„Zmartwychwstały” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 27-03-2016 21:50 ()


Niektóre opowieści są na tyle uniwersalne, że kino z ochotą po nie sięga, ale niekoniecznie w celach zarobienia pokaźnej ilości pieniędzy, a raczej okazji do interpretacji dobrze znanej historii. Filmy biblijne zawsze cieszyły się zasłużoną estymą, toteż nie dziwi, że przy okazji świąt w repertuarze kin można doszukać się jakże rozpoznawalnych fabuł.

W obrazie Kevina Reynoldsa, którego osią jest śmierć i zmartwychwstanie Zbawiciela, głównym bohaterem jest trybun Klawiusz, któremu Poncjusz Piłat zleca pilnowanie grobu, gdzie zostało złożone ciało Jezusa. Prefekt Judei czyni to niechętnie, bo ma inne zmartwienia na głowie. Niebawem odwiedzi go cesarz, a w jego prowincji dochodzi do licznych zamieszek. Ugina się jednak pod naporem słów Kajfasza, który z kolei zaniepokojony jest pogłoskami, że Jezus przezwycięży śmierć i powróci do żywych.

Niestety, oddelegowani do pilnowania grobu rzymscy żołnierze zasypiają na warcie. A rankiem trzeciego dnia okazuje się, że ciało zniknęło. Piłat obawiając się gniewu Kajfasza i niepotrzebnych zamieszek zleca Klawiuszowi drobiazgowe śledztwo, mające wykryć, kto stoi za spiskiem wykradzenia zwłok Jezusa.

Twórca „Wodnego świata” prowadzi fabułę z punktu widzenia niewierzącego trybuna, którego jedynym marzeniem jest szybko wspiąć się po szczeblach kariery, zarobić fortunę i osiąść gdzieś na prowincji z dala od cesarskiego zgiełku i zabijania. Paradoksalnie swą drogę do spełnienia tego marzenia toruje sobie za pomocą miecza i sporej ilości ciał. Jego ambitne plany nie uchodzą też uwadze Piłata, który widząc w nim swoje młodsze obicie w pełni mu ufa i zleca kryminalną zagadkę do rozwiązania. Klawiusz, krok po kroku stara się wyciągać informacje od uczniów Jezusa, początkowo nie dając wiary im słowom, a nawet uważając za obłąkanych. W przypadku trybuna uwierzyć to znaczy zobaczyć, mieć namacalny dowód, żadne słowa, cuda nie są w stanie go przekonać, mimo że osoby, którego kiedykolwiek spotkały na swej drodze Syna Bożego nie mają w sobie ani krzty nienawiści, zła, a wręcz bezinteresowną miłość do bliźniego.

Koncept ukazania jednego z najważniejszych wydarzeń dla Chrześcijan w historii oczami niewiernego sprawdza się w „Zmartwychwstałym” tylko na samym początku. Kiedy twarde stanowisko trybuna jest niewzruszone, a wytłumaczenie nagłego zniknięcia ciała Jezusa jest tylko kwestią czasu. W drugiej części, dynamika opowieści ulega znacznemu osłabieniu, bowiem obraz traci de facto jedynego antagonistę. W momencie, kiedy Klawiusz zaczyna wątpić w swoje dotychczasowej poglądy, nie ma postaci, która by z podobną determinacją doszukiwała się prawdy. Widać zresztą, że Reynolds radzi sobie znacznie lepiej z materią kryminalną niż duchową, a kiedy dochodzi do momentu, by uwierzyć, posiłkuje się aż nadto humorem, przedstawiając uczniów Chrystusa jako grupę wiecznie śmiejących się ludzi. Ten lekki posmak rozrywki nie przemienia się jednak całkowicie w kicz, dzięki dość subtelnym, by nie rzec, teatralnym scenom. Zasługa w tym głównie Josepha Fiennesa, przekonująco wcielającego się w niewierzącego Rzymianina, którego pierwotny sceptycyzm zaczyna ustępować miejsca zaciekawieniu, a z czasem wierze. Wprawne oko widza dostrzeże też w obsadzie niegdysiejszego Draco Malfoya z ekranizacji „Harry’ego Pottera”, tutaj w roli młodego pomocnika Klawiusza.   

„Zmartwychwstały” z pewnością nie dorównuje „Pasji” Mela Gibsona, ale nie takie też miał zadanie. Z kolei, jako opowieść o niewierzącym, który zaczął powątpiewać w słuszność swoich wyborów i czynów sprawdza się jedynie w niewielkim stopniu. Może gdyby twórcy pogłębili wątek detektywistyczny otrzymalibyśmy nieszablonowe kino biblijne, a tak obrazowi Reynoldsa bliżej jednak do przeciętnych telewizyjnych produkcji, niż zapadających w pamięć dzieł dużego ekranu.  

Tytuł: Zmartwychwstały

Reżyseria: Kevin Reynolds

Scenariusz: Kevin Reynolds, Paul Aiello

Obsada:

  • Joseph Fiennes    
  • Tom Felton
  • Peter Firth    
  • Cliff Curtis    
  • María Botto    
  • Luis Callejo
  • Antonio Gil
  • Richard Atwill    
  • Stewart Scudamore    
  • Andy Gathergood    
  • Stephen Hagan

Muzyka: Roque Baños

Zdjęcia: Lorenzo Senatore

Montaż: Steve Mirkovich

Scenografia: Stefano Maria Ortolani

Kostiumy: Maurizio Millenotti

Czas trwania: 107 minut

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus