„Batman – Detective Comics” tom 6: „Ikar” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 08-02-2017 21:22 ()


Kolejny tom przygód Detektywa w Pelerynie w ramach jego najstarszej serii i kolejna zmiana warty na stanowiskach autorskiej spółki. Tym razem, po delikatnie rzecz ujmując, niezbyt porywających wyczynach Tony’ego Daniela oraz znacznie lepiej odebranym stażu Johna Laymana i wspierających go plastyków (m.in. coraz śmielej poczynającego sobie Jasona Faboka), rola kreatorów wspomnianego miesięcznika przypadła zespołowi kierowanemu przez całkiem nieźle rozpoznawalnego przez polskich czytelników Francisa Manapula.

Wszak to właśnie w jego wykonaniu (a przy okazji współpracującego z nim Briana Buccellato) mamy sposobność poznawać losy Barry’ego Allena, rewitalizowanego Flasha doby Srebrnej Ery. Jak widać, gremium włodarzy DC Comics na tyle doceniło jego wysiłki przy tworzeniu tytułu poświęconego Najszybszemu Żyjącemu Człowiekowi, że zdecydowało się powierzyć mu również „Detective Comics vol.2”. Jak wywiązał się z tej roli zarówno sam Manapul, jak i reszta jego drużyny? Przynajmniej na etapie niniejszego tomu można śmiało uznać, że nie gorzej niż zazwyczaj chwalony John Layman. Co więcej, udało się uniknąć powielania pomysłów scenarzysty serii „Chew” i tym samym czytelnicy otrzymali może nie tyle zupełnie nową jakość, ile za to opowieść rozgrywaną według nieco odmiennych prawideł niż miało to miejsce w poprzednich odsłonach tej serii. Wymyślny, zaawansowany technicznie ekwipunek nie przytłacza osobowości tytułowego protagonisty, a detektywistyczny aspekt jego przygód – zgodnie przecież z tytułem miesięcznika, z którego zaczerpnięto zebrane w albumie opowieści – został odpowiednio wyeksponowany.

Punktem wyjście dla głównego wątku jest śledztwo w sprawie śmierci Eleny Aguili, wspólniczki, a nade wszystko przyjaciółki Bruce’a Wayne’a. Zainspirowana jego przemożną chęcią uczynienia z Gotham choćby minimalnie lepszego miejsca do życia, rzeczona zdecydowała się osiedlić w cieszącym się wątpliwą sławą mieście oraz wesprzeć go w zadeklarowanych zamierzeniach. Wraz z nią przybywa również jej lubująca się w motocyklowych wyczynach córka, niegdyś uzależniona od narkotyku znanego pod nazwą Ikar. To właśnie w efekcie przesycenia tą substancją umiera Elena, do tego niemal na rękach Bruce’a, który tym samym staje się dla miejskiej policji głównym podejrzanym. Sprawa jest tym bardziej problematyczna, że jej rozwikłania podejmuje się detektyw Harvey Bullock, słynący z gburowatości i nieokrzesania, a także braku choćby śladowej sympatii dla Zamaskowanego Krzyżowca.

Mimo że Manapul wirtuozem scenopisarstwa raczej nie jest i zdecydowanie lepiej wypada w roli autora warstwy plastycznej, to jednak zasygnalizowana wyżej pozytywna ocena niniejszego tomu nie jest przypadkowa. Zaproponował on bowiem fabułę może nie nadmiernie skomplikowaną, ale za to spójną i bez znaczących dziur logicznych. Wykazał przy tym (podobnie zresztą jak przed laty m.in. Alan Grant i Peter Milligan), że do wytworzenia poczucia wszędobylskiego zagrożenia nie zawsze konieczna jest aktywność tzw. dziwolągów w osobach Jokera czy Mr. Freeza. Toteż miast z kolejnymi wybrykami wspomnianych Batman zmuszony jest borykać się z infiltracją mniej zamożnych dzielnic Gotham przez dystrybutorów Ikara, motocyklowym gangiem z tradycjami sięgającymi pięciu pokoleń wstecz, znanym z zamiłowania do drapieżnych głowonogów liderem jednej z frakcji lokalnego półświatka oraz wiecznie „najeżonym” Bullockiem. Równocześnie znać echa wydarzeń rozgrywających się w innych tytułach z udziałem Mrocznego Rycerza, czego przejawem są odniesienia zarówno do serii „Wieczny Batman”, jak i tragicznej śmierci Damiana „Robina” Wayne’a. W tej sytuacji aż dziw, że Bruce znajduje jeszcze czas na działalność w ramach Ligi Sprawiedliwości, nadzór nad rodzinnym przedsiębiorstwem oraz dbanie o sławę beztroskiego bawidamka miast bez końca oklejać się plastrami po licznie otrzymywanych razach. Poetyka konwencji superbohaterskiej rządzi się jednak nieco odmiennymi prawidłami, z których Francis Manapul potrafi – przynajmniej w przypadku tej serii – robić właściwy użytek.

Przy rozrysowywaniu tej opowieści zespół twórców zastosował nieco bardziej stonowany kolorystycznie wariant maniery z pogranicza stylu animacyjnego i realistycznego. Ów znany choćby z serii „Flash vol.4” amalgamat prezentuje się w tym przypadku nadspodziewanie dobrze. O ile skłonność ku wrażeniowości Manapula została w pełni zachowana, o tyle Buccellato zmodyfikował nieco dobór barw zgodnie z nastrojowością opowieści z udziałem Mrocznego Rycerza. Dostrzegalna jest również świeżość konceptualna w zakresie podsycania dramaturgii za pomocą przemyślanego kadrowania (jak np. scena natknięcia się przez Batmana na speca od tzw. łamania „szkitów" w osobie niejakiego Sumo). Dowolne różnicowanie perspektywy nie sprawia twórcom tego przedsięwzięcia najmniejszego problemu, a dynamika scen konfrontacyjnych zostaje trafnie uchwycona. Co więcej, nie zabrakło również pomysłów w kontekście sekwencji dialogowych, co tym korzystniej świadczy o talentach i umiejętnościach twórców warstwy plastycznej „Ikara”. Uwagę przykuwa ponadto przemyślana, a przy tym interesująca plastycznie aranżacja okładek poszczególnych epizodów tej opowieści.

Jak niemal zawsze w przypadku wydań zbiorczych w ramach kolekcji Nowe DC Comics także i tym razem nie zabrakło dodatku, na który złożyły się szkice i podmalówki wybranych plansz, a także zestaw alternatywnych okładek wydania zeszytowego. Wśród nich odnajdujmy m.in. kompozycję w wykonaniu Jima Steranko („X-Men: Zmierzch mutantów”, „Nick Fury: Agent S.H.I.E.L.D.”) przygotowaną specjalnie z okazji 75. rocznicy debiutu Mrocznego Rycerza oraz ilustrację autorstwa Mike’a i Laury Allredów („Madman Adeventures”, „Vertigo Jam”) nawiązującą do serialu telewizyjnego z Adamem Westem jako odtwórcy roli Bruce’a Wayne’a.

Reasumując, chciałoby się rzec: „Panie i panowie! Oto Batman, detektyw z krwi i kości!”. Tak bowiem jawi się ów bohater w niniejszej odsłonie swoich przypadków. Nie nadużywający nadmiernie efektownych gadżetów, bazujący przede wszystkim na swoich umiejętnościach, kondycji oraz przenikliwym intelekcie – krótko pisząc – Batman, za którym przynajmniej część czytelników pamiętających pierwszą połowę lat 90. minionego wieku wciąż zdaje się tęsknić. „Ikar” ogólną jakością co prawda nie oszałamia, niemniej przynajmniej w przekonaniu piszącego te słowa zawiera w sobie posmak atmosfery opowieści z Mrocznym Rycerzem ze wspomnianych chwilę temu czasów, wzbogaconą o współczesne metody narracji. Dodajmy do tego cieszącą oko oprawę plastyczną, a otrzymamy solidną jakość z widokami na jeszcze bardziej udaną kontynuację.

 

Tytuł: „Batman – Detective Comics” tom 6: „Ikar”

  • Tytuł oryginału: “Batman Detective Comics Volume 6: Icarus”
  • Scenariusz: Francis Manapul, Brian Buccellato
  • Szkic i tusz: Francis Manapul, Werther Dell’edera, Jorge Fornés, Scott Hepburn
  • Kolory: Brian Buccellato, John Kalisz, Lee Lougridge, Jon Proctor
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska  
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 20 maja 2015 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 25 stycznia 2017 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,5 x 26,5 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 176
  • Cena: 75 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Detective Comics vol.2” nr 30-34 (czerwiec-wrzesień 2014) oraz „Detective Comics Annual” nr 3 (wrzesień 2014).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus