaos i terror na ulicach rodzinnego miasta Batmana. Nawet tuzy lokalnego półświatka (wśród nich nie mogło rzecz jasna zabraknąć Oswalda Chesterfielda Cobblepota znanego w „branży” jako Pingwin) zdają się w obliczu ekspansywnego szaleńca bezradni. W zaistniałej sytuacji korzystający z uroków życia wolnego od dramatycznych eskapad Bruce Wayne nie może pozostać obojętny. Tym bardziej że proceder Blooma nie omija również ośrodka dla młodzieży, w którym zwykł on się na tym etapie udzielać.

Zapewne dla nikogo zaskoczeniem nie będzie, że niniejszy album (co zresztą wprost sugeruje zdobiąca jego okładkę ilustracja) to wielki powrót jedynego, prawdziwego (w tym akurat przypadku sformułowanie całkowicie uzasadnione) Batmana. Wyzwanie, jakim okazało się dla mieszkańców Gotham aktywność wzmiankowanego chwilę temu adwersarza, wręcz wymusiło ten stan rzeczy. Odpowiedzialny za skrypt tej opowieści Scott Snyder posłużył się ku temu rozwiązaniem fabularnym znanym jako deus ex machina. Można zatem rzec, że zdecydował się on na tzw. łatwiznę, posługując się zgranym od starożytności schematem. Co by jednak o tym scenarzyście nie mówić (m.in. zarzuty dotyczące nie zawsze trafnych finałów tworzonych przezeń opowieści – vide „Miasto Sów”), jest on władny do przeobrażania często eksploatowanych schematów w świeżą jakość fabularną. Pomimo dużej aktywności w podjętym przezeń fachu także w tej opowieści trudno dopatrywać się znamion wypalenia. Znać za to dobrze pojmowaną epickość, niezgorsze wyczucie dramatyzmu, przemyślane użytkowanie licznej obsady tej fabuły oraz sporo inwencji w zakresie prób wzbogacania mitologii Batmana o nowe elementy. Oczywiście nie wszystkie z nich mają szansę pełnej akceptacji ze strony zadeklarowanych fanów perypetii Mrocznego Rycerza; niemniej już tylko ta okoliczność sytuuje Snydera wśród twórców o ambicjach wyrastających ponad powielanie zastanych rozwiązań fabularnych oraz dorobku najbardziej cenionych twórców tej marki.

Jak przystało na docenionego autora komiksowych horrorów („Severed”, „Amerykański wampir”), również tutaj nie mogło zabraknąć akcentów jak z horrorów. Sam zresztą Bloom to postać niczym z koszmaru sześciolatka, w wymiarze wizualnym znacząco różniąca się od większości głównych sparingpartnerów Zamaskowanego Krzyżowca. Wątek romantyczny, mimo że niezbyt rozbudowany, stanowi jednak istotny składnik tej opowieści, dodatkowo podkreślający ofiarność i poświęcenie Bruce’a Wayne’a. Co prawda nie wszystkie motywy i rozwiązania fabularne okazały się (przynajmniej z punktu widzenia piszącego te słowa) właściwie dobrane i poprowadzone (np. udział aspirującego do roli nowego Robina Duke’a Thomasa). Całość jednak zachowuje znamiona spójnego utworu i tym samym stanowi udany epilog krótkotrwałej, acz dotkliwej absencji – powtórzmy raz jeszcze – jedynego, prawdziwego Batmana.

Nieco odmiennie rzecz ma się z warstwą plastyczną tego tytułu. A to z tego względu, że część składających się nań epizodów zilustrował nie tylko etatowy rysownik tej serii – tj. wspierany przez Danny’ego K. Mikiego Greg Capullo – ale też dobrze znany Snyderowi Yanick Paquette. Obaj bowiem mieli sposobność współpracować niewiele wcześniej przy serii „Swamp Thing vol.5”. Dodajmy, że z dużym powodzeniem. Tak też sprawy mają się i tutaj, jako że bardziej realistyczna niż w przypadku niegdysiejszego współtwórcy dziejów Spawna stylistyka, przyczynia się do urozmaicenia wizualnej strony tego przedsięwzięcia. Wysoką formę zachowuje zresztą także wzmiankowany duet, podkreślający dynamicznym kadrowaniem katastroficzną wymowę scenariusza. Uzupełnieniem dla tytułowej opowieści jest zilustrowana przez zjawiskowego Seana Murphy’ego nowelka „Dwadzieścia siedem”, w której dochodzi do nałożenia się dwóch znaczących z punktu widzenia Bruce’a płaszczyzn chronologicznych. Całość pointuje obszerna galeria ilustracji ukazujących konfrontacje Mrocznego Rycerza z jego zdecydowanie pogodniej usposobionym kolegą po fachu z Metropolis. Owe kompozycje są z tym większym przekonaniem godne polecenia, że wśród ich autorów odnajdujemy takich wirtuozów kreski i plamy jak Neal Adams, Walter Simonson, Alex Ross oraz zapowiedziany gość tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksów i Gier w osobie Jima Lee.

Opowieść o kolejnym szaleńcu, który upatrzył sobie Gotham na żer dla swoich perwersji, zapewne nie przekona nieprzekonanych do modelu reinterpretacji mitologii Mrocznego Rycerza zaproponowanej przez Snydera. Zachowuje bowiem wszystkie cechy stylistyczne poprzednich odsłon tej serii w wykonaniu tego scenarzysty. Zawodu nie doznają natomiast czytelnicy, którzy pogodzili się z zaistniałymi po restarcie uniwersum DC modyfikacjami bądź też zaakceptowali je już na etapie otwierającego tę serię „Trybunału Sów”.

 

Tytuł: „Batman” tom 9: „Bloom”

  • Tytuł oryginału: „Batman Volume 9: Bloom”
  • Scenariusz: Scott Snyder
  • Szkic: Greg Capullo, Yanick Paquette, Sean Murphy
  • Tusz: Danny K. Miki
  • Kolory: FCO Plascencia, Nathan Fairbairn, Matt Hollingsworth
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska 
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 13 września 2016 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 7 czerwca 2017 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 200
  • Cena: 75 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięcznikach „Batman vol.2” nr 46-50 (styczeń-maj 2016) i „Detective Comics vol.2” nr 27 (marzec 2014) .

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus