„Ołtsajders. Jeźdźcy Walhalli” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 19-06-2017 11:57 ()


Wprawdzie autor komiksu już we wstępie sygnalizuje, że motywem przewodnim „Jeźdźców Walhalli” jest motoryzacja, ale po lekturze nasuwa się wniosek nieco inny. Owszem samochody odgrywają tu rolę dość istotną, ale jednak na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się systematyczne próby ukazania burzliwego i pełnego intelektualno-emocjonalnych podniet życia codziennego niepokornej radomskiej młodzieży. Paweł Gierczak, wspominając z nostalgią czasy PRL-u – i jednocześnie swej młodości – przedstawia nam szaleńcze przygody ekipy miłośników alkoholu, płatnej miłości oraz samochodów.

Trzon komiksu stanowią cztery opowieści. „Fury Road” to krótka relacja z szaleńczej pogoni policji za… maluchem, jaka rozegrała się na ulicach Radomia w roku 2006. „Road to Hell” oraz „Easy Riders” to z kolei dwie wariacje na ten sam temat. Przedstawiają one zakończoną spektakularną strzelaniną z udziałem zastępów policji i śmigłowca, samochodową ucieczkę trzech gangsterów mknących fiatem 125p. Najpierw widzimy te zdarzenia z punktu widzenia siedzącego w samochodzie trzynastolatka, zafascynowanego scenami, które dotąd można było oglądać tylko na filmach, by za chwilę obejrzeć je jeszcze raz, tym razem w kolorze i ze wszystkimi szczegółami zapewnianymi przez szeroką filmową perspektywę. Czwarta historia, zatytułowana „Wasteland Warriors”, to kronika burzliwego wypadu w poszukiwaniu miłosnych uniesień. Niestety Jankes, Pepe, Szumi, Johan i Gierek, do których później dołącza dość porywczy Karakan, napotykają poważne problemy w realizacji owych romantycznych zamierzeń. Pomiędzy tymi historiami znajdziemy kilka materiałów dodatkowych. Są to między innymi fanarty poświęcone „Ołtsajdersom” przygotowane przez innych autorów (Nikodema Cabałę, Jarosława Titlińskiego, Macieja Pałkę i Misiora Cudaka) oraz rysunki samego Pawła Gierczaka, na których uwiecznił on kultowych bohaterów komiksowych lat osiemdziesiątych (Tajfun, Tytus, Profesorek Nerwosolek wraz z ekipą). Poza tym znalazło się tu miejsce na kilka zdjęć Gangu Bobasów oraz kolejny epizod „Opowieści dzielnicowych”. Całość jest zatem dość zróżnicowana.

Od razu trzeba podkreślić, że historie Gierczaka nie niosą rzecz jasna żadnego poważniejszego filozoficznego przesłania. Jest to raczej nostalgiczna podróż do wyidealizowanych czasów PRL. Do czasów, które przecież nie tylko chwacka ekipa z Radomia wspomina dziś z pewnym rozrzewnieniem. Burzliwa młodość i wszystkie jej przywileje zostały tu nieco zmitologizowane, podkoloryzowane i bardzo sprawnie przełożone na komiksowe kadry. Rezultat tego przedsięwzięcia jest zaskakująco ciekawy, głównie dzięki umiejętności snucia dynamicznej i intrygującej opowieści… o niczym. Co więcej, Paweł Gierczak sprawnie i z wyczuciem kontrastuje pełen wulgaryzmów język, jakim posługują się jego bohaterowie, z niemal wykwintną narracją, uzyskując dzięki temu komiczny rezultat.

Atutem komiksu jest również warstwa graficzna. Jak się okazuje społeczno-kulturowy krajobraz początków polskiej transformacji ustrojowej widziany oczami nastolatka, miał w sobie spory komiksowy potencjał, który Paweł Gierczak z wyczuciem wydobywa i umiejętnie przetwarza na surowe, undergroundowe rysunki. Peerelowska rzeczywistość zostaje tu zamieniona na brudne, czarnobiałe kadry, które ukazują oczom odbiorcy świat rzeczywiście bardzo przypominający postapokaliptyczne realia rodem z „Mad Maxa”. Rysunki stanowią swoistą mieszankę stylistyk, kojarzącą się nieco z pracami Simona Bisleya (co jest szczególnie widoczne w przypadku jedynej kolorowej historyjki pt. „Easy Riders”) i Franka Millera. Dynamiczne pościgi, spektakularne kraksy i epickie walki ukazane na tle poszarzałych blokowisk i zrujnowanych kamienic prezentują się wyjątkowo smakowicie.

Jeśli ktoś szuka w komiksie złożonych struktur narracyjnych, ukrytych motywów i symboli, to od razu powinien sobie „Ołtasajdersów” odpuścić. Jednak dla wszystkich ceniących sobie bezkompromisowe podejście do opisywania rzeczywistości, solidne komiksowe rzemiosło oraz niebanalne poczucie humoru podane w undergroundowej stylistyce, komiks Pawła Gierczaka okaże się na pewno interesujący. Warto potraktować go po prostu jako niezobowiązującą lekturę oraz doskonałą okazję do obcowania z dosadną, choć niepozbawioną walorów literackich, polszczyzną. Jak bowiem mawia Jerzy Pilch, który zresztą podobnie, jak Karakan jest miłośnikiem klasyków, „język bez wulgaryzmów, to jest cywilizacyjna zapaść. Nie ma upojniejszego efektu literackiego niż wykwintna fraza sporadycznie krwistą kurwą skontrapunktowana”. Wprawdzie Gierczak kontrapunktuje swoje frazy tym pięknym staropolskim słowem (oraz kilkoma innymi) znacznie częściej niż sporadycznie, ale efekt i tak jest upojny.

 

Tytuł: „Ołtsajders. Jeźdźcy Walhalli”

  • Scenariusz: Paweł „Gierek” Gierczak
  • Rysunki: Paweł „Gierek” Gierczak, Jarosław Zieliński, Maciej Pałka, Nikodem Cabała, Michał Rzecznik, Misior Cudak
  • Wydawca: Wydawnictwo Kameleon
  • Data wydania: 2017
  • Objętość: 104 stron
  • Format: 240x160
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: czarno-biały, kolorowy
  • Cena: 29,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Kameleon za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus