„Konkwistador” tom 1 - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 19-06-2016 18:04 ()


„Konkwistador” to sprawnie napisana i dobrze narysowana awanturniczo-przygodowa opowieść, w której fakty historyczne przeplatają się z magią i indiańskimi wierzeniami. Jean Dufaux, modyfikując historyczne realia, snuje mroczną opowieść o misji, u źródeł której stoi zwykła chciwość i zdrada.

Akcja komiksu rozgrywa się w maju 1520 roku. Wojska Hernána Cortésa stacjonują w Tenochtitlan – mieście cesarza Montezumy. Władca Azteków wprawdzie nadal uważa hiszpańskiego generała za boga Quetzalcoatla, ale pojawiają się już pierwsze wątpliwości. Wśród Indian stopniowo załamuje się bowiem wiara w to, że Hiszpanie są nieśmiertelnymi wysłannikami bogów – Teulesami. Spory udział w kwestionowaniu reputacji Hiszpanów ma Oczu – kapłan i doradca Montezumy. Co gorsza, także i król Hiszpanii traci zaufanie do Cortésa, który coraz częściej jest w swojej ojczyźnie oskarżany o zdradę. Rozwiązaniem problemu zachłannego generała, który chce wzbogacić się kosztem korony, ma zająć się ekspedycja karna dowodzona przez Panfilo de Narvaeza.

Sytuacja Hernána Cortésa nie jest więc godna pozazdroszczenia. Z jednej strony zagrożenie stanowią coraz mniej ufni Aztekowie, z drugiej zaś, kwestionujący jego wierność królowi Hiszpanie. Z uwagi na to, że najlepszą obroną jest atak, Cortés postanawia podjąć ofensywę. I to od razu na dwóch frontach. Po pierwsze, zabiera swoje wojska i wyrusza na spotkanie oddziałów de Narvaeza, po drugie zaś, postanawia uszczknąć nieco z nieprzebranych skarbów Montezumy i zleca swoim zaufanym ludziom niezwykle ryzykowną misję, której celem jest dostanie się do pałacu władcy i kradzież złota.

Pierwszy tom zawiera przede wszystkim opowieść o przygotowaniach do tego zadania. Widzimy zatem jak piękna i bezwzględna kapitan Catalina Guerero, wyznaczona do tego, by kierować misją, zbiera swoją drużynę. Znajdzie się w niej tłumacz – Chavez, osiłek o dyskusyjnej inteligencji – Burro, młody chłopak o skłonnościach do przyrządzania dziwnych i często niebezpiecznych mikstur – Pasikonik oraz eksperymentujący z halucynogennymi korzeniami duchowny – brat Cristoval. Jednak osobą odgrywającą w tej opowieści kluczową rolę jest niejaki Hernando Royo. Awanturnik, któremu w młodości przepowiedziano, że zostanie potworem. To zresztą właśnie on jest narratorem, którego poznajemy na pierwszych planszach. Jak się okazuje cudem uniknął on śmierci i próbuje teraz za wszelką cenę uciec przed ścigającymi go Otomisami oraz jakimś tajemniczym i niezwykle niebezpiecznym indiańskim bóstwem.

Takie rozpoczęcie komiksu jest nieco zaskakujące, ale też ma w sobie coś intrygującego. Czytelnik od samego początku wie, że misja, w której Hernando Royo brał udział musiała zakończyć się niepowodzeniem. Zagadką jednak jest, co poszło nie tak. Narrator mówi o tajemniczym duchu, przed którym ucieka. Wiadomo, że w tej opowieści ważną rolę ogrywać będą indiańskie wierzenia, które zapewne przybiorą bardzo realną i złowieszczą postać. Intryguje zatem właśnie to, dlaczego Royo przeżył, jaką rolę odegrał w tym tajemniczy amulet, który ma na szyi i na czym będzie polegała przepowiedziana mu przemiana w potwora. O ile w ogóle nastąpi.

Pierwszy tom stanowi interesujące rozpoczęcie serii i zaostrza apetyt na ciąg dalszy. Wprawdzie sama fabuła skonstruowana jest na podstawie prostego schematu tworzenia drużyny, ale jednak Jean Dufaux – znany polskiemu czytelnikowi chociażby z serii „Skarga utracony ziem” – rozpisuje go w bardzo sprawny i wciągający sposób. Trochę gorzej jest z postaciami wchodzącymi do tej drużyny. Tu bowiem scenarzysta odwołał się do dość stereotypowych charakterystyk. Na szczęście wśród tej galerii jednowymiarowych bohaterów znalazła się dwójka, która ratuje sytuację – Hernando Royo i Catalina Guerero. Wydaje się, że to właśnie wokół nich skonstruowana zostanie główna fabuła tej czterotomowej serii. Zarówno gotowy na wszystko awanturnik, jak i piękna pani kapitan skrywają zapewne niejedną tajemnicę, którą scenarzysta odsłoni w kolejnych częściach opowieści.

Pod względem graficznym komiks prezentuje się bardzo dobrze. Wprawdzie na większości kadrów dominują rysowane w dużym zbliżeniu twarze bohaterów z dość groźnymi minami, ale tu i ówdzie znaleźć można kilka naprawdę spektakularnych plansz przedstawiających dżunglę oraz miasto Montezumy z lotu ptaka. Nie brakuje także dynamicznych scen walk, które stanowią wartościowe urozmaicenie komiksu. Wszystko to sprawia, że rysunki Philippe’a Xaviera naprawdę cieszą oko podczas lektury.

Podsumowując należy stwierdzić, że pierwszy tom serii „Konkwistador” stanowi bardzo dobre wprowadzenie do tej serii. Intrygujące rozpoczęcie od razu ukierunkowuje lekturę w ściśle określony sposób. Kiedy wiemy już, że misja poszła źle, możemy skupić się na śledzeniu sekwencji zdarzeń, które do tego doprowadziły. Co więcej, pierwszy tom kończy się cliffhangerem, który sygnalizuje, że na scenę niebawem wkroczą mroczne, magiczne siły.

 

Tytuł:Konkwistador” tom 1

  • Scenariusz: Jean Dufaux
  • Rysunki: Philippe Xavier
  • Kolorystyka: Jean-Jacques Chagnaud
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Sideca
  • Data polskiego wydania: 2015
  • Objętość: 64 strony
  • Format: 221x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 37,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Sideca za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus