„Najdłuższy dzień przyszłości” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 29-09-2015 13:25 ()


Na pierwszym kadrze albumiku „Najdłuższy dzień przyszłości” znajdziemy pocztówkę reklamującą miejsce zwane PARAISO, czyli nic innego jak RAJ. Miejsce, gdzie na słonecznej plaży widać opalającą się topless kobietę. „Tu jest słońce!” - mówi krzykliwe hasło reklamowe. I jest to w zasadzie jedno z nielicznych miejsc, kiedy spotykamy się z tekstem, ponieważ mamy do czynienia z komiksem niemym. A co z tym rajem? Wygląda na to, że pozostaje mirażem, wywołującym frustrację w tych, którzy o nim marzą.

Akcja komiksu ma miejsce w bliżej niezidentyfikowanym mieście przyszłości. Czy jest to Ziemia, czy inna planeta, mało istotne. Ważne jest to, że życie mieszkańców wygląda na sterowane z góry przez dwie antagonistyczne korporacje, których logotypy bombardują obywateli niemal zewsząd. Wygląda też na to, że doszło w tym mieście do faktycznego podziału obywateli w zależności od opowiedzenia się za jakąkolwiek z korporacji, która staje się ich żywicielem oraz wpływa na ich codzienne życie. Dwie grupy rozpoznamy na pierwszy rzut oka po odmiennych strojach. Od razu w tym miejscu skojarzyła mi się walka, jaką od zawsze toczą ze sobą Pepsi i Coca-Cola, co kiedyś zostało fajnie pokazane w jakimś programie, który zestawiał reklamy napojów obydwu tych firm na przestrzeni lat. No właśnie, wyobraźmy sobie, że ta rywalizacja przybiera na sile, że świat dzieli się między tych, których swego rodzaju guru jest osoba zarządzająca koncernem Pepsi, oraz tych, których swego rodzaju guru jest osoba zarządzająca koncernem Coca-Cola. Dorzućmy do tego futurystyczny anturaż. Przybliżone nam miasto jest mocno zautomatyzowane. Nosi znamiona miasta idealnego, ale bardziej z definicji, niż przedstawiałby to zastany stan rzeczy – życie ludzi jest może i poddane

Argentyńczyk Lucas Varela ma nie tylko fajny pomysł na zbudowanie świata, którego sposób funkcjonowania ma wywołać w naszych głowach coś w rodzaju reakcji obronnej. Nie chcielibyśmy przecież dopuścić do wcielenia tej wizji w życie. Pomysł opiera się przede wszystkim na wrzuceniu do tego świata kamyka, który ma wpaść gdzieś w jego trybiki. Na samym początku komiksu pojawia się przedmiot, który zmieni dotychczasowy stan rzeczy w tym dystopicznej rzeczywistości. Nie zamierzam zdradzić, w jaki sposób się to stanie, i w ogóle co się stanie, ale zasygnalizuję tylko, że jest to pewna walizka, która dosłownie spada z nieba.

Dwa słowa jeszcze o grafice i kompozycji, bo w komiksie niemym odgrywają one szczególnie ważną rolę. Varela poszedł w kierunku cartoonu, operując minimalistyczną kreską, przy zachowaniu cech stylu ligne claire. Skoro na obrazkach mamy do czynienia z idealnym światem, taki zabieg wydaje się być zupełnie naturalny. Zachowana przy tym przejrzystość rysunków okazała się być kluczowa dla jasnego przekazu. Nie miałem problemem z odczytywaniem intencji autora i podążaniem za ciągiem narracji. Większość plansz buduje klasyczny układ ośmiu symetrycznych prostokątów, ale kiedy trzeba, kadry zmieniają wielkość – przy zachowaniu symetrii wyjściowego układu. Jedyne teksty, jakie pojawiają się w kadrach to napisy na ekranach. Jest ich niewiele i są w języku angielskim. Zabawne jednak, że w jednym miejscu zakradł się mały „błąd”. Otóż skrót DNA został zapisany jako ADN. Dla czytelnika frankofońskiego będzie to jasne, ponieważ tak w języku francuskim zapisuje się nazwę kwasu dezoksyrybonukleinowego. Wydaje mi się, że w tym przypadku można było zaingerować w rysunek przy okazji polskiego wydania. Komiks powstał w kolorze. Barwy są raczej blade, ale pasują do świata przedstawionego. Przeważające odcienie błękitu i czerwieni również są uzasadnione.

Jako miłośnik komiksów pozbawionych tekstu doceniam „Najdłuższy dzień przyszłości” i bez zastanowienia polecam go wszystkim, którzy lubią tę z pozoru tylko minimalistyczną formę opowiadania historii za pomocą samych tylko obrazków. Komiks Lucasa Vareli należy do tych, które warto przeczytać raz po raz. Kryje się w nim naprawdę dobra historyjka. Plus dla Timof Comics za wydanie tego tytułu na polskim rynku zaledwie pięć miesięcy po premierze we francuskim wydawnictwie Delcourt.

Tytuł: "Najdłuższy dzień przyszłości"

  • Autor: Lukas Varela   
  • Wydawca: Timof Comics
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami   
  • ISBN: 978-83-63963-69-9
  • Format:  165X230 mm   
  • Komiks nr 172
  • Str.: 112
  • Druk: kolor
  • Cena: 49 zł  
  • Odbiorcy: Wszyscy

Dziękujemy wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus