„Nie oddychaj” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 09-10-2016 20:47 ()


Detroit to miasto bez perspektyw. Zrujnowane, odrapane, z którego kto żyw ucieka gdzie pieprz rośnie. Jednak nie wszyscy mogą swobodnie opuścić tę wylęgarnię przestępców i patologii. Trójka młodych bohaterów para się dość niebezpieczną profesją. Włamują się do bogatych domów, grabiąc błyskotki i kosztowności. Na razie udaje im się wymykać karzącej ręce sprawiedliwości, ale jest tylko kwestią czasu, kiedy powinie im się noga.

W ich przekonaniu zbierają fundusze, aby wyjechać gdzieś daleko z tego piekła, zacząć wszystko od nowa, odcinając się od niechlubnej przeszłości. Nadarza się ku temu świetna okazja. Ostatni, intratny skok na dom weterana wojennego, który w wypadku stracił córkę, a w ramach odszkodowania dostał górę pieniędzy. Łasy kąsek dla trójki włamywaczy, którzy obmyślają skrupulatny plan obrobienia staruszka. Rzeczywistość szybko weryfikuje ich zamiary, bowiem były wojskowy okazuje się dość dziarskim chłopem, który nie pozwoli panoszyć się nikomu po swoim domu, mimo że sam jest… niewidomy. Rozpoczyna się zabawa w kotka i myszkę po ciemnych zakamarkach piwnic, pokojach, a nadto walka o przeżycie.

Akcja obrazu, skupiająca się na małej przestrzeni domu-pułapki, trzyma widza w pełnym napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Sprytnie, nie wszystko jest ujawniane od początku, a tajemnice starego weterana serwowane powoli. Każdy twist wzbudza coraz większe zainteresowanie. Niejednoznaczność wszystkich bohaterów, ich wątpliwe moralnie zachowanie każą się zastanowić, komu będziemy bardziej kibicować. Napadniętemu w środku nocy, bezbronnemu mężczyźnie, czy grupie wyrostków, która chce łatwo zdobyć pieniądze. Jak szybko się okazuje, ofiara staje się niebezpiecznym myśliwym, a młodociani przestępcy w mig zrozumieją, że ich czyn może kosztować więcej niż krótką odsiadkę.

Dzięki płynnym ruchom kamery ma się wrażenie uczestniczenia w krążeniu po labiryncie pomieszczeń, prób wyswobodzenia się poza dom pozbawionego skrupułów weterana. Sceny, w których przewaga jest po stronie mężczyzny zapadają w pamięć, a beznamiętny, chłodny wyraz twarzy Stephena Langa z powodzeniem plasuje go w gronie najbardziej zatwardziałych czarnych charakterów kina. Twórcy nie decydują się na półśrodki, znajdujący się w matni bohaterowie nie mają łatwo, a co rusz pojawia się kolejna przeszkoda na drodze ku wolności.  Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić jest jeden wątek dotyczący starego wygi. Jest on całkowicie zbyteczny (by nie rzec niedorzeczny), ale zaledwie w niewielkim stopniu psuje ogólnie pozytywny odbiór filmu.

Od czasu „Krzyku” Wesa Cravena kino nie dostarczyło tak świeżego dreszczowca jak „Nie oddychaj”. Fede Alvarez prostymi środkami zbudował klimat grozy, który potrafił utrzymać z powodzeniem przez cały seans – do ostatniej sceny. Ten film niewątpliwie jest wart uwagi widza. Polecam.

Ocena: 7/10

Tytuł: „Nie oddychaj”

Reżyseria: Fede Alvarez

Scenariusz: Fede Alvarez, Rodo Sayagues

Obsada:

  • Stephen Lang    
  • Jane Levy
  • Dylan Minnette
  • Daniel Zovatto
  • Emma Bercovici        
  • Franciska Töröcsik        
  • Christian Zagia

Muzyka: Roque Baños

Zdjęcia: Pedro Luque

Montaż: Eric L. Beason, Louise Ford, Gardner Gould

Scenografia: Naaman Marshall

Kostiumy: Carlos Rosario

Czas trwania: 88 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus