Sue Monk Kidd "Opactwo świętego grzechu" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 20-11-2015 14:38 ()


Sue Monk Kidd jest już znana z nieprzeciętnie dobrego stylu i opisywania w bardzo ciekawy sposób rzeczy, które – zdawałoby się – mało kogo dziś interesują. No bo w końcu po co pisać o abolicji i prawach kolorowych? Wszyscy wiemy, jaką zbrodnią było jeszcze niedawno uznawane prawnie i obyczajowo niewolnictwo. I jak ciężkie życie mieli nie tylko niewolnicy, a także dużo później ludzie wolni, ale napiętnowani z racji koloru skóry i zepchnięci nie ze swej winy na margines białego społeczeństwa. Po co o tym pisać i kogo to zainteresuje? A jednak jeszcze raz potwierdza się prawda, że temat powieści to nic, ważna jest jego interpretacja. Sposób ujęcia w literacką formę.  A to Sue Monk Kidd umie wyśmienicie, jest wręcz mistrzynią swego fachu. Jej najnowsza książka nosi tytuł „Opactwo świętego grzechu”.

Jessie jest kobietą, którą można nazwać „spełnioną”. Ma wspaniałego męża, udaną córkę i zawód, w którym zyskała dużą renomę. Mimo to po wyjeździe córki na studia nie może sobie znaleźć miejsca. Jej złe przeczucia, których nie umie nawet prawidłowo sformułować, przybierają wyraźny kształt po telefonie od ciotki. Jessie dowiaduje się, że jej cierpiąca na zaburzenia obsesyjne matka dokonała samookaleczenia. Musi do niej jechać. Powrót do rodzinnego domu wiąże się dla kobiety z ogromnym stresem. Przede wszystkim Jessie obwinia się za śmierć ojca, a poza tym nigdy nie umiała znaleźć wspólnego języka z matką. Ma ją za niezrównoważoną bigotkę, od śmierci męża kierującą swe zainteresowania wyłącznie w stronę przyległego do domu męskiego klasztoru, gdzie jest kucharką. Mimo to decyduje się spełnić swój obowiązek. Nie wie, że ta podróż w niespodziewany sposób zburzy jej świat. Odkrycie rodzinnej tajemnicy i spotkanie z charyzmatycznym bratem Thomasem staną się jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem dla Jessie. Czy cokolwiek da się odbudować na gruzach dotychczasowego życia?

Sue Monk Kidd dała się poznać światu jako autorka wspaniałych książek „Czarne skrzydła” i „Sekretne życie pszczół”. Z przykrością muszę napisać, że „Opactwo świętego grzechu”, choć jest bardzo ciekawą powieścią obyczajową, nie dorównuje dwóm poprzednim. Brakuje w niej czegoś, co przykuwało uwagę w tamtych, chociaż nie mam wątpliwości, że będzie miała niemniejszą popularność. Jest znakomitą, psychologiczną książką dla płci pięknej, opowieścią o poczuciu winy, kryzysie wieku średniego, niełatwych relacja rodzinnych i trudnej miłości. To coś, co kobiety kochają czytać. Po tej autorce oczekiwałabym jednak czegoś więcej.

Bohaterowie powieści to mężczyźni i kobiety, znajdujący się w specyficznym punkcie swego życia. Stanowią barwną, zróżnicowaną galerię postaci. Każde z nich na swój sposób robi przegląd dotychczasowych osiągnięć i porażek, i zaczyna rozpaczliwie tęsknić za czymś, czego się jeszcze nie przeżyło. Kiedy człowiek chwyta się pazurami uciekającej młodości i wszystkiego, co jest w niej piękne i kuszące, zawsze balansuje na krawędzi. Ich historia jest niewesoła, nostalgiczna. W sumie jest to opowieść o zamykaniu za sobą drzwi i godzeniu się z upływającym czasem, z nieuchronnymi stratami, które wszyscy ponosimy.

Powieść wydano w szacie podobnej do poprzednich książek Sue Monk Kidd, oferowanych czytelnikom przez Wydawnictwo Literackie. Jest ona niezwykle piękna i elegancka, chyba najpiękniejsza ze wszystkich, w jakie to wydawnictwo stroi wydawane przez siebie dzieła. To niemal dzieło sztuki, które z dumą można postawić na swojej półce.

 

Tytuł: „Opactwo świętego grzechu”

  • Autor: Sue Monk Kidd
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Andrzej Szulc
  • Gatunek: powieść obyczajowa
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 360
  • Rok wydania: 10.2015
  • Oficyna: Wydawnictwo Literackie
  • Cena: 38 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus