„Mroczna Wieża" tom 7: „Siostrzyczki z Elurii” - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Edgar Allan

Dodane: 27-04-2016 12:26 ()


Siódmy album opublikowany przez oficynę Albatros w ramach serii „Mroczna Wieża”, bazującej na opus magnum Stephena Kinga, zawiera historię będącą adaptacją opowiadania, którego bohaterem jest Roland. Opisywane wydarzenia znajdują się poza główną osią fabularną cyklu.

Opowiadanie „Siostrzyczki z Elurii” ukazało się pierwotnie w antologii „Legendy” pod redakcją Roberta Silverberga, a także zostało dołączone do najnowszego wydania pierwszego tomu serii, czyli „Rolanda”.

Raczej nikogo nie powinno dziwić, że opowiadanie „Siostrzyczki z Elurii” doczekało się również komiksowej wersji. To oddzielna, zamknięta historia, która konstrukcją fabularną jak ulał pasuje na  pojedynczy tom. Z drugiej też strony, sięgnięcie po nią może zaciekawić i skierować oczy potencjalnego czytelnika na pozostałe tomy serii. Na pewno jednak, patrząc na specyfikę wspomnianego opowiadania, nie jest to łatwa historia do przełożenia na język komiksu. Można zatem rzec, że Peter David do spółki z Robinem Furthem odwalili kawał znakomitej roboty.

Roland podróżuje przez góry Desatoya, gdy natrafia na opustoszone, wydawałoby się wymarłe miasto. Wszystko to jednak pozory, iluzja mająca zwabić zmęczonego wędrowca do Elurii. Strudzony Roland musi stoczyć walkę na śmierć i życie z napotkanymi mutantami. Z opresji uchodzi ledwo, stając się pacjentem lokalnego szpitala, a raczej placówki uchodzącej za takie miano. Jak się bowiem szybko okazuje, troskliwe opiekunki, które przyszły bohaterowi z pomocą, tytułowe Siostrzyczki, nie są tym za kogo się naprawdę podają. A ich metody leczenia odbiegają od wszelakich norm. Przykuty do łóżka Roland ma jednak niewielkie pole manewru, aby przeciwstawić się upiornym niewiastom. Czy uda mu się wyrwać z sideł matni?  

Nie da się ukryć, że w tej statycznej opowieści dużą rolę odgrywają dialogi, a także rysunki. To właśnie zbudowanie atmosfery grozy dzięki sprawnej zabawie światłocieniem, niejednoznaczność postaci, a także wątpliwości rewolwerowca podsycają napięcie i trzymają czytelnika w niepewności. Warto zauważyć, że twórcy wzbogacili fabułę o opowieść pacjenta Johna Normana, co pozwoliło rozłożyć nieco akcenty historii i odciągnąć uwagę od Rolanda. Ogólnie Siostrzyczki z Elurii” w jednym punkcie są podobne do innego dzieła Stephena Kinga, a mianowicie Misery, gdzie główny bohater również był przykuty do łóżka po wypadku, a opiekująca się nim kobieta okazała się groźną psychopatką.  Analogia z Siostrzyczkami jest widoczna.

Ogromnym atutem komiksu są rysunki Luke’a Rossa, bardziej detaliczne i realistyczne niż grafiki Jae Lee. Ponadto Świat Pośredni maluje się w jeszcze bardziej stonowanych, pesymistycznych barwach, niekiedy kolory ograniczają się jedynie do ciemniejszych odcieni. Na wielu planszach dominuje czerń, a kolorystyka nadaje opowieści klimatu horroru, co widać nie tylko poprzez upiorne wizerunki tytułowych bohaterek.

Edytorsko komiks prezentuje się bez zarzutu, ale wydawnictwo Albatros przyzwyczaiło już swoich czytelników do wysokiej jakości publikowanych komiksów. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na kolejne tomy „Mrocznej Wieży”, a jest na co. Polecam.

 

Tytuł: „Mroczna Wieża" tom 7: „Siostrzyczki z Elurii”

  • Scenariusz: Robin Furth, Peter David
  • Rysunki: Luke Ross, Richard Isanove
  • Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
  • Wydawnictwo: Albatros 
  • Data publikacji: 09.2015 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 175x265 mm
  • Stron: 136
  • Cena: 63 zł

Dziękujemy wydawnictwu Albatros za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus