„Bunkier" tom 1: „Zakazane granice" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 15-05-2016 22:28 ()


Są takie miejsca, gdzie nie warto zapuszczać się bez oddziału uzbrojonych po zęby komandosów, a niewyjaśnione siły sprawiają, że wśród opowieści ocalałych rodzą się mity i legendy o tajemniczych istotach, potworach z piekła rodem. Niejednokrotnie to człowiek staje się największym zagrożeniem, potworem wysyłającym na rzeź swoich pobratymców. 

Korzystając z lovecraftowskiej stylistyki, a także posiłkując się scenerią wyjętą wprost z klasyku Johna Carpentera, twórcy „Bunkra” starają się nakreślić niby oryginalny, ale doskonale znany świat, w którym dochodzi do szeregu tajemniczych wydarzeń. Władze imperium Velikiegostoku – coś na wzór dawnego Związku Radzieckiego, skrzętnie pilnują swych granic przed niechcianymi intruzami. W tym przypadku chodzi o Jeretyków. Gdzieś w niedostępnym masywie górskim przebiega granica między dwoma terytoriami, na której zbudowano sieć fortyfikacji, bunkrów mających stanowić obronę przed najeźdźcą. Do jednej z takich budowli, oznaczonej numerem trzydzieści siedem, udaje się ekipa żołnierzy, wśród których znajduje się szeregowy Aleksij Stasik.

„Zakazane granice” to swego rodzaju wstęp do głównej historii. Powolne budowanie napięcia i kreślenie zasad panujących w fikcyjnym imperium. Podkreślane na każdym kroku zagrożenie ze strony nieprzewidywalnych Jeretyków służy za maskowanie prawdziwego niebezpieczeństwa, o wiele potężniejszego, którego oblicze zostało tylko w niewielkim stopniu odsłonięte. Nie znamy jego źródła, bowiem autorzy niechętnie odkrywają karty. Nie  przeszkadza im to jednak szafować wręcz surrealistycznymi obrazami śmierci i dziwacznymi istotami, jakby stworzonymi na potrzeby podrzędnych, pulpowych horrorów. Odbiega to nieco od nastroju budowanego od początku albumu, ale może w tym rozdźwięku między dwie rzeczywistości kryje się oryginalny zamysł autorów. Sekrety, będące również domeną wysoko postawionych oficjeli Velikiegostoku, to de facto najciekawszy element fabuły. Jeżeli zaś chodzi o postaci, to jeszcze za wcześnie wyrokować o ich atrakcyjności. Na obecnym etapie fabuły żaden z nich, nawet wspomniany Stasik, nie jest ciekawy. Dużo większe emocje wywołują niecodzienne zjawiska, których natury czytelnik może się domyślić.

Bez wątpienia mocną stroną „Bunkra” są realistyczne rysunki, niektóre twarze bohaterów wręcz przypominają kinowych gwiazdorów, bez trudu na pierwszym planie można rozpoznać Roberta Duvalla – jakby żywcem wyciągniętego z kadru produkcji „Orzeł wylądował”. Równie udanie sprawdza się dynamiczne, filmowe kadrowanie, a także nasączenie plansz nieco mroczniejszymi barwami, podkreślającymi atmosferę niepokoju, grozy i paranormalnych zjawisk.

Pierwszy tom „Bunkra”, mimo że trochę przegadany, broni się intrygującym zaczątkiem historii, a także szatą graficzną. Czy wystarczy to na rozruszanie fabuły i nadanie jej bohaterom wyrazistych cech? Przekonamy się z kolejnych tomów. Dla miłośników niewyjaśnionych tajemnic, lovecraftowskich klimatów i horrorów spod znaku „Coś” tytuł ten może okazać się satysfakcjonującą lekturą.  Warto dać mu szansę.

 

Tytuł: „Bunkier" tom 1: „Zakazane granice"

  • Scenariusz: Christophe Bec, Stéphane Betbeder
  • Rysunek: Christophe Bec
  • Kolor: Marie-Paule Alluard
  • Wydawnictwo: Scream Comics
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Liczba stron: 54
  • Format: 240x320 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 03.2016
  • Cena: 49 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus