Patricia Briggs „Zew księżyca” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 23-06-2017 07:59 ()


Zazwyczaj stronię od książek zagranicznych autorów, tym bardziej od tych pisanych przez kobiety. Nie jestem szowinistą, zwyczajnie po kilku podejściach i rozczarowaniach stwierdziłem, że powieści spod damskiej ręki nie są dla mnie. Oczywiście jest kilka chlubnych wyjątków. Z całą pewnością zaliczyć do nich mogę „Zew księżyca” Patricii Briggs. Książka ta została mi w zasadzie wepchnięta, zanim zdążyłem zorientować się, co właściwie zaszło, ale muszę powiedzieć, że jestem zadowolony, że tak się stało.

W pierwszym odczuciu byłem zdegustowany. Spodziewałem się kopii „Zmierzchu”. Wniosek był logiczny, bo na fali popularności zawsze można wypromować markę podobną, a wygłodniali fani łykną haczyk na tyle głęboko, że autor i wydawca zarobią. Jakże się pomyliłem. Co więcej, swój błąd zrozumiałem już po pierwszych kilku stronach.

Mercedes Thompson zwana po prostu Mercy, właścicielka warsztatu mechaniki samochodowej i przy okazji zmiennokształtna, wplątuje się w intrygę, która wstrząśnie względnie uporządkowanym światem nieludzi. Wszystko zaczyna się od niepozornego młodzieńca, który staje w drzwiach warsztatu Mercy. Potem trup ściele się gęsto, a nieufność wyznacza niebezpieczną drogę dla bohaterów. W fabułę wpleciony jest wątek związany z przeszłością głównej bohaterki i jej związku z wilkołakami. Jest też miejsce na dość osobliwy wątek miłosny, który jest zarysowany minimalnie i nie dominuje nad fragmentami pełnymi akcji.

Na uwagę zasługują także postaci poboczne, które wspierają Mercy. Każda z nich ma jakąś rolę do odegrania i zestaw cech oraz głębię fabularną, która odróżnia jednego bohatera od drugiego. Jest to dobrze rozegrane, bo czytając, nie mamy wrażenia, że oprócz głównej bohaterki wszyscy są bezpłciowi i stanowią tylko tło. Bez tych charakternych postaci drugiego planu Mercy nie mogłaby zaistnieć

Uniwersum, w którym rozgrywa się fabuła, zostało tylko wstępnie przedstawione. Autorka pokazała czytelnikom jedynie fragment większej historii, zostawiając szerszy obraz na później. Na szczęście nic nie zostało zawieszone w próżni, ponieważ są odniesienia do wydarzeń, które kształtowały świat do danego momentu. Wspomnianych jest wiele elementów, które mogę stanowić punkt wyjścia do dalszych tomów, a na kartach „Zewu krwi” są tylko zasygnalizowane. Jest to bardzo dobry zabieg. Bohaterka bierze udział w wydarzeniach ważnych z punktu widzenia jej znajomych i otoczenia, które mogą być zarówno ważne, jak i zupełnie marginalne dla uniwersum.

Wizualnie okładka jest ładnie wykonana. Postać Mercy jest przedstawiona dość erotycznie, ale nie nachalnie. Ciemne tło dobrze podkreśla tematykę wilkołaczo-wampiryczną. Trochę szkoda, że wewnątrz nie znalazło się miejsce dla ilustracji wykonanych w podobnym stylu, co okładka. Mimo że grafika nie jest fotorealistyczna, to kobieca postać nie jest w żaden sposób przerysowana. Może wyraz twarzy Mercy jest nieco dziwny, ale to już ewidentne czepianie się z mojej strony.   

„Zew krwi” to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Żałuję, że trafiłem na tę książkę tak późno. Chyba jest to wina przywołanego już wcześniej „Zmierzchu”, który ustawił mnie na podświadome ignorowanie wszystkiego, co ma związek z wilkołakami i wampirami. Na szczęście przygody Mercedes Thompson są zupełnie inne i dają się czytać lekko i przyjemnie, bez żadnych niekontrolowanych odruchów. Książka ta ma świetnie skonstruowaną fabułę i jest pełna akcji. Zdecydowanie polecam tym, którzy do tej pory nie poznali Mercy bliżej. Z chęcią sięgnę po kolejne tomy.

Tytuł: „Zew księżyca”

  • Autor: Patricii Briggs
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Miejsce wydania: Lublin
  • Data wydania: 03.2017 r.
  • Format: 125x195 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: I
  • Stron: 424
  • Cena: 39,90 zł

 


comments powered by Disqus