Anna Kendall "Nadejście mrocznej mgły" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 20-03-2015 08:58 ()


Serie fantasy są teraz bardzo modne. Myślę, że każdy miłośnik gatunku z marszu może wymienić nazwiska najważniejszych autorów, tworzących sagi swoich światów, czasami rozciągnięte na dziesiątki grubych tomów. George R. R. Martin, Trudi Canavan, Terry Goodkind to tylko najbardziej reprezentatywni pisarze lubujący się w tego typu literaturze. Jest też wielu innych, moim zdaniem często dużo ciekawszych niż ci najsławniejsi, zgarniający wszystkie laury. Jednym z nich jest bez wątpienia Anna Kendall, a właściwie Nancy Kress. „Nadejście mrocznej mgły”, drugi tom „Kronik Duszorośli”, trafiło właśnie do rąk polskich czytelników.

Po tragicznej śmierci królowej Caroliny jej poplecznik, Roger Kilbourne, musiał uciekać jak najdalej od dworu królewskiego. Młody człowiek jest obdarzony mocą przechodzenia do Krainy Zmarłych i rozmawiania z tymi, co odeszli, jednak nie przyniosło mu to szczęścia ani sławy. W swoim czasie udało mu się uwolnić od znienawidzonego wuja tylko po to, by wpaść w sidła dworskich intryg. Polityka królestwa kosztowała życie królową Carolinę oraz lady Cecilię, ukochaną Rogera. On sam stracił rękę, udało mu się jednak zbiec przed prześladowcami. Razem z oddaną mu Maggie i pomocnikiem Jee prowadzi teraz małą gospodę. Jest znany w okolicy jako Peter Forest albo Peter Jednoręki. On, który zdołał kiedyś poderwać do czynu całą armię Umarłych, aby odeprzeć atak Dzikusów, żyje teraz w ukryciu jako zwykły chłop. Pewnego dnia do jego gospody przybywa młody szlachcic z żoną i niewielkim orszakiem służby. Został zmuszony do ucieczki ze swej posiadłości przez Dzikusów, którym przewodzi syn lorda Soleka, zabitego podczas poprzedniej wojny. Rości sobie pretensje do ręki księżniczki Stephanie, a po drodze do stolicy mści się na szlachcie królestwa. Uważa wszystkich arystokratów za winnych śmierci swego ojca, ze szczególną zajadłością ściga jednak Rogera...

Książkę Anny Kendall przeczytałam dosłownie jednym tchem, z miejsca wczułam się w jej akcję. Jest niezwykła. Misterna konstrukcja, nieszablonowy główny bohater, dobrze skomponowane, spójne tło obyczajowe, a do tego wszystkiego sprawnie poprowadzona akcja, ani za szybka, ani zbyt powolna. Autorka pokazała, że jest prawdziwą mistrzynią pióra i posiada coś, co można określić jako „wyczucie fantasy”. To bardzo ważna rzecz, bo najlepszy temat można zepsuć zbytnim stłoczeniem ozdobników i typowych akcesoriów gatunku. Chociaż w fabułę „Kronik Duszorośli” wpisana jest wojna, książka nie ma w sobie tyle czasem bezsensownej brutalności, co fantasy męskich twórców. George R. R. Martin, Terry Goodkind, z naszego podwórka Jacek Komuda, a nawet Andrzej Sapkowski są zbyt agresywni w piórze. Męska dosłowność w opisywaniu tortur i działań wojennych powoduje, że nie lubię czytać ich książek, choć obiektywnie stanowią dobrą lekturę. Po prostu jest tam zbyt wielka podaż cierpienia i agresji, a ja nawet w swej ukochanej „Trylogii” Sienkiewicza pewne fragmenty omijam do dziś. Anna Kendall zachowuje, można rzec, rozsądną powściągliwość w opisach, kobiecą łagodność.

„Nadejście mrocznej mgły” ma też bardzo dobrze opracowaną warstwę psychologiczną. Portrety bohaterów są realistyczne - barwne, lecz nie przerysowane. Ich wielowymiarowość sprawia, że nie są to postaci płaskie, papierowe, których cechy i osobowość podporządkowane są tylko wymogom fabuły. Żyją własnym życiem  i silnie przemawiają do czytelników. Co więcej można napisać? Powieść została ładnie wydana, a choć okładka mogłaby być bardziej oryginalna, to i tak całość robi dobre wrażenie. Będę czekać z niecierpliwością na następny tom.

 

Tytuł: „Nadejście magicznej mgły"

  • Autor: Anna Kendall
  • Cykl: „Kroniki Duszorośli”
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Michał Jakuszewski
  • Gatunek: fantasy
  • Ilość stron: 484
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Rok wydania: 02.2015
  • Wydawnictwo: Zysk i Ska
  • Cena” 34.90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 


comments powered by Disqus