„Jeremiah” tom 9: „Zima błazna” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 05-03-2016 22:30 ()


Być może trudno w to uwierzyć, ale wygląda na to, że nierozłączny duet Jeremiah - Kurdy to już przeszłość. A przynajmniej tak można mniemać nie tylko na podstawie finalnej sceny „Gniewnych wód”, ale też dziewiątego tomu sztandarowej serii Hermanna Huppena. Zabrakło w nim bowiem miejsca dla Kurdy’ego, bez którego trudno wyobrazić sobie ów cykl.

A jednak tak się właśnie sprawy mają. Jeremiah kontynuuje jednak swą wędrówkę w towarzystwie Leny Toshidy, osieroconej dziedziczki jednego z lokalnych możnowładców. O Kurdym natomiast ani widu ani słuchu… Można by rzec, że z punktu widzenia tytułowego bohatera tej serii dokonał on korzystnej wymiany. Wszak pławienie się w kobiecości nie wyszło z mody nawet pomimo wojny atomowej. Co prawda rezolutna dziewka nie raz daje Jeremiahowi odczuć siłę swego charakteru; niemniej jej wdzięki zdecydowanie przeważają i tym samym wędrówka trwa w dobre. I to pomimo zimowej aury, z oczywistych względów utrudniającej peregrynacje bohaterów tej opowieści.

Początkowo akcja niniejszego tomu rozwija się dość leniwie. Prędko jednak ulega zdynamizowaniu, w chwili, gdy para zakochanych napotyka umierającego wskutek wychłodzenia mężczyznę. Jak się niebawem okazuje w okolicy znajduje się zrujnowane nabrzeże portowe. Pokład jednego z zacumowanych tam linowców nie jest jednak opustoszały. Pełni bowiem rolę schronienia dla nietypowej społeczności złożonej ze zdeformowanych fizycznie osobników. Wśród nich znalazło się również miejsce dla starca tytułowanego mianem mistrza, który jako niegdysiejszy lekarz dogląda zdrowotnej kondycji przedstawicieli tej wspólnoty. Ta zaś przyjmuje swoich gości z otwartymi ramionami. Jeremiah i jego urocza towarzyszka ochoczo korzystają z nadarzającej się okazji do zregenerowania nadszarpniętych trudami podróży sił. Zwłaszcza, że wszystko wskazuje, iż ich gospodarze wiodą niczym niezmącony żywot wiecznych imprezowiczów. Tylko czy ów pobieżny ogląd nie jest niczym więcej jak tylko fasadą, za którą skrywa się prawdziwe oblicze izolowanej społeczności…

Struktura fabularna „Zimy błazna” wykazuje znamiona inspiracji świetnie znanym polskim czytelnikom trzeciego tomu serii „Thorgal” („Trzech starców z krainy Aran” vel „Nad jeziorem bez dna”). Mamy tu nawet postać obrotnego karła, wizualnie wzbudzającym skojarzenia z Jadawinem. Owe podobieństwa w niczym jednak nie umniejszają ogólnej jakości tej opowieści, w której autor umiejętnie podsyca napięcie i poczucie narastającego zagrożenia. Niby zbliżony motyw eksploatowano już po wielokroć w mniej lub bardziej udanych horrorach. Na przykładzie omawianego komiksu widać jednak, że przy jego umiejętnym rozegraniu wciąż jest szansa na zainteresowanie nim czytelnika. Hermann Huppen należy do grona twórców władnych osiągnąć ten cel i tak też jest w przypadku „Zimy błazna”.

Nie zgorzej rzecz się ma w przypadku rysunków tego autor, również dobrze rozpoznanych przez czytelników tej serii. Owszem, dostrzegalne są drobne modyfikacje maniery autora (choć niezmiennie w ramach tej samej stylistyki). Nie ma jednak potrzeby spodziewać się rewolucji. Autor cyklu zachowuje jednak pełnie jakości swoich prac z poprzednich tomów. Za istotne novum i urozmaicenie można natomiast uznać osadzenie czasu akcji w warunkach zimowych. Do tej pory akcja poszczególnych tomów z reguły rozgrywała się przy znacznie pogodniejszej aurze.

Wielbicieli tej serii niepokoić może absencja Kurdy’ego, przyjaciela tytułowego bohatera, bez którego udziału trudno wyobrazić sobie tę serię. Całe szczęście ów zaradny osobnik powróci niczym przysłowiowy bumerang już w kolejnym tomie.

 

Tytuł: „Jeremiah” tom 9: „Zima błazna”

  • Tytuł oryginału: „Jeremiah –Unhiver de clown”
  • Scenariusz i rysunki: Hermann Huppen
  • Kolory: Fraymond
  • Tłumaczenie z języku francuskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental
  • Data publikacji wersji oryginalnej: listopad1983 r.
  • Data wydania wersji polskiej: 22 lutego 2016 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21 x 29 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 38 zł

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus