Henryk Tur "Z krwi i ognia" tom 1: "Rozkład i rozkosz" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 08-02-2016 16:22 ()


Krwawa wojna w kraju, w którym magia jest czymś naturalnym. Gruzy i zgliszcza, z których powstaje obrońca, wybraniec Mocy, rycerz niezłomny. Trudno wyobrazić sobie bardziej oklepany temat, większą sztampę, tłuczoną przez setki, jeśli nie tysiące autorów. Niemal co druga książka powstała właśnie według tego schematu. Nic zatem dziwnego, że po powieść Henryka Tura „Rozkład i Rozkosz”, pierwszy tom sagi „Z krwi i ognia”, sięgnęłam z poważnymi obawami. I przeżyłam przyjemne zaskoczenie.

Klemens Kleiler ma za sobą prawdziwie trudne dzieciństwo. Jako jedyny ocalał ze wsi zaatakowanej przez niezidentyfikowanych wojowników, z których jeden rzucił na niego klątwę. Teraz, gdy jest już dorosły i pracuje jako Łowca Nagród, wciąż ma w pamięci słowa napastnika i szuka ich wytłumaczenia po całej krainie Talamud. Pewnego dnia baron Nekke proponuje mu wyjątkowo niebezpieczne zadanie. Ma sprowadzić do miasta zbiegłą z więzienia nekromantkę, Dagmarę Leibnitz. Klemens nie ma pojęcia, że to sam baron umożliwił kobiecie ucieczkę z własnych, tajemnych powodów. Pościg skrzyżuje jego drogę z wysokim kapłanem wyjątkowo odrażającego kultu Pani Rozkładu, a następnie zaprowadzi do zamku zwyrodniałej czcicielki boga Rozkoszy. Jest to jednak dopiero początek największej przygody jego życia, której ukoronowaniem ma być odkrycie własnej tożsamości...

Powieść Henryka Tura – właściwie pierwszy tom tej powieści - stanowi bardzo udane wprowadzenie w jego autorski świat, może trochę przerażający, ale spójny. Fabuła ma pewne rozpoznawalne dla czytelnika fantasy punkty. Mamy magię w różnych aspektach, kult dziwnych bogów, wybrańca mocy i na tym tle ludzi walczących o władzę. Mamy różnej maści kapłanów. Mamy Łowcę Nagród, polującego zarówno na zwyczajnych przestępców, jak i na tych obdarzonych magicznymi umiejętnościami. Przypomina on trochę skrzyżowanie Wiedźmina z Lucky Luke'em, ma kapryśnego, ale wiernego konia i ponurą przeszłość, a w swoim fachu jest mistrzem. Czego chcieć więcej?

Niby to samo co w wielu innych książkach, a jednak nie to samo. Henrykowi Turowi udało się zbudować ze starych akcesoriów coś zaskakująco świeżego i ciekawego, choć trzeba podkreślić, że – zgodnie z tytułem – dymiącego krwią, tak jak ludzie lubią. W mojej ocenie nie jest to gorsza opowieść od tego, co pisze Terry Goodkind, a już na pewno dużo lepiej się ją czyta. Trzyma w napięciu, a choć opowiada o strasznych wydarzeniach, nie ma w sobie tej ponurości, którą widzimy u Goodkinda. Bohaterom Tura nie brakuje swoistego poczucia humoru, każde z nich ma też wyraźny rys indywidualny, pozwalający czytelnikowi na wyrobienie sobie zdecydowanego stosunku emocjonalnego. Z całą pewnością sięgnę po następny tom tej sagi.

 

Tytuł: „Rozkład i Rozkosz”

  • Autor: Henryk Tur
  • Oficyna: Wydawnictwo Roberta Zaręby
  • Cykl: „Z krwi i ognia”
  • Gatunek: fantasy
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 278
  • Rok wydania: 12.2015
  • Oficyna: Wydawnictwo Roberta Zaręby
  • Cena: 29.90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Roberta Zaręby za udostępnienie egzemplarza do recenzji.  


comments powered by Disqus