"Lego Liga Sprawiedliwości: Na ratunek Gotham" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 25-10-2016 20:52 ()


Przyznam się bez bicia, nie lubię Batmana. A w zasadzie nie lubię filmów, w których nietoperek współpracuje z innymi bohaterami. Nie ze względu na jakieś szczególne wady samego uszatego, ale za to, że armia jego fanów zawsze okrzyknie, że „Batman jest najlepszy i na wszystko ma plan”. Po prostu postać tę obrzydzili mi skutecznie jego fani. Kocham za to klocki LEGO we wszystkich formach i odmianach. W jaki więc sposób ocenić mam produkcję, która łączy w sobie dwie rzeczy wywołujące we mnie tak skrajne emocje?

„Na ratunek Gotham” jest obrazem skierowanym zdecydowanie do młodego widza, najprawdopodobniej nawet nie takiego, dla którego LEGO przygotowało zestawy 7-12 lat. Siłą rzeczy musi to być więc produkcja prosta i łatwo strawna dla nawet najmłodszych odbiorców. Wysnuto więc prostą i pasującą do postaci Batmana jak pięść do nosa opowiastkę, kręcącą się wokół faktu, iż Batman zostaje w ramach urodzin swojego nietoperzowego alter ego zmuszony do wyjazdu na wakacje, a jego ukochanym miastem pod jego nieobecność zajmą się pozostali członkowie Ligi Sprawiedliwości. Nietrudno się domyślić, że zamysł szybko bierze w łeb. W czasie wakacyjnego wyjazdu Batman zostaje wplątany w intrygę, w której centrum stoi jego dawny mentor, a sytuacja w Gotham szybko wymyka się spod kontroli, gdy w iście kretyński sposób Superman doprowadza do masowej ucieczki niemilców z Azylu Arkham. Brzmi ciekawie? Owszem. Czy faktycznie tak jest? Tu nie jest już tak różowo. Pomimo ciekawej koncepcji kierunek, w jakim poprowadzono historię i sposób, w jakich zarysowano bohaterów, pozostawia naprawdę wiele do życzenia.

O ile sam wątek, w jaki uwikłany zostaje Batman to dość banalna historyjka, w cienko zawoalowany sposób starająca się przemycić w swej treści kilka informacji o pewnych podstawowych cnotach jak opanowanie i odwaga, i jako tako broni się sama w sobie, to wątek złoczyńców hasających po Gotham to w zasadzie mikrokosmos wszystkich problemów trapiących ogromną ilość opowieści, w których Batman współpracuje z innymi herosami, a w szczególności problem wynoszenia nietoperka na niebotyczny piedestał. W wielu dziełach o nocnym krzyżowcu i spółce często można odczuć wrażenie, że bez człowieka-nietoperza wszystko pójdzie w rozsypkę, bo absolutnie nikt inny nie będzie w stanie prowadzić walki ze złem tego świata. W „Na ratunek Gotham” koncepcję tą posunięto niemalże do granic absurdu, a Superman, Wonder Woman i Cyborg - bez czujnego oka dyrygującego wszystkim Batmana - zachowują się jak skretyniałe, niewidome i głuche dzieci we mgle. Dzieci, którym zaserwowano lobotomię. Ten wątek razi i dla miłośników postaci innych niż Mroczny Rycerz jest wręcz obraźliwy. Osobiście uważam, że film wiele zyskałby na wycięciu całego wątku o Gotham w szponach Jokera i jego bandy.

Co do bohaterów tej farsy to stanowią oni zbieraninę zdecydowanie kiepskiego sortu. Nightwing prezentuje poziom inteligencji, który daje podstawy do stwierdzenia, że Batman zwerbował go nie z cyrku, lecz z ośrodka dla upośledzonych, a jego poziom kultury oraz obycia pasuje do nachalnych pijaczków spod monopolowego. Batgirl prezentuje podobny poziom IQ i pełni tylko i wyłącznie funkcję moralnego megafonu nieustannie tłoczącego w uszy odbiorcy rozmaite banały o odwadze. Superman to kretyn i pyszałek, Wonder Woman w niczym nie przypomina uosobienia kobiecej siły, a rola Cyborga zniwelowana została do bycia slapstickową puentą. Batmanową galerię łotrów zredukowano do bandy pajaców, co zakrawa na skandal, biorąc pod uwagę, że „zatrudniono” wiele grubych ryb z dossier uszatego, takich jak Joker w duecie z Harley Quinn, Pingwin, Strach na Wróble i Trujący Bluszcz. Z całej tej zgrai broni się jedynie sam nietoperek. Choć reprezentuje on wiele z cech, jakich u Batmana nie cierpię, czyli wszystko wie lepiej, bo jest Batmanem, wszystko przewidzi, bo jest Batmanem i na wszystko ma plany a, b, i c to w formie prześmiewczej karykatury samego siebie i w konwencji auto-refleksyjnego humoru daje radę ciągnąć film do przodu.



Złego słowa nie powiem za to o oprawie audiowizualnej. Film stoi o kilka poziomów wyżej niż inne produkcje direct-to-dvd sygnowane logiem LEGO. Modele postaci są bardziej szczegółowe i znacznie lepiej oteksturowane, a także doskonale wycieniowane. Dodatkowo dzięki soczystym kolorom oraz wizualnej fakturze modeli widocznej szczególnie w zbliżeniach obraz ogląda się z przyjemnością. Intensywne kolory i żywa, płynnie animowana akcja będą stanowiły nielichy atut w walce o uwagę młodego widza. Nie jest to oczywiście produkcja o jakichś niewyobrażalnych walorach artystycznych, ale jest to niezaprzeczalnie przykład świetnej klasy rzemiosła.

Całość filmu ciężko jest ocenić. Z punktu widzenia dziecka slapstickowy humor, akcja oraz głupkowate „popisy” obsady wywindują „Na ratunek Gotham” do poziomu, na który atmosfera, wizualia i świetne aktorstwo wyniosły dla dorosłych widzów Mrocznego Rycerza. Z kolei dla każdego, kto zaliczył choć jeden rok w podstawówce, film będzie trochę ciężej strawny, a nieprzyjemny smak w ustach będzie potęgował się wraz z wiekiem. Jeśli twoje dziecko zmusi cię do wspólnego seansu, szykuj się może nie na męki, ale na czas, który na pewno prędzej czy później uznasz za stracony. Film, choć przyswajalny dla dzieciaków innym widzom nie ma do zaoferowania nic oprócz kilku autoironicznych żartów, tonących w morzu niewyszukanego humoru rodem z piaskownicy.

Ocena: 4/10

Tytuł: "Lego Liga Sprawiedliwości: Na ratunek Gotham"

  • Reżyser: Peters Matt, Zwyer Mel
  • Obsada: Animacja
  • Dystrybutor: Galapagos
  • Czas trwania (min.): 75 min.
  • Język oryginału: angielski
  • Lektor: polski, angielski, węgierski, czeski, grecki, hebrajski, turecki
  • Napisy: polskie, arabskie, chorwackie, portugalskie, hebrajskie, węgierskie, rumuńskie, chińskie
  • Dubbing: nie
  • Nośnik: DVD
  • Typ dysku: DVD-9
  • Dodatkowe nośniki: brak
  • Liczba nośników: 1
  • Dźwięk: Dolby Digital 5.1
  • Region: 2.0
  • Data premiery: 08.2016 r.
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus