„Avengers: Wojna bez końca” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 14-05-2015 23:07 ()


Nagła ofensywa wydawnictwa Egmont ma w sobie coś z hiszpańskiej inkwizycji – nikt się jej nie spodziewał, a dokładnie zmasowanego ataku na czytelnicze portfele. Wpierw lukratywna umowa z DC zaowocowała kolekcją komiksów Deluxe, które zadebiutowały w kwietniu bieżącego roku. Niespełna miesiąc po nich, potentat rodzimego rynku historyjek obrazkowych wytoczył kolejne działa w postaci oferty tytułów z serii Marvel Now. Chyba nikt już nie powie, że nad Wisłą mamy skromny rynek komiksowy. Rok 2015 zwiastuje klęskę urodzaju.

Wszystko było trzymane w ścisłej tajemnicy, praktycznie do samej premiery. Na tytuł inicjujący w Polsce komiksy Marvel Now wybrano przygody Avengers. Co jeszcze parę lat temu byłoby raczej wątpliwym posunięciem, teraz, w chwili triumfu filmowych Mścicieli, wydaje się niezwykle intratnym wyborem. Dodatkowo za scenariusz „Wojny bez końca” odpowiada znany i lubiany Warren Ellis, rutyniarz, który nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu. Nie raz już pokazał, że radzi sobie znakomicie na superbohaterskiej niwie, wystarczy tylko wspomnieć „Iron Man: Extremis” czy też  „Thunderbolts”.  Jak sobie poradził w przypadku podopiecznych Steve’a Rogersa?

Krótko pisząc - szału nie ma. Dom Pomysłów zachwycony obrazem Jossa Whedona (a bardziej finansowym wynikiem kinowej produkcji) postanowił dostosować komiksowe przygody najpotężniejszych z ziemskich bohaterów, więc trzon grupy oparto na składzie Cap, Iron Man, Czarna Wdowa, Hawkeye, Thor i Hulk, dołączając Carol Danvers oraz Wolverine’a (który de facto nazywany jest tylko Loganem). Sprytny zabieg miał przyzwyczaić czytelników do ekranowych ulubieńców, lecz nie do końca się sprawdził.

Ellis snuje o demonach przeszłości, powracających niczym koszmar z wojennej krucjaty Kapitana Ameryki, a także mitologicznej bestii będącej nierozerwalnym elementem asgardzkiego uniwersum. Nazistowska broń, sztuczna inteligencja w połączeniu z kreaturami nie z tego świata, w niepowołanych rękach może stanowić ogromne zagrożenie. Wizje z okresu drugiej wojny światowej nie należą do optymistycznych, toteż Avengers muszą udać się do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło i zapolować na obcych.

Wszelkie braki „Wojny bez końca” zostają obnażone przez nieciekawie zarysowane bohaterów. Poza Kapitanem Ameryką i kreowanym na postać tragiczną Bannerem, pozostałe są przyjemnymi wypełniaczami komiksowej przestrzeni. Myślę, że poszukiwanie odpowiedzi po latach, jak i konfrontacja z pomiotami Nidhogga mogłaby okazać się bardziej mroczną i osobistą opowieścią, gdyby wyłączyć z niej większą część grupy, pozostawiając jedynie bezpośrednio związane postaci. Obecność  Logana, Iron Mana czy nawet Carol Danvers wydaje się być jedynie zbędnym balastem. I mimo że Ellis stara się naśladować filmowe relacje między poszczególnymi członkami grupy, to czerstwy dowcip czy też nie zawsze cięte riposty nie spełniają swej czysto rozrywkowej funkcji. Historia upakowana na nieco ponad stu stronach wlecze się, a dialogi tylko w niewielkim stopniu rekompensują jej pospolity charakter. Dodatkowo Mike McKone nie popisał się przy wizualizacji potworów z piekła rodem, których obłe kształty nie są ani odrażające, ani straszne.

Pośpieszne wydanie polskiej edycji zaowocowało kilkoma językowymi wpadkami. Literówki wydają się najmniejszym wymiarem kary, ale już tłumaczenie zagranicznych blurbów metodą kopiuj/wklej do translatora nie powinno mieć miejsca. Szkoda, że do tej linii wydawniczej nie zaangażowano Tomka Sidorkiewicza, który dysponuje fachową i szeroką wiedzą, a także niejednokrotnie pełnił funkcję redaktora merytorycznego przy wielu superbohaterskich tytułach. W tym przypadku zabrakło pieczy na wydaniem i gruntownej korekty.

Na pewno jak na powrót Marvela do oferty Egmontu „Wojny bez końca” nie porywa, będąc bezbarwną historią z pogranicza dramatu i lekkiej rozrywki, z raczej przeciętnymi scenami konfrontacyjnymi. Avengers na pół gwizdka, ale z widokami na przyszłość. Na szczęście zapowiedziane serie powinny prezentować nieco wyższy poziom, szczególnie przygody Otto Octaviusa w ciele ściennego pełzacza. Warto zatem bliżej przyjrzeć się nowej inicjatywie, wyczekując kolejnych tytułów ze stajni Marvela.

 

Tytuł: „Avengers: Wojna bez końca”

  • Scenariusz: Warren Ellis
  • Rysunek: Mike McKone
  • Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
  • Wydawca: Egmont Polska
  • Data wydania: 18 maja 2015 r.
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 167 x 255 mm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 120
  • Cena: 39,99 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus