„Thunderbolts" tom 3: „Nieskończoność" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 10-12-2016 23:11 ()


Trzeci tom Thunderbolts niewiele wnosi do eventu Marvela, mimo że na jego okładce znajdziemy tytuł „Nieskończoność”, a dokładniej potyczka z Thanosem jest tłem wydarzeń rozgrywających się na łamach niniejszego albumu. Tłem zmuszającym ekipę Rossa do reakcji, ale wydarzenia związane z najazdem kosmitów nie odgrywają tak znaczącej roli, toteż przygody grupy wyrzutków można czytać bez konieczności zapoznania się z całą „Nieskończonością”.

Po dwóch poprzednich tomach, które nie były zbyt udane, nic już chyba nie jest w stanie zadziwić w przygodach Thunderbolts. Jednak Marvel najwyraźniej również dostrzegł słaby start tej serii, bo zdecydował się zmienić grupę twórców pracujących nad niniejszym komiksem. I tak podziękowano Danielowi Wayowi, a jego miejsce zajął Charles Soule. Z jakim skutkiem? Niewiele lepszym.

Pierwsza opowieść w komiksie skupia się na osobie Mercy, która do tej pory nie brała czynnego udziału w poczynaniach wybrańców Rossa, ale przewijała się gdzieś na dalszym planie komiksu. Poznajemy jej historię, motywację oraz warunki współpracy z Czerwonym Hulkiem. Później otrzymujemy właściwą fabułę, a mianowicie Ross postanawia wprowadzić nową zasadę tej zabawy, czyli misja za misję. Jego wybrańcy powstrzymują jakiegoś szaleńca, a potem drużyna pomaga uregulować sprawy jednego z jej członków. Na początku wybór pada na Franka Castle, który chciałby pozbyć się mafijnej rodziny Paguro z Nowego Jorku. W związku z tym wszyscy wyruszają z misją wypełnienia życzenia Punishera, jednak pechowo trafiają na atak kosmitów na miasto. Część drużyny postanawia wypełnić zadanie, druga część dokopać obcym, a Deadpool udaje się na poszukiwanie pizzy. Natomiast zeszycik zamykający zbiorek przybliża nietypowe marzenie Leadera, który… no właśnie, akurat ten epizod warto przeczytać samemu.

Do pokazania rzeźni na planszach nie potrzeba wyszukanego scenariusza i tej zasady trzyma się kreator niniejszego albumu. Fabuła trzeciego tomu nie sili się na oryginalność, można wręcz rzec, że jest prosta jak budowa cepa. Podzielenie Thunderbolts na małe drużyny działa z korzyścią, bo pozwala nieco rozładować zatrzęsienie niepotrzebnych czy wręcz nudnych dialogów. Wątek Deadpoola z kolei pokazuje dobitnie, że na tle pozostałych bohaterów tej opowieści ma on niewiele do zaoferowania, a scenarzysta nie ma pojęcia co może zrobić z tą postacią, poza nieśmieszącymi wygłupami z jego udziałem. Również potencjał mocy Mercy i jej wykorzystanie na potrzeby walki z obcymi to takie trzymanie potwora na umownej smyczy, a w razie jej zerwania, żaden z ekipy Rossa nie dałby rady chodzącej śmierci. Poziom abstrakcji przekracza tu już granicę absurdu. Czarę goryczy przelewa wypuszczenie bez konkretnej przyczyny mgieł terrigenu. Widać, że Soule nie panuje nad fabułą, mnożąc kurioza. Najciekawsze postaci, czyli Venom i Elektra, ponownie są spychane nieco na dalszy tor, a szkoda.

Wraz ze zmianą głównego scenarzysty nastąpiła zmiana rysownika. Pierwszy zeszyt narysował jeszcze znany z poprzedniego tomu Phil Noto i jego styl prezentuje się najkorzystniej. Z kolei najdłuższa historia, zilustrowana przez Jefte Palo jest mocno karykaturalna, uproszczona, niepasująca do występujących tu postaci. Marvel szuka rozwiązania, aby urozmaicić przygody Thunderbolts, ale bez większego powodzenia.  

„Nieskończoność” to lektura na raz, do zapomnienia, bo nie ma tu zapadających w pamięć momentów czy wyrazistych występów bohaterów. Im więcej zeszytów tej serii czytam, tym bardziej dochodzę do przekonania, że taki wybór bohaterów do tej ekipy był po prostu przestrzelonym pomysłem, którego realizację powierzono przeciętnym wyrobnikom. Zdecydowanie najsłabszy tytuł w ofercie Marvel Now publikowanej na naszym rynku.

 

Tytuł: „Thunderbolts" tom 3: „Nieskończoność"

  • Scenariusz: Charles Soule
  • Rysunek: Phil Noto, Jefte Palo, Gabriel Hernandez Walta
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data publikacji: 23.11.2016 r.
  • Tłumaczenie: Paulina Braiter
  • Liczba stron: 156
  • Format: 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus