"Siódmy syn" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 25-01-2015 23:59 ()


„Siódmy syn”, będący luźną ekranizacją powieści Josepha Delaneya, nigdy nie miał szans na zwojowanie filmowego box office’u, nawet wtedy, gdy do obsady przymierzano Jennifer Lawrence (na szczęście się opamiętała) oraz Alexa Pettyfera. Przyczyna niezmiennie zawsze jest taka sama. Zrobienie widowiskowego, a zarazem ciekawego obrazu fantasy, bez posiadania sprawnego scenariusza jest rzeczą nie tyle karkołomną, co wręcz niemożliwą. I nie pomogą rutynowani i utytułowani aktorzy, bo jak mówi stare przysłowie - Z pustego to i Salomon nie naleje.

Dzieło Sergeya Bodrova opowiada o stracharzu, mistrzu Gregorym, który dawno temu walczył z przebiegłą czarownicą – mateczką Malkin. Podstępem pochwycił wysłanniczkę mroku i uwięził w głębokim lochu, z nadzieją, że pozostanie tam na wieki. Niestety, wraz ze zbliżającą się pełnią krwistego księżyca, moc wiedźmy wzrasta i żadne łańcuchy nie są w stanie jej uziemić. Czarownica pragnie zemsty na Gregorym, a przy okazji chce odzyskać to, co jej się prawnie należy. Panowanie nad światem. W tym celu zbiera armię podobnych sobie kreatur, a jedyną osobą, która może ją powstrzymać jest nieco już zramolały stracharz. Dlatego też nie wyrusza on do ostatecznej batalii sam. Rekrutuje swojego następcę – Thomasa Warda – siódmego syna siódmego syna. Młokos nie przejawia smykałki do walki z siłami zła, nie ma serca do tej bezwzględnej profesji.

Trudno „Siódmego syna” nazwać filmem przyzwoitym, bo o wybitność nigdy bym go nie posądzał. Książka Delaneya posłużyła jedynie za zarys historii, cała reszta to radosna twórczość scenarzystów, terminujących u hollywoodzkich partaczy. Schematyczność, nieciekawe dialogi, groteskowe postaci oraz przewidywalna w każdym elemencie fabuła, nie mają nic do zaoferowania współczesnemu widzowi. Prawdopodobnie taki film wywarłby pozytywne wrażenie, gdyby został nakręcony w połowie lat 80. ubiegłego stulecia. Obecnie może budzić jedynie uśmiech politowania. Dzięki bogu, że nie poskąpiono grosza na efekty specjalne, a zaprojektowanie efektów wizualnych powierzono człowiekowi, który niegdyś pracował przy „Gwiezdnych wojnach” - Johnowi Dykstrze. Niestety cała reszta to koszmarny żart fabryki snów.

Rezygnacje kolejnych aktorów, powierzenie wykonania cyfrowej obróbki bankrutującej firmie i kłopoty z kompozytorem muzyki sprawiły, że film, który miał być gotowy w 2013 r. opóźnił się aż o dwa lata. W tym przygodowo-fantastycznym widowisku szkoda najbardziej znanych aktorów. Julianne Moore jako Malkin wypada blado, sztampowo, jakby zapomniała, że jej zawodem jest umiejętność wcielania się w przeróżne postaci. Młodzi aktorzy – bohaterowie z łapanki w celu ratowania produkcji - zawodzą na całej linii, bowiem nie potrafią wytworzyć między parą kochanków nawet grama chemii. Wątek romantyczny w obrazie pretenduje do miana najbardziej jałowego w historii kina rozrywkowego. Po prawdzie jedynym, który wychodzi z tej opresji cało jest Jeff Bridges. Bez nadęcia podszedł do roli, wypowiadając kwestie z charakterystycznym dla siebie akcentem. Postanowił zabawić się swą postacią, co też w najgorszych momentach maskowało drętwe aktorstwo czy zbyt pompatyczne sceny. Zrzędliwy, zapijaczony egzorcysta, żyjący według własnych zasad, o ciętym języku i specyficznym humorze, wprowadza luz, którego brakuje pozostałym postaciom. Pojedynek kuflem piwa w jego wykonaniu to jedna z nielicznych dobrych scen w obrazie.  

 

„Siódmy syn” napotykając tak wiele przeciwności losu, będąc filmowym zbukiem, nigdy nie powinien zostać dopuszczony do kinowej dystrybucji. Myślę, że aktorzy w nim występujący nie szczycą się udziałem w tej miernocie i chcieliby o niej jak najszybciej zapomnieć. Polski widz otrzymuje dzieło Rosjanina na dwa tygodnie przed amerykańską premierą, co i tak nie jest w stanie zapełnić sali kinowej w liczbie większej niż osiem osób. Taka sytuacja raczej nie wymaga komentarza.

3/10

Tytuł: "Siódmy syn"

Reżyseria: Sergey Bodrov

Scenariusz: Charles Leavitt, Max Borenstein, Steven Knight, Matt Greenberg

Obsada:

  • Jeff Bridges
  • Julianne Moore
  • Ben Barnes
  • Alicia Vikander
  • Kit Harington
  • Olivia Williams
  • Antje Traue
  • Djimon Hounsou

Muzyka: Marco Beltrami

Zdjęcia: Newton Thomas Sigel

Montaż: Paul Rubell

Scenografia: Dante Ferretti

Kostiumy: Jacqueline West

Czas trwania: 102 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus