"11 minut" - recenzja

Autor: Damian Drabik Redaktor: Motyl

Dodane: 29-10-2015 21:08 ()


Warszawa. Poznajemy losy całkowicie obcych sobie ludzi, do których należą m.in. młoda aktorka starająca się o angaż w hollywoodzkim filmie, zazdrosny mąż, podpalaczka, sprzedawca hot-dogów. Praktycznie nic o nich nie wiemy. Jednak tytułowe 11 najbliższych minut sprawi, że losy ich wszystkich przetną się w kulminacyjnym punkcie. Taki jest najnowszy film Jerzego Skolimowskiego. Prosty do opowiedzenia, poprowadzony jak po sznurku, zaplanowany w najdrobniejszym szczególe, niepokojący i trzymający w napięciu. Powracające dźwięki wskazówek zegara, tajemnicze symbole sugerujące niebezpieczeństwo, wzrastające poczucie zagrożenia – to wszystko ma nas doprowadzić do szokującego finału. I tyle. To zdecydowanie za mało, by mówić o wielkim kinie.

Skolimowski nie robi nic, żeby przybliżyć nam swoich bohaterów. Te postaci snujące się po ekranie są dla nas tak obce, jak to tylko możliwe. Rozrzucone strzępki informacji pozwalają domyślać się na ich temat czegoś więcej, ale to nieważne, bo liczy się tylko tu i teraz, tak jakby twórca chciał powiedzieć, że ani nasza przeszłość, ani zaplanowana przyszłość nie czynią nas tym, kim jesteśmy. W rezultacie rozwój wydarzeń obserwujemy z dystansem, Skolimowski nie pozwala nam się zaangażować emocjonalnie w tę historię. Jednak nawet to niedookreślenie bohaterów, brak głębszego rozrysowania psychologicznego, prowadzące do obojętności widza względem nich, były przez reżysera zamierzone. Świadczą o tym ostatnie sceny. W końcu każdy z tych bohaterów jest dla nas obcym człowiekiem, przechodniem, z którym może zamienimy słowo w autobusie, może miniemy go na ulicy, lecz pójdziemy dalej, w swoją stronę.

„11 minut” to bardzo surowe kino, wręcz hermetyczne, przypominające bezdźwięczne nagrania z rozstawionych na ulicach kamer – czy chociaż przez sekundę zastanowimy się nad życiem przewijających się po ekranie ludzi? Skolimowski celowo wprowadza tę barierę, żeby tym mocniej uderzyć w nas finałem i podkreślić płynącą z jego dzieła prawdę, że często to my sami odgradzamy się od innych, nie doceniając wartości życia lub doceniając ją zdecydowanie za późno. Przy całym jednak szacunku dla twórczości Skolimowskiego, prawda ta brzmi jak banał. Na domiar złego sama struktura opowieści (losy zupełnie obcych sobie ludzi połączy przypadek) ograna już była w kinie na wszystkie sposoby.

Aktorzy wypadają blado, choć Skolimowski zebrał bardzo utalentowaną obsadę. Chyra, Mecwaldowski, Ogrodnik, Buzek i inni męczą się na ekranie ze swoimi zaledwie naszkicowanymi postaciami. Ale jak wiele można wycisnąć z postaci, która przez cały film biega po hotelowym korytarzu, niczym opętana?

Najlepiej w całym filmie prezentuje się warstwa audio-wizualna, niszczona jedynie przez nachalne wykorzystywanie ujęć z iPhonów, kamer internetowych itd. oraz wyjątkowo biedne efekty specjalne. Reszta to prawdziwa uczta dla oczu. Mikołaj Łebkowski bardzo zbliża się do bohaterów z obiektywem, chwyta fragmenty ich twarzy, eksperymentuje (świetne ujęcia z punktu widzenia psa), kapitalnie podkreśla detale. Całości dopełnia monotonna, jednostajna muzyka Pawła Mykietyna, budująca napięcie i wywołująca stan ciągłego zagrożenia. Obrazy i dźwięki działają na widza bardziej emocjonalnie niż sami bohaterowie.

 

Najnowsze dzieło Jerzego Skolimowskiego podzieliło krytyków. Ciepło przyjęty na festiwalu w Wenecji film będzie polskim kandydatem do Oscara, jednak recenzenci nie szczędzą mu słów krytyki. „11 minut” rozczarowuje, obiecuje więcej, niż ostatecznie otrzymujemy, choć to także jest część gry z widzem Skolimowskiego, tylko że gry niesatysfakcjonującej. Złowieszcza aura zbliżającej się apokalipsy udziela się widzowi, a nihilizm wręcz wylewa się z ekranu. Seans nie przynosi oczyszczenia, raczej zdołowanie. I niewiele z tego wynika.

 

Tytuł: „11 minut"

Reżyseria: Jerzy Skolimowski

Scenariusz: Jerzy Skolimowski

Obsada:

  • Richard Dormer
  • Paulina Chapko
  • Wojciech Mecwaldowski
  • Andrzej Chyra
  • Dawid Ogrodnik
  • Agata Buzek
  • Piotr Głowacki
  • Jan Nowicki
  • Mateusz Kościukiewicz
  • Anna Maria Buczek

Muzyka: Paweł Mykietyn

Zdjęcia: Mikołaj Łebkowski

Montaż: Agnieszka Glińska

Scenograf: Wojciech Żogała

Kostiumy: Kalina Lach

Czas trwania 81 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus